The US Returns to Cuba

<--

Od kiedy w grudniu Barack Obama – jedenasty prezydent USA od czasu objęcia władzy na Kubie przez komunistycznego dyktatora Fidela Castro w 1959 r. – ogłosił przywrócenie stosunków dyplomatycznych z wyspą, jego administracja dzielnie stawia czoło atakom Republikanów i nieprzejednanych antykomunistycznych emigrantów kubańskich. Przeciwnicy zarzucają mu, że Stany Zjednoczone skapitulowały przed dyktaturą braci Castro i sprzedały Kubańczyków, którzy dalej żyją pod butem tyranii.

Kulminacyjna chwila w radykalnym zwrocie USA wobec Kuby nastąpi dziś, gdy sekretarz stanu John Kerry wciągnie flagę USA na maszt przed ambasadą w Hawanie. Na amerykański rząd już posypały się gromy, że na uroczystość nie zaproszono dysydentów, których komunistyczna dyktatura uznaje za “lokajów” i “najemników” imperializmu.

Wśród najbardziej zaciekłych krytyków są republikańscy kandydaci w wyborach prezydenckich, Jeb Bush i Marco Rubio. – Niezaproszenie na otwarcie ambasady w Hawanie to policzek dla dysydentów, którzy są prawowitymi reprezentantami narodu – oświadczył Rubio.

Ale sekretarz Kerry nie traci zimnej krwi. Tego samego dnia po południu spotka się z delegacją kubańskich dysydentów osobno, w siedzibie attaché ds. gospodarczych.

– Zamiast patrzeć, jak siedzą na krzesłach na oficjalnej uroczystości, wolę spotkać się z nimi i porozmawiać otwarcie o wszystkim – powiedział przed odlotem do Hawany dziennikowi “El Nuevo Herald” z Miami, który reprezentuje radykalny głos antykomunistycznej diaspory kubańskiej.

Amerykanie zaprosili na rozmowę z Kerrym przywódców opozycji, m.in. Bertę Soler i Myriam Leivę ze stowarzyszenia Dam w Bieli, przywódcę Unii Patriotycznej (największa partia opozycyjna) José Daniela Ferrera, szefa Komisji ds. Praw Człowieka Elizardo Sancheza, Antonio Rodilesa i Manuela Cuesta Moruę.

Kerry zaprzecza, by rząd USA cofnął poparcie dla opozycji i zaprzestał dążenia do przywrócenia na wyspie demokracji i wolności obywatelskich. – Z moim kolegą ministrem z Kuby porozmawiam o pełnej i prawdziwej normalizacji. O zniesieniu embarga handlowego, które, owszem, popieramy, ale i o tym, że Kuba musi pozwolić narodowi na uczestnictwo w procesie demokratycznym, udział w wyborach i wyrażanie własnych opinii – mówił dziennikowi. – Będziemy wspierać prywatną przedsiębiorczość i nadal będziemy finansować programy demokratyzacyjne.

Większość opozycji kubańskiej popiera przywrócenie stosunków z USA, a nawet zniesienie obowiązującego od 1961 r. embarga handlowego, ale domaga się, by Amerykanie nie przestali piętnować dyktatury i nadal bronili prześladowanych dysydentów, wstawiając się też za deptanymi przez reżim prawami obywatelskimi.

Zaproszeni dysydenci pójdą na spotkanie z Kerrym, choć przekażą mu zapewne różne zdania na temat polityki USA.

– Rozumiemy, że rząd USA wszedł na wyboistą ścieżkę normalizacji z reżimem Castro, który stawia warunki, więc musi postępować bardzo ostrożnie – mówił w Hawanie dziennikarzom José Daniel Ferrer. – Przedstawimy Kerry’emu smutną rzeczywistość – jak depcze się na Kubie prawa człowieka. On i tak ją już zna, ale nigdy nie dość mówienia o tym, co dzieje się na wyspie, jak aresztuje się i prześladuje ludzi z powodów politycznych.

– Powinni nas zaprosić na oficjalne otwarcie ambasady, mimo iż nie zgadzamy się z nową polityką USA – mówi agencji AP przeciwnik normalizacji Antonio Rodiles.

Krytykom odpowiada wybitny intelektualista Dagoberto Valdes na łamach pierwszego niezależnego dziennika internetowego założonego rok temu przez sławną dysydentkę Yoani Sanchez: – Wybija godzina Kubańczyków, czas obywatelskiej suwerenności. Otwiera się długa i kręta droga do normalności (…). Kubańczycy powinni przestać oczekiwać z zewnątrz tego, co muszą zrobić sami.

Za przywróceniem normalnych stosunków z komunistyczną Kubą jest także większość samych wyspiarzy, większość zasobnej i wpływowej emigracji kubańskiej w USA, a także większość Amerykanów. Ponad 70 proc. obywateli USA jest za zniesieniem sankcji gospodarczych i embarga handlowego.

Na ulicach Hawany ludzie w każdym wieku paradują w chustach, koszulach, sukienkach i spodniach w deseń amerykańskiej flagi.

Dwa tygodnie temu była sekretarz stanu i prawdopodobna kandydatka Demokratów na urząd prezydenta Hillary Clinton zaapelowała do Kongresu USA w “jaskini lwa” w Miami (gdzie mieszka prawie półtora miliona Kubańczyków, najwięcej w USA, w tym najbardziej zajadłych wrogów reżimu) o zniesienie embarga.

– Trzeba z niego zrezygnować raz na zawsze – mówiła, zyskując aplauz publiczności. – Nie możemy dalej czekać, by polityka, która przegrała, dała pozytywne skutki. Musimy wesprzeć zmiany, których desperacko oczekują Kubańczycy.

– To wielka pokoleniowa zmiana – uważa Frank Mora z Międzynarodowego Uniwersytetu Ameryki Łacińskiej z Miami. – Dziesięć lat temu Hillary Clinton nie mogłaby tu przyjechać z takim przemówieniem.

Za zniesieniem embarga jest coraz więcej demokratów i republikanów w Kongresie, ale wciąż stanowią mniejszość. Barack Obama zniósł już wiele ograniczeń w stosunkach z Kubą, w tym zwiększył znacznie kwoty przekazów pieniężnych emigrantów dla rodzin na wyspie i umożliwił tysiącom Amerykanów podróże do tego kraju.

About this publication