Kerry: Secretary Today, President Tomorrow? Don’t Give Up on Mrs. Clinton

<--

Idę o zakład, że Hillary Clinton za cztery lata stanie do rywalizacji o Biały Dom. Co więcej, bardzo możliwe, że w walce o nominację Partii Demokratycznej zetrze się z Johnem Kerrym, któremu stanowisko sekretarza stanu da dobry punkt wyjścia do kampanii.

Wiadomo było, że prezydent Barack Obama – dla podkreślenia nowego startu w drugiej kadencji – wymieni kilku głównych ministrów swej ekipy. Obama zaczął od pierwszej postaci rządu – sekretarza stanu, co przyszło tym łatwiej, że pani Hillary Clinton nie kryła, że zamierza odejść. Jej miejsce zajmie filar Partii Demokratycznej, senator John Kerry. Kerry ma posturę prezydencką, był kandydatem do Białego Domu w 2004 r. I miał wszelkie dane aby wygrać: bohater wojny wietnamskiej, umiarkowany reformator, porywający mówca, wspierany przez inteligentną i przebogatą żonę, która jako dziedziczka firmy Heinz (ketchup) wspierała go finansowo. Przegrał z George’m Bushem chociaż – nomen omen – swą kampanię oparł na haśle prędkiego zakończenia wojny w Iraku.

W polityce amerykańskiej niełatwo określić wymarzonego, zwycięskiego kandydata. Podręcznikowy przykład: na rok przed następnymi wyborami (2008), „National Journal” przeprowadził ankietę wśród 75 działaczy i ekspertów Partii Demokratycznej. Kandydatem, który ankietowanych najbardziej zdziwił na gorsze w stosunku do tego, czego się spodziewali – był Obama. A najbardziej na plus zaskoczyła ich właśnie pani Clinton. Jak wiadomo, potoczyło się inaczej. Obama zdobył nominację, pani Clinton musiała ustąpić i poparła konkurenta.

Jest jednak zbyt doświadczonym politykiem, w dodatku z niebywałym atutem popularnego nazwiska, bym wierzył, że resztę życia spędzi na szydełkowaniu. Do kolejnych wyborów prezydenckich wprawdzie cztery lata, ale idę o zakład, że Hillary Clinton stanie do rywalizacji o Biały Dom. Co więcej, bardzo możliwe, że w walce o nominację Partii Demokratycznej zetrze się z Johnem Kerrym, któremu stanowisko sekretarza stanu da dobry punkt wyjścia do kampanii. To na pewno dokładniejsza przepowiednia, niż zapowiedziany na dziś koniec świata.

About this publication