Americans on Poland… Respect!

<--

Ameryka ma w Polsce coraz gorszą prasę, my w Ameryce – coraz lepszą. Niefortunna wypowiedź prezydenta Baracka Obamy, która tyle złej krwi narobiła w Polsce, nie zmienia tego, że klimat wokół Polski jest bardzo dobry. Więcej o nas za oceanem wiedzą, bardziej nas szanują, zwłaszcza na tle kłopotów reszty Europy doceniają nasze osiągnięcia

Gdy 31 lat temu byłem pierwszy raz w Ameryce, naszą dumę eksportową stanowiła szynka w puszce, a Dolinę Krzemową pokazywał mi przedstawiciel Cepelii, która była naszym ambasadorem w Kalifornii. Dziś w centrum Manhattanu jest gigantyczna reklama i sklep z kosmetykami Inglota. Dostarczamy komponentów przemysłowi lotniczemu.

Z ”New York Timesa” amerykański czytelnik dowiedział się, że Fiat, główny udziałowiec Chryslera, organizował pielgrzymki dla inżynierów z Detroit do Tychów, aby się uczyli, jak budować samochód. W Dolinie Krzemowej świetną marką cieszą się nasi młodzi programiści regularnie zbierający laury w prestiżowych konkursach. Potencjał sympatii został wzbogacony o respekt.

Tym większej wagi nabierają takie spotkania jak wczorajszy polsko-amerykański szczyt gospodarczy w Warszawie. To nie tylko dialog polityczny, ale przede wszystkim miejsce kojarzenia partnerów. W Warszawie pojawi się kilkaset firm.

Obroty handlowe Polska – USA to w 2011 r. 7,5 mld dol. W 2001 r. było to niespełna 1,8 mld. Wygląda nieźle, póki nie zestawić tego z całością handlu obu krajów. Nasza wymiana towarowa z Czechami jest z grubsza dwa razy większa niż ze Stanami Zjednoczonymi. Na Polskę przypada zaledwie 0,2 proc. całości importu Ameryki. Na USA – niespełna 2 proc. naszego eksportu. W zeszłym roku mieliśmy w handlu z USA nadwyżkę w wysokości 1,25 mld dol.

Poważne możliwości współpracy rysują się w zakresie energetyki, zarówno jądrowej, jak tzw. czystej i wreszcie w wydobyciu gazu łupkowego. W przypadku gazu trudno przecenić ekonomiczne i polityczne znaczenie ewentualnego sukcesu. Czy jest go tyle, ile szacują Amerykanie, czy znacznie mniej, jak twierdzi nasz Urząd Geologii, to jest go na tyle dużo, że budzi to z jednej strony nadzieje, a z drugiej obawy Moskwy i lobby Gazpromu.

Opublikowany 5 czerwca raport Międzynarodowej Agencji Energetyki mówi, że od tego, co się będzie działo z wydobyciem tego surowca w Polsce, będą zależeć losy gazu z łupków w całej Europie. Na razie piętrzą się liczne wyzwania wynikające zarówno z braku infrastruktury i doświadczeń, jak i zastrzeżeń dotyczących ochrony środowiska. Bez wsparcia Amerykanów z gazem sobie nie poradzimy.

Źródłem luki technologicznej między Stanami a Europą, która wbrew buńczucznym deklaracjom Europy nie kurczy się, jest nie tylko większa gotowość do ryzyka i łatwiejszy w Ameryce dostęp do kapitału, ale znacznie bardziej symbiotyczne relacje między uczelniami i biznesem, co u nas wciąż kuleje. Jeśli więc nie chcemy za kolejne kilka lat biadolić, że polskie uczelnie nie wspierają gospodarki, a polskie pomysły są opatentowywane gdzie indziej, uczmy się od Amerykanów, jak to robić.

