NATO Finally on the Vistula River

<--

NATO wreszcie nad Wisłą

Amerykanie zaczynają wypełniać przyrzeczenie prezydenta Baracka Obamy, które wygłosił 4 czerwca 2014 r. w Warszawie – że Polska nie pozostanie sama.

Stany Zjednoczone planują stworzenie baz logistycznych w naszej części Europy. Ma w nich stacjonować sprzęt dla 5-tys. brygady. Artykuł w sobotnim “New York Timesie” i potwierdzenie amerykańskich zamiarów przez szefa polskiego MON Tomasza Siemoniaka wskazują, że sprawa znalazła się już na etapie politycznych decyzji.

Koncepcja zapowiedziana podczas szczytu NATO we wrześniu 2014 r. w Newport oraz przez amerykańskich wojskowych, w tym głównodowodzącego Sojuszu w Europie gen. Philipa Breedlove’a, czeka na podpis sekretarza obrony Ashtona Cartera.

Jest niemal pewne, że taka baza albo bazy znajdą się w Polsce. Według nieoficjalnych informacji w zaciszach polskich i amerykańskich gabinetów toczy się dyskusja, czy miejscem, w którym będzie stacjonował sprzęt USA, będzie poligon Żagań-Świętoszów, Drawsko Pomorskie, czy też obie miejscowości.

Na naszych oczach pod wpływem rosyjskiej agresji na Krymie i w Donbasie dokonuje się głęboka rewizja doktryny strategicznej Stanów Zjednoczonych i NATO. To zmiana fundamentalna. Jeszcze w styczniu 2012 r. Barack Obama i ówczesny sekretarz obrony USA Leon Panetta ogłaszali, że ze względu na oszczędności z czterech amerykańskich brygad w Europie pozostaną dwie – łącznie 20-25 tys. żołnierzy. W marcu 2013 r. w niemieckim porcie Bremerhaven żegnano ostatni amerykański czołg M1 Abrams w Europie. Uznano, że na bezpiecznym europejskim kontynencie czołgi US Army już nie są potrzebne.

Teraz w odpowiedzi na rosyjską imperialną politykę amerykańskie czołgi płyną w odwrotnym kierunku. 27 lutego podczas ćwiczeń Atlantic Resolve defilowały w łotewskiej Narwie, tuż przy rosyjskiej granicy, a burmistrz Rygi Nils Ušakovs, zresztą Rosjanin z pochodzenia, robił sobie na tle abramsa selfie.

Koncepcja tworzenia baz logistycznych to odpowiedź na rosyjską koncepcję wojny hybrydowej. Rok temu Europa była bezbronna wobec takich jak na Krymie działań Władimira Putina. Owszem, do Polski można było przerzucić w ciągu trzech dni 12 samolotów F-16, a w ciągu miesiąca kompanię spadochroniarzy. Putin i jego sztabowcy wiedzieli jednak, że na przerzut ciężkiego sprzętu Europa Wschodnia musiałaby czekać nawet pół roku.

Teraz sytuacja się zmienia. Sprzęt będzie w naszej części Europy czekał na amerykańskich żołnierzy, którzy mogą przylecieć nawet samolotami pasażerskimi. Co więcej, żołnierze USA będą stale ćwiczyć na terytorium Polski, korzystając z tego sprzętu i zapoznając się z warunkami geograficznymi i klimatycznymi regionu. Do tego dochodzi koncepcja “szpicy” – jednostek gotowych do natychmiastowego reagowania w przypadku zagrożenia państwa należącego do NATO.

Od lat polscy politycy wszystkich opcji twierdzą, że nasz status w Pakcie Północnoatlantyckim jest niepełny, bo w akcie stanowiącym Rady NATO – Rosja z 1997 r. Sojusz się zobowiązał, by na terenie nowych państw członkowskich nie umieszczać baz. Część państw NATO, w tym niektóre w naszej części, np. Czechy, nadal jest przeciwna stałym bazom na wschodzie Europy.

Amerykański pomysł stworzenia baz logistycznych czyni tę dyskusję w dużym stopniu bezprzedmiotową. USA nie łamią bowiem w żaden sposób porozumienia NATO i Rosji – mówi ono o rozmieszczaniu znacznych sił bojowych, a nie sprzętu – zapewniając jednocześnie silną obecność Sojuszu na naszym terytorium.

Na stałe pytanie dotyczące polskiej polityki bezpieczeństwa, “Gdzie jest NATO?”, niebawem prawidłowa odpowiedź będzie brzmieć: “Nad Wisłą”.

About this publication