Barack Obama wygłosi w Kongresie przemówienie, które ma udowodnić Amerykanom, że jest właściwym człowiekiem na następne cztery lata w Białym Domu. To dopiero w czwartek, ale już doszło do falstartu
Ostatnie tygodnie i miesiące były beznadziejne dla Ameryki i dla jej prezydenta. Dane z piątku pokazały, że w sierpniu nie powstały żadne miejsca pracy i bezrobocie utrzymuje się na niezwykle wysokim jak na USA poziomie 9,1 proc. Jeśli gospodarka będzie się rozwijać w takim tempie jak w pierwszym półroczu, to na koniec 2011 roku okaże się, że wzrost wyniósł niecałe 1 proc. Formalnie, czyli zgodnie z definicjami ekonomistów, to jeszcze nie recesja, ale praktycznie – tak (w podobnym tempie przyrasta liczba ludności w USA).
Na początku sierpnia świat ze zdumieniem obserwował waszyngtońską awanturę o dług publiczny. Departament Skarbu ostrzegał, że jeśli do 3 sierpnia limit długu nie zostanie podniesiony przez Kongres, zabraknie pieniędzy na bieżące wydatki. Zdumieni byli szczególnie Amerykanie, bo w najgorętszym momencie debaty między Republikanami a Demokratami prezydent zrezygnował z udziału w rozmowach i jakby wyparował. Kompromis wypracowali w ostatniej chwili przywódcy obu partii w Senacie.
Obama go zaakceptował, choć liberałowie rozpaczali, że jest to niemal zupełna kapitulacja przed Republikanami – w umowie nie ma mowy o podniesieniu najniższych od dziesięcioleci podatków dla najbogatszych, czego prezydent domaga się bezskutecznie od wielu miesięcy.
Nawet komentatorzy sprzyjający Demokratom zaczęli się zastanawiać, czy Obama ma podstawowe cechy potrzebne, aby być przywódcą. Mało kto już rozpoznaje w zepchniętym do narożnika i biernym prezydencie człowieka, który w 2008 roku w kampanii wyborczej porwał Amerykę obietnicą wielkiej zmiany. Popiera go już tylko 38 proc. Amerykanów.
Kiedy politycy się kłócili, nowojorska giełda notowała rekordowe spadki. Agencja Standard & Poor pierwszy raz w historii obniżyła Ameryce rating kredytowy – z najwyższego AAA na AA+. Nie miało to większych konsekwencji praktycznych, bo oprocentowanie obligacji (czyli amerykańskiego długu) nie wzrosło, ale wprawiło wszystkich w jeszcze bardziej ponury nastrój.
Stało się oczywiste, że jeśli prezydent chce marzyć o drugiej kadencji, potrzebny jest nowy początek. Tydzień temu Obama powołał na nowego szefa swoich doradców ekonomicznych Alana Kruegera, eksperta od bezrobocia z uniwersytetu Princeton. A w czwartek wygłosi przed połączonymi izbami Kongresu kluczowe przemówienie o tworzeniu miejsc pracy i o gospodarce.
Nie wiadomo, co powie, ale przemówienie już wywołało awanturę. Początkowo Obama chciał wystąpić w środę, czyli w pierwszym dniu pracy kongresmanów po wakacjach. Ale wtedy jest również debata republikańskich kandydatów na prezydenta, wśród których po raz pierwszy pojawi się gubernator Teksasu Rick Perry. Zgłosił on swoją kandydaturę ledwie trzy tygodnie temu, ale od razu stał się faworytem wyścigu do nominacji. Głównie z tego względu, że połowa miejsc pracy stworzonych w całej Ameryce przez ostatnie dwa lata powstała w zarządzanym przez Perry’ego Teksasie.
W ostatnią środę Obama wysłał list otwarty do przewodniczącego Izby Reprezentantów Johna Boehnera, republikanina, z prośbą o przemówienie 7 września wieczorem. Boehner odpowiedział, również publicznie: “W środę o 6.30 mamy zaplanowane głosowania. Potrzeba też zwykle ponad trzy godziny, żeby zabezpieczyć salę Kongresu przed wystąpieniem prezydenta, dlatego moja rekomendacja jest taka, żeby pańskie wystąpienie odbyło się następnego wieczora, kiedy nie będzie parlamentarnych lub logistycznych przeszkód”.
– W historii USA nie zdarzyło się wcześniej, żeby Kongres odmówił prezydentowi, który chciał przemawiać – komentowała w “New York Timesie” historyk Betty Koed. – Kiedy gospodarka jest w takim stanie, że czas odłożyć na bok polityczne waśnie, politycy popełniają kolejne głupstwo – mówił David Rothkopf, urzędnik administracji prezydenta Billa Clintona. – Waszyngton znów okazał się piaskownicą pełną dzieci, które nie chcą się razem bawić.
Po zakulisowych konsultacjach w środę wieczorem Biały Dom wydał oświadczenie, że prezydent Obama “cieszy się na szansę przemawiania w Kongresie w czwartek”. Obama znowu ustąpił. Stanie na mównicy o siódmej wieczorem i nie będzie miał lekko. Jeśli nie skończy w ciągu pół godziny albo przynajmniej nie przykuje uwagi widzów, to przełączą na inny kanał. O siódmej trzydzieści wieczorem zaczyna się pierwsza po wakacjach kolejka NFL, narodowej ligi futbolu amerykańskiego.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.