Właśnie gospodarka powinna być w najbliższych latach znakiem firmowym wzajemnych stosunków. Termin ”lobby” źle nam się zwykle kojarzy, ale takie są realia polityki i biznesu, a silnego lobby w Ameryce do niedawna nam brakowało. Dziś istnieje i rośnie. Prężnie działa US-Poland Business Council – grupa interesu zrzeszająca ok. 30 największych firm amerykańskich inwestujących w Polsce. Dorobiliśmy się nowych narzędzi wzmacniania polskiego głosu, tzw. Polish Causcus, czyli grupa otwarcie nam sprzyjających członków amerykańskiego Kongresu. W ostatnich czterech latach trzykrotnie zwiększyła ona swoją liczebność.

Wciąż obowiązujące nieszczęsne wizy bardziej szkodzą interesom i wizerunkowi Ameryki niż możliwościom biznesowym Polaków. Prezydent Obama obiecał załatwić tę irytującą nas kwestię do końca swej kadencji. Mówił to jednak wtedy, gdy miał przewagę w Kongresie (bo to Kongres o tym decyduje). Dziś trudno mu liczyć na wsparcie Republikanów, więc sprawa wiz może się odrobinę przeciągnąć.

Wprawdzie warszawski szczyt dotyczyć będzie gospodarki, ale warto pamiętać, że w kwestii obrony nie ma alternatywy dla Ameryki. Gdy upadł komunizm, a Rosji przywiędły muskuły, nagle staniała odwaga i także do nas wdarły się tradycyjnie obecne w niektórych społeczeństwach zachodnioeuropejskich antyamerykańskie sentymenty. Krytyce Ameryki rzadko towarzyszy refleksja nad scenariuszem – którego nie można z góry wykluczyć – co się stanie, gdy Kongres USA, przyduszony ciężarem długów, wymusi na administracji wycofanie amerykańskich wojsk z Europy. W końcu amerykański podatnik płaci dziś trzy czwarte wszystkich rachunków NATO. Dlatego cenne dla nas są ustalenia ostatniego szczytu natowskiego w Chicago.

W drugiej połowie roku powstanie w Polsce pierwsza stała baza wojsk amerykańskich: jednostka lotnicza wspierana przez rotacyjną obecność samolotów typu F-16 i C-130, wzmacniając w ten sposób możliwości operacyjne naszych sił zbrojnych i demonstrując trwałe partnerstwo z Polską.

Poza bezpieczeństwem militarnym jesteśmy potencjalnie ważnym partnerem w zakresie budowania tzw. miękkiego bezpieczeństwa (soft security), czyli instytucji demokracji tam, gdzie ich brakuje, a gdzie są na to szanse. Dotyczy to Ukrainy i Białorusi, jak również Tunezji, a także Birmy. Ameryka widzi, że Polska chce dzielić się doświadczeniem własnej transformacji – modelowej w regionie i jedynej kompletnej.

Poobijana wojnami i osłabiona wewnętrznymi podziałami Ameryka wciąż nie ma sobie równych pod wieloma względami. Obniżenie ratingu USA miało dramatycznie utrudnić Ameryce finansowanie jej deficytu. Stało się dokładnie na odwrót. Dziś Waszyngton może pożyczać na 10 lat, płacąc 1,6 proc. odsetek rocznie. Czego by nie mówić o rozrzutności energetycznej Ameryki, to jej zależność od importowanej energii w ostatnich latach spadła. Nie da się tego powiedzieć o Europie.

Stany to nadal centrum nauki, nowoczesnych technologii i innowacji. Ani Europa, ani Azja nie mają swojego: Apple’a, Google’a, Facebooka, Microsoftu, Intela czy Cisco.

W pełnym niepewności świecie stosunki z Ameryką nie tracą dla nas na znaczeniu. Relacje Polska – USA powinny być mniej emocjonalne. Powinniśmy kierować się pragmatyzmem, lepiej definiować nasze interesy. Wzajemną sympatię zaś warto pielęgnować

About this publication