The Republican Choice

Edited by Victoria Denholm

<--

Partia Republikańska w USA ma gigantyczny problem – jeśli się nie zmieni, następne wybory prezydenckie przegra jeszcze wyraźniej

Mitt Romney przegrał te wybory z wielu powodów. Nie tylko z własnej winy – nie mógł przewidzieć, że huragan Sandy pomoże urzędującemu prezydentowi. Największym problemem kandydata republikanów był jednak… Mitt Romney.

Romney jest idealnym kandydatem na prezydenta gdzieś około roku 1980. Biały, bogaty, w doskonale skrojonych garniturach i w świetnie przyciętej fryzurze, jest przedstawicielem Ameryki, która odchodzi w przeszłość – Ameryki, o której losie decyduje białe rodziny mieszkające na bogatych przedmieściach i przemieszczające się dużymi autami pomiędzy galerią handlową a klubem tenisowym.

Romney przegrał na Florydzie (oficjalnych wyników w tym momencie nie ma, ale stan ten na 99 proc. przypadnie Obamie), bo na prezydenta zagłosowały tu tysiące wyborców latynoskich. Z tego samego powodu Romney przegrał Nowy Meksyk.

Na Obamę zagłosowali oczywiście wyborcy czarnoskórzy. A także mniejszości etniczne i seksualne. Oraz młodzi.

Partia Republikańska musi, jeśli chce w przyszłości realnie zawalczyć o Biały Dom, odzyskać te grupy wyborców. Czarnoskórzy Amerykanie już rozumieją, że ich głos może zdecydować o wszystkim i w następnych wyborach, bez względu na to czy któryś z kandydatów będzie miał czarny kolor skóry, stawią się tłumnie.

W USA przybywa także wyborców latynoskich – w niektórych stanach będą za chwilę stanowić największą grupę głosujących. Na razie patrzą oni na Partię Republikańską ze strachem – widzą w niej ksenofobów zwalczających imigrację. To, czy Romney rzeczywiście takim ksenofobem jest (a nie jest), nie miało dla nich znaczenia.

Republikańscy komentatorzy już w nocy z wtorku na środę wskazywali na te słabości swej partii. Bez Latynosów republikanie raz na zawsze stracą Florydę, Nowy Meksyk, a za nimi kolejne stany. Jeśli kobiety nadal w tak dużej jak dziś przewadze będą głosować na Demokratów – efekt będzie taki sam.

Romney nie zdołał tych grup przyciągnąć, choć dzielnie o nie walczył. Nie zdołał, bo jest dla tych grup wyborców postacią całkowicie z innego świata, absolutnie niewiarygodną.

W następnych wyborach republikanie staną przed decyzją – albo znów wystawią kandydata białego establishmentu i z góry skarzą go na klęskę, albo zdecydują się na zmianę swej platformy wyborczej na bardziej centrową. Zdecydowanie konserwatywna na każdym froncie ideowym partia nie ma już bowiem szans.

About this publication