Obama’s Crusade for Drones: The Air Killers

<--

Wojna Obamy o bezzałogowe samoloty. Przeciwnicy: To powietrzni mordercy

Operator samolotu bezzałogowego siedzi przed monitorem w bazie odległej często o setki kilometrów i obserwuje cel z powietrza za pomocą kamery. Nie powinien się pomylić. Ale z raportu naukowców z uniwersytetów Stanford i New York wynika, że drony zabiły już setki cywilów. Tymczasem administracja Baracka Obamy opracowuje nowe reguły użycia – jak mówią obrońcy praw człowieka – precyzyjnych powietrznych zabójców.

Za czasów Baracka Obamy zdecydowanie wzrosło użycie tzw. dronów w walce z terroryzmem. Jego poprzednik, George W. Bush wolał zamykać podejrzanych o terroryzm “wrogich bojowników” i przetrzymywać ich w bazie Guantanamo na Kubie.

Obama preferuje samoloty bezzałogowe, które za jego kadencji przeprowadziły ok. 300 ataków z powietrza w Pakistanie, sporadycznie atakują w Jemenie i Somalii.

Amerykanie twierdzą, że drony są bardzo precyzyjne i praktycznie nieomylne. We wrześniu John Brennan, doradca prezydenta ds. terroryzmu przekonywał, że przez ostatni rok nie zabiły ani jednego przypadkowego cywila.

Jednak we wrześniu Stanford University i New York University opublikowały wyniki badań, z których wynika, że bezzałogowe samoloty zabijają wielu cywilów w Pakistanie i podsycają nienawiść miejscowych do Amerykanów.

Zabijanie zgodnie z instrukcją

Teraz Obama wziął się za opracowanie bardziej przejrzystych zasad stosowania dronów. Według “New York Times’a” administracja przygotowuje zestaw zasad, które mają wyeliminować tzw. “nieusprawiedliwione użycie”. Powołując się na dwa anonimowe źródła w rządzie, gazeta pisze, że powstają bardziej precyzyjne instrukcje, które mają zakończyć spór między CIA a departamentami obrony, stanu i sprawiedliwości. Ponoć nowe zasady zaczęły powstawać jeszcze przed wyborami prezydenckimi z 6 listopada.

Według gazety administracja ciągle nie zdecydowała, czy drony powinny być używane jako środek ostateczny, jedynie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia dla USA, czy może powinny być używane częściej, żeby “pomóc sojuszniczym rządom atakować ich wrogów, albo zapobiegać przejmowaniu określonych terytoriów przez terrorystów”.

CIA: organizacja paramilitarna

W ubiegłym tygodniu “Financial Times” w artykule redakcyjnym zażądał od Obamy bardziej przejrzystej polityki dotyczącej stosowania samolotów bezzałogowych.

– Dotychczasowa polityka musi się zmienić w czasie drugiej kadencji – wzywa dziennik i krytykuje CIA, która po zamachach na Nowy Jork i Waszyngton z 11 września 2001 r. stała się “organizacją paramilitarną, która zabija podejrzanych o terroryzm w Pakistanie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce”. Według gazety operacje dronów “stają się coraz bardziej wątpliwe prawnie, moralnie i politycznie”.

– CIA operuje dronami z tajnych baz, zabijając podejrzanych bez ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności przed zewnętrznymi instytucjami – piszą autorzy i cytują b. ambasadora USA przy NATO, Kurta Volkera, który mówił, że USA to kraj, który ma stałą listę osób przeznaczonych do odstrzału”.

Bomby spadają z nieba

Operator samolotu bezzałogowego siedzi przed monitorem w bazie odległej często o setki kilometrów i obserwuje cel z powietrza za pomocą kamery – często przez kilka godzin lub nawet dni, zanim zdecyduje się odpalić bombę. Dlatego wie, czy w polu rażenia są cywile, a jeśli tak – może poczekać na moment, kiedy ich nie będzie. Ludzie na dole nie mają pojęcia, że są obserwowani.

Jednak z raportu naukowców z uniwersytetów Stanford i New York wynika, że drony zabiły setki cywilów, a w dodatku terroryzują mieszkańców przygranicznych rejonów Pakistanu, przysparzając Ameryce nowych wrogów.

Raport przypomniał też szacunki Brytyjskiego Biura Dziennikarstwa Śledczego, według którego od 2004 r. zginęło ok. 3 tys. osób, w tym od 474 do 881 cywilów.

Obrońcy praw człowieka: to nielegalne i odrażające

Używanie dronów od dawna krytykują obrońcy praw człowieka. – Skoro jest mowa o przygotowaniu bardziej precyzyjnych instrukcji, oznacza to, że już wcześniej jakieś istniały – oburza się w “New York Times’ie” Jameel Jaffer, szef amerykańskiego centrum na rzecz demokracji i wolności obywatelskich.

– Ale w rzeczywistości ignorują nie tylko instrukcje, ale prawo międzynarodowe obowiązujące od II wojny światowej – przekonuje. I twierdzi, że nie można nawet stwierdzić, czy tworzenie takich instrukcji jest legalne. – Żądamy konkretnych informacji na temat zasad używania samolotów bezzałogowych. Nie sądzę, że Amerykanom wystarczą przecieki pochodzące od anonimowych źródeł – irytuje się.

Także Medea Benjamin, współzałożycielka antywojennej organizacji Code Pink uważa, że tworzenie formalnych zasad regulujących precyzyjne zabijanie jest “odrażające”. – Próbują objąć regułami coś, co jest nielegalne i ohydne – przekonuje.

About this publication