Does Obama’s Golf Game Insult the Polish People?

<--

Czy golf Obamy obraża Polaków?

Barack Obama obraził Polskę – oburza się amerykański komentator telewizyjny Nile Gardiner na stronie brytyjskiego dziennika “Telegraph”. Okazuje się, że Polaków można obrazić uprawiając sport w dzień wolny od pracy.

Joseph Curl z amerykańskiego dziennika “Washington Times” pierwszy napisał w niedzielę, że w czasie, gdy w Krakowie trwał pogrzeb Lecha Kaczyńskiego, Obama wbijał kijem piłeczki na polu golfowym w bazie lotniczej Andrews pod Waszyngtonem.

Curl z oburzeniem odnotował, że była to 32. gra Obamy w golfa od kiedy został prezydentem. Tymczasem George Bush zagrał w czasie obu swych kadencji tylko 18 razy, a w 2008 r. w ogóle zrezygnował z gry, by w ten sposób wyrazić solidarność z rodzinami żołnierzy poległych w Iraku i Afganistanie.

Jeszcze dalej idzie Gardiner, który wręcz pisze, że to drugi od czasu decyzji o tarczy antyrakietowej “normalny policzek wymierzony głównemu sojusznikowi USA, którego żołnierze poświęcają swe życie obok Amerykanów w Afganistanie”.

“Trudno wymyślić coś bardziej obraźliwego dla Polaków, niż gra w golfa w takim dniu” – pisze Gardiner. Oburzone są już polskie media, a będzie zapewne jeszcze gorzej, bo brukowce i wyznawcy antyamerykanizmu na pewno zwietrzą krew.

“Ta zmiana na ostatnią chwilę dała Obamie nowe możliwości. Chłodną, choć słoneczną niedzielę, prezydent Stanów Zjednoczonych spędził na polu golfowym. Warto zaznaczyć także, że od czasu katastrofy 10 kwietnia Barack Obama nie pojawił się ani razu w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie, ani nie wpisał się do księgi kondolencyjnej” – donosi z ironią portal RMF24.pl. Nawet portal mojej własnej gazety Wyborcza.pl pytał zrozpaczony: “Co się stało z Ameryką?”.

Jak widać, nawet głowa najpotężniejszego państwa na świecie nie uchroni się przed furią urażonej polskiej dumy.

Prawda jest taka, że podróż do Polski miała Obamie zająć cały dzień – w Waszyngtonie miał być z powrotem po północy czasu amerykańskiego. Biały Dom odwołał mu oczywiście w tym wszystkie spotkania.

Prezydenci USA pracują siedem dni w tygodniu. Rzeczywiście, nie znam żadnego tak zapracowanego człowieka, który wykorzystałby lukę w swym kalendarzu, by spędzić kilka chwil na świeżym powietrzu (uwaga! ironia!). Prezydent spędził też część dnia z córkami. Miejmy nadzieję, że chociaż wykorzystał ten czas, by opowiedzieć im o Katyniu (uwaga! ironia!).

Obama lubi grać w golfa. Zgadzam się z Markiem Twainem, który uważał golf za zmarnowaną okazję na fajny spacer. Ale nie czuję złości na Obamę.

Podonie, jak nie czułem złości na Billa Clintona, który podczas podróży do biednej i głodnej Afryki spędził jeden z wieczorów słuchając muzyki, tańcząc i paląc z przyjaciółmi cygara. Ani na George’a Busha, który dwie godziny z pobytu w Warszawie w 2001 r. zamiast na składaniu kolejnych wieńców wolał spędzić na grze w pokera z zaprzyjaźnionymi reporterami.

I mam nadzieję, że chociaż część czytelników nie poczuje się urażona, gdy przyznam się, że jednego wieczoru podczas tygodnia żałoby narodowej obejrzałem piękne, nowe wydanie Blue Ray “Płonących siodeł” Mela Brooksa.

Łączy mnie bowiem z Obamą, Clintonem i Bushem jedno – jestem tylko człowiekiem.

About this publication