Obama odwdzięczy się Latynosom
Urzędnicy przejrzą 300 tysięcy spraw nielegalnych imigrantów wyznaczonych do deportacji. Wiele osób uniknie wydalenia z kraju
Na 11 milionów szacuje się liczbę nielegalnych imigrantów żyjących w Stanach Zjednoczonych. „Ludzie bez dokumentów” – jak o sobie mówią sami przyjezdni – mogą być aresztowani w każdej chwili. W supermarketach, na stacjach metra, w autobusach i pociągach agenci imigracyjni zatrzymują co roku tysiące osób.
Dotychczas osoby, które ukończyły w USA wszystkie szkoły i nie znają innej ojczyzny poza Ameryką, były deportowane tak samo jak najgroźniejsi kryminaliści.
Teraz Barack Obama – który wygrał wybory prezydenckie m.in. dzięki poparciu hiszpańskojęzycznej społeczności – stara się ułatwić życie niektórym imigrantom. Jak ogłosiła sekretarz bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano, urzędnicy jej resortu przeanalizują 300 tysięcy spraw imigrantów wyznaczonych do deportacji. Ci, którzy mają na koncie przestępstwa kryminalne, zostaną zgodnie z planem wydaleni z kraju.
Szansę na uniknięcie deportacji oraz zgodę na ubieganie się o pozwolenie na legalną pracę w Ameryce mają jednak dostać niegroźni „nielegalni”. Wśród nich mają być zdolni studenci i uczniowie szkół średnich, którzy amerykański sen rozpoczęli zupełnie nieświadomie, gdy jako małe dzieci byli przez rodziców szmuglowani przez granicę. Osoby zamierzające wstąpić do amerykańskiej armii oraz takie, które nie popełniły żadnych przestępstw, a mają silne związki rodzinne z USA. – To istotny krok w kierunku przestrzegania praw człowieka nieudokumentowanych imigrantów – przekonuje AP Julio Calderon, 21-letni student z Florydy, który od ukończenia 16. roku życia walczy z nakazami deportacji.
Napolitano twierdzi, że nowa polityka zwiększy bezpieczeństwo USA, bo umożliwi skupienie się na sprawach najgroźniejszych imigrantów. Do tej pory aż 79 proc. deportowanych nie miało na koncie przestępstw kryminalnych, a ich sprawy zapychały sądy imigracyjne.
Pomysł administracji Obamy spodobał się demokratycznym politykom. Senator Dick Durbin podkreśla, że zamiast odsyłać utalentowanych studentów do krajów, których prawie już nie pamiętają, urzędnicy powinni robić wszystko, aby ich zatrzymać. – Ci studenci to przyszli lekarze, prawnicy, nauczyciele – przekonuje.
Nawet CNN zauważyło jednak, że tak gruntowna zmia na polityki może wstrząsnąć systemem imigracyjnym. Konserwatywni oponenci Obamy nie zostawiają zaś suchej nitki na nowej polityce Białego Domu, przekonując, że jest ona zakamuflowaną amnestią.
– To nadużycie władzy przez prezydenta Obamę, który działa na przekór woli opinii publicznej i na przekór konstytucyjnemu podziałowi władzy. Nowa polityka ma formę administracyjnej amnestii. Urzędnicy su- gerują bowiem imigrantom, że mogą nadal żyć i pracować w USA i nie bać się deportacji – mówi „Rz” Jack Martin, dyrektor organizacji FAIR zabiegającej o taką reformę imigracyjną, która ograniczy liczbę imigrantów przybywających do USA.
—Jacek Przybylski z Waszyngtonu
Rzeczpospolita
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.