A War Not Just about Christmas

<--

Amerykańscy chrześcijanie czują się zmuszeni do obrony przed postępującą sekularyzacją

Ameryka – niegdyś zjednoczona wokół chrześcijańskiej spuścizny pozostawionej przez Ojców Założycieli – przez ostatnie lata dzieli się co święta na zwolenników wojujących liberałów, którzy w imię promowania różnorodności zakazują dzieciom śpiewania kolęd i wymyślają świeckie nazwy na bożonarodzeniowe symbole, oraz sympatyków konserwatystów, którzy przekonują, że trzeba walczyć o obronę chrześcijańskiego charakteru tego święta.

W tym roku tzw. wojna z Bożym Narodzeniem rozpoczęła się od Rhode Island. Gubernator tego stanu Lincoln Chafee – przedstawiciel rzadkiego gatunku liberalnych republikanów – nazwał stanową choinkę bożonarodzeniową choinką świąteczną. Ta semantyczna zmiana wywołała protesty przedstawicieli tysięcy mieszkańców, którzy wydzwaniali do biura gubernatora, protestując przeciwko próbie sekularyzacji Bożego Narodzenia. – On próbuje stłamsić naszą religię – mówił Ken Schiano reporterowi agencji AP podczas zapalania światełek na choince.

Jak wyjaśniał gubernator, powodem jego decyzji była promocja religijnej tolerancji, do której zdaniem Lincolna Chafee niezbędny jest rozdział państwa i religii. – U mnie w domu to choinka bożonarodzeniowa, ale jako reprezentant całego Rhode Island muszę uszanować wszystkich mieszkańców – podkreślał gubernator stanu, który posiada jeden z największych odsetków katolików w całych USA. Timothy Reilly z lokalnej diecezji podkreślił zaś, że coraz częściej zapomina się o tym, jakie jest znaczenie tych świąt, w których najważniejsze jest Dzieciątko Jezus.

W zeszłym tygodniu Bill O’Reilly z Fox News zwrócił też uwagę, że w tym roku kongresmeni, którzy wysyłając wyborcom kartki, aby pochwalić się swoimi osiągnięciami, mogą zrobić to za darmo – czyli na koszt podatników – pod warunkiem, że będą składać życzenia wesołego okresu świątecznego, a nie wesołego Bożego Narodzenia.

Katolicy jak rasiści?

Spór między świeckimi liberałami a chrześcijanami wykracza jednak daleko poza spór o nazwę bożonarodzeniowej choinki czy świąt jako takich. – To jest wojna – oświadczył 63-letni kardynał Raymond Burke, dawny arcybiskup St. Louis, a obecnie prefekt Sygnatury Apostolskiej, kreśląc linię frontu między „kulturą sekularyzacji, która jest w naszym narodzie całkiem silna”, a „kulturą chrześcijańską, która odegrała istotną rolę w pierwszych dwu stuleciach Stanów Zjednoczonych”.

Kardynał Burke opowiadał kilka tygodni temu katolickiej agencji informacyjnej (CNA), że potrafi wyobrazić sobie, iż w przyszłości chrześcijanie w Stanach Zjednoczonych będą aresztowani za obronę swojej wiary.

W jego opinii w USA może dojść bowiem do sytuacji, w której Kościół będzie oskarżany o prowadzenie „nielegalnej działalności”, takiej jak na przykład „głoszenie katolickiej nauki na temat ludzkiej seksualności”. Wzywa więc chrześcijan do obrony naturalnego prawa moralnego, zwłaszcza w kwestiach dotyczących obrony życia i rodziny.

Więzienie za religię?

– Pierwsza poprawka do Konstytucji USA wyraźnie broni „wolności słowa” i „swobodnego praktykowania religii”. Te zasady zapewniają pewną ochronę, ale jest ona ograniczona: nikt nie zostanie wtrącony do więzienia za głoszenie swoich moralnych i religijnych przekonań. Jednak kardynał Burke słusznie martwi się, że jeśli orędownicy seksualnego liberalizmu zdobędą pełną władzę prawną i polityczną, Kościół, katolicy i wierni innych religii mogą cierpieć wskutek ograniczenia ich praw z powodu poglądów na małżeństwo i moralność seksualną – przekonuje „Rz” profesor Robert George z Uniwersytetu Princeton. Jak zauważa, liberałowie próbują traktować głoszenie judeochrześcijańskich poglądów na seks i małżeństwo jak „mowę nienawiści” i porównują je do poglądów rasistowskich. Jeśli ten pogląd zostanie oficjalnie zaakceptowany, to organizacje katolickie (oraz innych religii) mogą zostać poddane różnego rodzaju ograniczeniom dotyczącym np. przyznawania akredytacji edukacyjnych etc. – Co więcej, już teraz jesteśmy świadkami spraw, w których ludzie tracą pracę – zarówno w sektorze publicznym, jak i w prywatnym, ponieważ publicznie wyrazili swój sprzeciw wobec poglądów seksualnego liberalizmu dotyczących małżeństwa czy zachowań homoseksualnych – tłumaczy „Rz” profesor George, znany wykładowca prawa konstytucyjnego, wolności obywatelskich i filozofii prawa, jeden z najbardziej wpływowych chrześcijańskich myślicieli Ameryki.

About this publication