Na wizji pojawił się gotowy do lotu prom kosmiczny Apollo 11. Rozpoczęto odliczanie. Równo minutę po północy padły słowa: “Panie i panowie, rock’n’roll!”. Neonowe logo zawarte w dużej literze “M” zaświeciło na ekranach tysięcy odbiorników w Stanach Zjednoczonych. W sobotę 1 sierpnia 1981 wystartowała MTV!
“Muzyka już nigdy nie będzie taka sama!” – głosił slogan stacji. Równie proroczo brzmiał tytuł pierwszego wyświetlonego wideo. Przebój grupy The Buggles “Video Killed the Radio Star” otworzył zupełnie nową epokę muzyki rozrywkowej. W ciągu trzydziestu lat z nieco ponad dwóch milionów abonentów zasięg kanału wzrośnie do ponad stu. MTV to dziś 64 anteny rozrzucone na kilku kontynentach. Nawet jeśli większość z nich nie prezentuje muzyki, trzydziesta rocznica startu tej rewolucyjnej, zarówno dla popkultury jak i samej telewizji, marki jest doskonałą okazją do spojrzenia wstecz. A działo się wiele!
Założyciel stacji, biznesmen Robert W. Pittman nie był oczywiście pierwszym człowiekiem, który zapragnął prezentować dźwiękowe obrazki na ekranach telewizorów. Sęk w tym, że do tamtej pory teledyski upychano po różnorakich programach rozrywkowych, w formie niezobowiązujących ciekawostek. Audycje w całości poświęcone sztuce wideoklipu w skali całego globu można było policzyć na palcach jednej ręki. Dostawały w ramówkach dwadzieścia pięć minut tygodniowo. I po sprawie.
Pittman wprowadził w życie pomysł wcale nie pionierski, jednak zwyciężył ponieważ: a) w przeciwieństwie do konkurentów, zdołał wcielić koncept 24-godzinnego kanału w życie, b) okazał się mistrzem konceptualnego marketingu, nadając każdemu elementowi związanemu z projektem wymiar wielkiego wydarzenia, swoistego “musisz to mieć u siebie!”. Od doskonałego logotypu stworzonego przez grupę młodych, ambitnych grafików pod przewodnictwem niejakiego Franka Olinksiego aż po udany dobór VJów (video jockey – telewizyjny odpowiednik prezentera radiowego) – twórca MTV notował jeden strzał w dziesiątkę za drugim.
Początki działalności to czas romantycznie pionierski, ale i obarczony przeciwnościami. Mimo, że sygnał nadawano w rewolucyjnym jak na ówczesną telewizję systemie “stereo”, kanał docierał do nieznacznej ilości Amerykanów. Nie odbierali go mieszkańcy wielkich metropolii – Nowego Jorku i Los Angeles, co w zrozumiały sposób spędzało sen z powiek menadżerom projektu. To wtedy zainaugurowano kampanią reklamową prowadzoną słynnym sloganem “I want my MTV!”. Gwiazdy takie jak Mick Jagger, Stevie Nicks czy Pete Townshend wzięły udział w specjalnych spotach. Apelowały jednogłośnie: “Zadzwoń do swojego operatora kablowego właśnie teraz!”. Efekt? We wrześniu 1982 roku MTV zadebiutowała na Manhattanie.
Nie obyło się bez kontrowersji. Niepisane prawo narzucone przez szefostwo stacji mówiło: nie gramy czarnych wykonawców, to zabronione! Dopiero Michael Jackson przy okazji klipów promujących album “Thriller” dumnie złamał rasistowską zasadę – na ekranie zaczęli pojawiać się również artyści czarnoskórzy. Z drugiej strony – niechęć części środowiska muzycznego do nowego medium niekiedy przejawiała się w zaiste intrygujący sposób. Grupa Dead Kennedys nagrała piosenkę “MTV, spadaj z wizji!”, agresywnie wyliczając powody, dla których nie życzy sobie jej działalności. Niektórzy wykonawcy dopiero po kilku latach docenili rolę teledysków.
Jednak, mimo potknięć, sława Music Television zyskiwała z każdym miesiącem. Stacja w obliczu słabo rozwiniętego amerykańskiego rynku wideoklipów w znacznej części oparła się na brytyjskiej nowej fali popu i alternatywy. Niezwykle świeże, ciekawe obrazki ilustrujące nagrania Human League czy Duran Duran szybko sprawiły, że wyspiarskie przeboje, choć nie grane przez amerykańskie rozgłośnie radiowe, zaczęły podbijać listę Billboardu. MTV dopięła swego – zaczęła kształtować nowe tendencje na światowym rynku. Pierwsze lata działalności to jednocześnie prawdziwy szał kreatywności, na którym skorzystał ledwie dwa lata po emigracji również nasz Zbigniew Rybczyński. Na drugim rozdaniu Video Music Awards w 1985 roku polski reżyser za obrazek do “Close To the Edit” grupy Art of Noise odebrał aż dwie statuetki “kosmonauty MTV”. Teledysk, który z dzisiejszej perspektywy wydaje się dziełem wręcz awangardowym, w tamtych dniach był regularnym przebojem anteny.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.