Amerykanie i ich sojusznicy przegrywają w Afganistanie. Przegrywają wizerunkowo.
Nocna masakra urządzona przez jednego (a może kilku?) żołnierzy amerykańskich w prowincji Kandahar to kolejna katastrofa propagandowa, ale i moralna. Zapewne był to czyn pojedynczego szaleńca, ale w wojnie propagandowej obciąża on konto całej operacji sił zachodnich.
Rzeź jest też katastrofą polityczną. Waszyngton prowadzi z Kabulem pertraktacje na temat warunków zakończenia pobytu wojsk amerykańskich do końca 2014 r. Podpisanie tego „porozumienia o partnerstwie strategicznym” dyplomaci będą teraz musieli odłożyć i to może na dłużej. Prezydentowi Karzajowi nie wypada teraz chwalić się układem z obcymi mogącymi dopuścić się takich zbrodni jak ta w Kandaharze.
Tymczasem bez tego porozumienia Waszyngton nie może wycofać US Army. Idea jest taka, że wojsko wraca do kraju, a w Afganistanie zostają „doradcy”. Amerykanie przekazują też stopniowo w ręce rządu kabulskiego swoje więzienia dla talibów. Teraz ten cały plan wisi na włosku po Kandaharze.Coraz trudniej dostrzec sens pobytu wojsk zachodnich w Afganistanie. Zbrodnia w Kandaharze to przejaw ich postępującej demoralizacji. Każdy widzi, że koszty kosmicznie przerastają korzyści: ponad 3000 zabitych żołnierzy, w tym ponad 1900 amerykańskich, 500 mld wydatków z budżetu USA.
Co się dało osiągnąć przez prawie jedenaście już lat misji afgańskiej? Mułła Omar został wygnany, emirat rozbity. Ale mułła przeżył Osamę, tak jak talibowie przeżyli Al-Kaidę. Reżim Karzaja ma coraz gorszą opinię: korupcja, pełzająca islamizacja państwa, gra na obie strony.
Nic z tego nie będzie bez spełnienia podstawowego warunku powodzenia: trzeba mieć polityczne poparcie znacznej części społeczeństwa i jego liderów. Niby proste. Pisał o tym już pod koniec I wojny światowej sławny szpieg brytyjski T.E. Lawrence, autor kultowych „Siedmiu filarów mądrości”, znawca i przyjaciel świata muzułmańskiego. Ale lekcja poszła w afgańską przepaść.
… not to mention the gas pipeline from Turkmenistan to Pakistan via Afghanistan, the other reason why the US invaded in the first place. That’s going nowhere, and Pakistan, which is enduring a severe energy crisis, is trying to make other arrangements — namely, the Iran-Pakistan pipeline, which for the obvious reason the US doesn’t like and won’t stand for.
The US has lost almost every battle in this “great game” of Asian energy. Obama should just cut his losses, get out of there, and let Asia pursue its own destiny. The world is moving away from unipolarity to multipolarity. Get used to it.