Will Trump Follow Nixon’s Footsteps and Dismiss Special Counsel Robert Mueller?

<--

Trump pójdzie drogą Nixona i zwolni prokuratora specjalnego Roberta Muellera?

Republikanie wezwali prezydenta, by pozwolił prokuratorowi dokończyć śledztwo. Ale czy tak będzie?

Donald Trump przypuścił kolejny atak na śledztwo w sprawie rosyjskich kontaktów swoich współpracowników prowadzone przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera. W serii tweetów w czasie weekendu po raz pierwszy personalnie zaatakował Muellera, twierdząc, że jego dochodzenie „nigdy nie powinno być wszczęte”, gdyż opiera się jakoby wyłącznie na materiałach dostarczanych mu przez demokratów – co nie jest prawdą – i jest „polowaniem na czarownice”. Wywołało to spekulacje, że ofensywa jest propagandowym przygotowaniem do zwolnienia kłopotliwego prokuratora, co na polecenie prezydenta może zrobić zastępca Prokuratora Generalnego Rod Rosenstein, który Muellera na to stanowisko powołał. Nie musi to położyć kresu dochodzeniu, ale nowy jego szef mógłby być mniej uparty.

Trumpa mogło ośmielić zdymisjonowanie przez Prokuratora Generalnego Jeffa Sessionsa, współpracującego z Muellerem wicedyrektora FBI Andrew McCabe′a. Prezydent zarzucał McCabe′owi tolerowanie „korupcji” w biurze i jego rzekomą stronniczość – też bez żadnych podstaw.

Biały Dom oświadcza, że Trump nie chce dymisjonować Muellera

Niewykluczone, że Trump poczuł się nieco pewniej po ostatnich swoich decyzjach, jak podwyżka ceł na stal i aluminium, popularnych w jego bazie, i zapowiedź spotkania z Kim Dzong Unem, co niektórzy komentatorzy chwalą. Biały Dom, jak można było oczekiwać, oświadczył, że prezydent nie ma zamiaru dymisjonować Muellera, co oczywiście niczego nie przesądza. Ale czy prokuratorowi pozwoli się na dokończenie śledztwa?

Wezwali do tego Trumpa w Kongresie republikanie. Wiadomo, że ewentualne zwolnienie Muellera przywołałoby wspomnienie „masakry sobotniej nocy” w 1973 roku, kiedy prezydent Nixon pozbył się w ten sposób prokuratora prowadzącego dochodzenie w sprawie Watergate, co pociągnęło za sobą serię rezygnacji w aparacie sprawiedliwości i zakończyło dymisją w niesławie zagrożonego impeachmentem samego Nixona. Taki scenariusz jest na razie mało prawdopodobny. Nixon miał przeciw sobie demokratyczną większość w obu izbach Kongresu, a Trump – broniącą go większość republikańską. Dowodów naruszenia prawa, a nawet konstytucji, przez Nixona jest dużo więcej niż w wypadku Trumpa. Mueller nie może znaleźć twardych dowodów zmowy trumpistów z Rosjanami, którzy dostarczali im materiałów pogrążających Hillary Clinton w kampanii wyborczej w 2016 roku.

Poszukiwanie innych tropów, które mogłyby pogrążyć Trumpa

Śledztwo wydaje się zmierzać w kierunku poszukiwania dowodów innych przestępstw. Przede wszystkim utrudniania pracy wymiaru sprawiedliwości, np. przez wywieranie presji na poprzedniego szefa FBI Jamesa Comeya, który też badał swego czasu „Kremlgate”. Mueller zażądał ostatnio wydania dokumentów Trump Organization, firmy nieruchomościowej prezydenta zarządzanej obecnie przez jego rodzinę. Dokumenty miały dotyczyć jego interesów w Rosji.

Może się też zainteresować kontaktami adwokatów prezydenta z pornogwiazdą Stormy Daniels, której milczenia w sprawie jej schadzek z Trumpem ostatecznie nie udało się zapewnić. Specjalni prokuratorzy idą za każdym podejrzanym tropem – pamiętajmy, że do impeachmentu Clintona doprowadziła seksafera z Moniką Lewinsky, na której ślad wpadł prokurator Kenneth Starr, badający początkowo domniemane finansowe występki ówczesnego prezydenta.

Mueller jest niezmiernie pracowity i postawił już kryminalne zarzuty kilku byłym współpracownikom Trumpa. Niektórzy poszli z prokuratorem na współpracę w nadziei na złagodzenie ewentualnych kar. Kto wie, co powiedzą jego śledczym. Nic dziwnego, że prezydent się denerwuje. W końcu za niecałe osiem miesięcy odbędą się wybory do Kongresu, które według dzisiejszych sondaży i innych znaków na niebie i ziemi przyniosą odzyskanie większości przez demokratów w Izbie Reprezentantów. A ci przecież marzą, żeby dobrać się prezydentowi do skóry.

About this publication