America under Charm of New Pope

<--

Ameryka pod urokiem nowego papieża

Nawet amerykańscy liberałowie przyjęli Franciszka życzliwie – jako zwiastun czegoś nowego w Kościele, po którym już niczego nowego się nie spodziewali.

Melanż, który reprezentuje papież – lewicowość w kwestiach społecznych i prawicowość w obyczajowych – jest w amerykańskiej polityce czymś egzotycznym. Partia Demokratyczna jest jednoznacznie lewicowa, a Republikańska – jednoznacznie prawicowa.

Teoretycznie zatem trudno znaleźć w Ameryce kogoś, kto mógłby się identyfikować z takim dziwolągiem jak Franciszek. Liberałowie powinni go odrzucić za obyczajowy konserwatyzm, a konserwatyści za to, że krytykował kapitalizm.

Ale wczoraj można było odnieść wrażenie, że jedni i drudzy ulegli urokowi Franciszka i postanowili, przynajmniej warunkowo, przymknąć oko na jego wady.

Amerykańskie media podchwyciły doniesienia o niezwykłej skromności papieża, który w Buenos Aires nie mieszkał w biskupim pałacu, tylko w zwykłym mieszkaniu, sam sobie gotował i jeździł autobusami. W tym podobny jest – powtarzano – do św. Franciszka z Asyżu, który wyrzekł się bogactwa.

– Ten wybór to powrót Kościoła do korzeni, czyli do pomagania biednym i potrzebującym – wyjaśniał w CNN zastępca rzecznika Watykanu, kanadyjski ksiądz Thomas Rosica. Inni komentatorzy przypominali, że kardynał Bergoglio odwiedzał slumsy i chorych na AIDS.

„Jest Latynosem. Jednym z nas. Pierwszym papieżem z kontynentu amerykańskiego. Jezuitą, czyli z zakonu znanego z pomocy biednym. Był ciepły i skromny, kiedy poprosił tłum na placu św. Piotra o modlitwę [zanim udzielił papieskiego błogosławieństwa] i zapraszał wszystkich: » Chodźmy dalej razem! «. Z drugiej strony jest tradycjonalistą, który nie chce zmian w Kościele. To osłabia mój entuzjazm. Mimo to gotów jestem zrobić pierwszy krok razem z tym człowiekiem, który wybrał sobie imię po prostym braciszku” – pisał w „Dallas Morning News” teksaski dziennikarz Ralph De La Cruz.

To postawa typowa dla wielu katolików z USA, którzy identyfikują się z Kościołem, ale zarazem odrzucają niektóre jego dogmaty. Aż 82 proc. amerykańskich katolików uważa, że antykoncepcja jest moralnie dopuszczalna. Jednym z nich jest wiceprezydent Joe Biden, który 19 marca będzie reprezentował USA na uroczystej inauguracji w Watykanie.

Prezydent Barack Obama, który podaje się za chrześcijanina bez afiliacji z konkretnym Kościołem, również docenił franciszkańskie cnoty papieża: “W imieniu wszystkich Amerykanów, Michelle i moim pragnę przesłać gorące życzenia Jego Świątobliwości Franciszkowi. Jako obrońca biednych i najsłabszych pośród nas niesie przesłanie miłości i współczucia, które inspiruje ludzkość od ponad dwóch tysięcy lat – że w każdym człowieku widzimy oblicze Boga”.

Amerykańscy konserwatyści na kogoś takiego czekali. Na dzień przed wyborem papieża Michael Winters pisał w “Wall Street Journal”: “Benedykt XVI miał zamiłowanie do efektownych, barokowych szat. Jak rozumiem, chciał podkreślić wagę i piękno liturgii. Ale proste ubranie też może być piękne i nie będzie rodzić pytań, skąd Kościół ma tyle pieniędzy na luksusy. Następny papież powinien od czasu do czasu odwiedzać kuchnię wydającą zupę dla biednych, chorych w szpitalu i więźniów w więzieniach. Powinien być z odrzuconymi”.

Publicystka “WSJ” Peggy Noonan pisała: “Następny papież powinien powitać świat z uśmiechem radości, a nie ze smutkiem i ponurą miną”.

Kiedy następnego dnia Franciszek objawił się światu w skromnej, białej sutannie, można było odnieść wrażenie, że Winters i Noonan są prorokami. Inni amerykańscy dziennikarze chwalili bezpretensjonalność papieża, który powitał wiernych zwykłym “Buona sera” (“Dobry wieczór”) i ani przez chwilę nie uderzył w tony pompatyczne.

Poważniejsze znaki zapytania stawiały dopiero gazety, które miały więcej czasu na refleksję i zapoznanie się z życiorysem kardynała Bergoglia. “New York Times” złośliwie zauważa, że głośno protestował, kiedy Argentyna legalizowała w 2010 r. związki osób tej samej płci, ale zachowywał milczenie w czasach dyktatury generałów, którzy w latach 70. dopuścili się wielu zbrodni.

Oczywiście amerykańscy liberałowie czytający “New York Timesa” i “New Yorkera” woleliby kogoś, kto otworzy kobietom drogę do kapłaństwa, zaakceptuje gejów, antykoncepcję itd. Ale nawet konserwatywnym kardynałem Bergogliem byli pozytywnie zaskoczeni, bo nie spodziewali się już niczego nowego po Kościele katolickim skompromitowanym w USA przez liczne przypadki molestowania dzieci przez księży.

About this publication