Czy “huraganowa” przyjaźń prezydenta Baracka Obamy z republikańskim gubernatorem Chrisem Christiem może wpłynąć na wynik wyborów 6 listopada? Nie jest to wykluczone.
Historia nie pamięta przypadków, żeby tuż przed wyborami jeden z najpopularniejszych polityków republikańskich publicznie i pod niebiosa wychwalał demokratycznego prezydenta tak, jak robi to Christie.
Zaczęło się już we wtorek, kilka godzin po przejściu huraganu “Sandy”. Spustoszył on północno-wschodnie stany USA, ale najbardziej Nowy Jork i New Jersey, którego gubernatorem jest Christie.
– Reakcja prezydenta po kataklizmie jest natychmiastowa – mówił gubernator. – Rozmawiałem z nim kilka razy przez telefon… Możemy liczyć na jego pomoc. Dał mi bezpośredni numer do siebie do Białego Domu!
W środę przyjaźń prezydenta i gubernatora z dwóch zwaśnionych partii (od dwóch lat coraz bardziej zwaśnionych) stała się tematem dnia zaraz po stratach wywołanych przez huragan – w sumie zabił on w USA i na Karaibach ponad 150 osób, a straty materialne przekraczają 20 mld dol.
Obama przyleciał do New Jersey, żeby zobaczyć zniszczenia na własne oczy i pokazać poszkodowanym w kataklizmie, że Ameryka o nich pamięta i im pomoże (a przy okazji, co przed wyborami nigdy nie zaszkodzi, pokazał się jako troskliwy naczelny dowódca). Dzień wcześniej prezydent oficjalnie uznał zresztą Nowy Jork i New Jersey za tereny klęski żywiołowej, dzięki czemu władze stanowe uzyskały dostęp do funduszy federalnych.
Telewidzowie ze zdumieniem oglądali, jak Obama i Christie poklepują się i prawią sobie komplementy. – Zachowanie gubernatora Christiego po huraganie jest wzorowe. Dzień i noc pracuje bez wytchnienia – mówił prezydent. Po czym zaprosił go do helikoptera, którym razem latali nad najbardziej zalanymi nadbrzeżnymi terenami. – To ważne, że prezydent USA pochylił się nad cierpieniem New Jersey – mówił gubernator na pożegnanie gościa.
Christie jest jedną z najbardziej charakterystycznych i lubianych postaci w amerykańskiej polityce. Na oko ma kilkadziesiąt kilo nadwagi, łobuzerską twarz i niewyparzony język. W zeszłym roku zachęcano go, żeby wystartował w wyborach na prezydenta – głównie z uwagi na miałkość kandydatów republikańskich, którzy się zgłosili – ale odmówił. Wyjaśniał, że podjął się być gubernatorem New Jersey i nie może zostawić mieszkańców swojego stanu.
Wieczorem przed nadejściem huraganu Christie w charakterystyczny sposób apelował do mieszkańców swojego stanu: – Nie bądźcie idiotami i nie wychylajcie się z domów przez całą noc!
Takie bezpośrednie wypowiedzi przysparzają Christiemu popularności, dlatego też latem spekulowano, że Romney może zechcieć z niej skorzystać i poprosi gubernatora, żeby został jego kandydatem na wiceprezydenta. Ale ostatecznie zaszczytu tego dostąpił kongresmen Paul Ryan, inny młody gwiazdor Republikanów z ambicjami sięgającymi Białego Domu.
Biorąc to wszystko pod uwagę, spekulowano, że Christie próbuje teraz, na kilka dni przed głosowaniem, pogrążyć Romneya, czy to z zemsty, czy też po to, żeby samemu móc wystartować w wyborach prezydenckich 2016 r. To jedna z możliwych interpretacji, bowiem gdyby Romney wygrał we wtorek z Obamą, to najbliższa okazja do powalczenia o prezydenturę nadarzyłaby się Christiemu w 2020 r. (urzędujący prezydent automatycznie staje do reelekcji).
Konsternacja była jeszcze większa, kiedy w prawicowej telewizji Fox News zapytano gubernatora, czy spodziewa się również wizyty Romneya. – Zupełnie mnie to nie obchodzi. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż zajmowanie się prezydencką polityką! – odparł Christie. A kiedy dziennikarze stacji dopytywali, czemu tak skwapliwie wychwala Obamę, mówił: – Wszyscy wiedzą, że zawsze mówię to, co myślę. Jeśli jest za co chwalić prezydenta, to go chwalę. Jeśli jest za co go ganić, to go ganię…
Znając charakter Christiego, nie można wykluczyć, że całe jego zachowanie wobec prezydenta było faktycznie spontaniczne i szczere. Ale też oczywiste jest, że Obama na tej niecodziennej manifestacji jedności – chcąc nie chcąc – zbija punkty tuż przed wyborami.
Sondaż Gallupa pokazał, że prawie 80 proc. Amerykanów wysoko ocenia reakcję prezydenta po huraganie – jak można się domyślić również dlatego, że potrafili z Christiem natychmiast dogadać się ponad partyjnymi podziałami.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.