We Don't Understand Why the West Is Seen by Iran as the Great Satan

<--

Nie rozumiemy, dlaczego Zachód jest dla Iranu Wielkim Szatanem

Mariusz Zawadzki

Wielki Szatan – tak wciąż nazywają Amerykę Irańczycy, kiedy co piątek zbierają się na modlitwę na uniwersytecie w Teheranie. A przy tym zwykle wymachują pięściami, czym tylko potwierdzają panującą na Zachodzie opinię, że są niebezpiecznymi fanatykami, ofiarami chorej propagandy ajatollahów lub po prostu ciemniakami.

My, reprezentanci wyższej kultury, która kilka wieków temu odrzuciła manichejską wizję świata, możemy się z tego albo pośmiać z nutką cywilizacyjnej wyższości, albo współczuć półanalfabetom, albo z niepokojem zastanawiać się, co też by się stało, gdyby ta tłuszcza położyła łapę na bombie atomowej.

Trudno zrozumieć, co ci nieszczęśnicy mają przeciwko nam. Nie chodzi tylko o Amerykę, której całym sercem nienawidzą; oni nie lubią całego świata zachodniego. A przecież my jesteśmy sympatyczni i bezproblemowi, chcemy żyć i dać żyć innym, chcemy pokoju, chcemy wolności i praw człowieka dla całej ludzkości itd.

W tym tygodniu, kiedy w ONZ w Nowym Jorku przemawiać będzie nowy prezydent Iranu, raczej nie usłyszymy o Wielkim Szatanie. Hassan Rowhani wydaje się zaskakująco rozsądny i nawet skłonny do jakiegoś kompromisu w sprawie programu atomowego.

Ale czy naprawdę chce porozumienia? Czy tylko mami nas, żeby zyskać kilka lat spokoju potrzebnych na zbudowanie bomby atomowej? Jaka jest prawdziwa twarz Iranu – jego łagodny prezydent czy tłum wściekłych ciemniaków irracjonalnie wymachujących pięściami Ameryce?

To dobre pytanie, ale ma jeden zasadniczy mankament. Zawiera fałszywe założenie, które umyka większości ludzi mieszkających na Zachodzie od wielu lat, a mianowicie: wściekli ciemniacy spod uniwersytetu w Teheranie wcale nie są irracjonalni, przeciwnie – mają jak najbardziej racjonalne powody do wściekłości, a także żalu, wyrzutów i nieufności.

“Wielki Szatan” narodził się w irańskich głowach w 1953 r., kiedy CIA i brytyjski wywiad wspólnie doprowadziły do obalenia demokratycznie wybranego premiera Mohammada Mossadeka. Notabene – człowieka roku magazynu “Time”.

Mossadek podpadł, bo znacjonalizował przemysł naftowy, odbierając monopol koncernowi BP (wtedy jeszcze znanemu pod nazwą Anglo-Irańskiej Kompanii Naftowej). Brytyjczycy stracili miliardy, a Amerykanie obawiali się, że Iran wkracza na ścieżkę komunizmu (niesłusznie, bo Mossadek nie był komunistą, tylko nacjonalistą). Dlatego wspólnymi siłami wywołali uliczne rozruchy i oddali władzę szachowi Rezie Pahlawiemu. Kilka tygodni temu Amerykanie ujawnili nawet tajne dokumenty CIA z tej operacji.

Waszyngton do samego końca popierał rządy szacha, który w Iranie był coraz bardziej znienawidzony. W więzieniach jego policja torturowała opozycję, a na ulicach zakazano muzułmankom noszenia chust, ponieważ szach uważał, że dzięki temu staną się nowoczesne. Prezydent Jimmy Carter przyjmował szacha w Waszyngtonie i w toastach wysławiał jego “świetlane przywództwo”, a prof. Zbigniew Brzeziński, wówczas doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, do samego końca zapewniał szacha o amerykańskim poparciu.

Po islamskiej rewolucji nastały rządy ajatollahów (co dla biednych irańskich kobiet oznacza z kolei nakaz noszenia chust) i wtedy Waszyngton wspierał Saddama Husajna, prezydenta Iraku, który walczył z Iranem przez osiem lat. Chociaż Amerykanie doskonale wiedzieli, że wojska irackie stosują broń chemiczną, to systematycznie przekazywali im informacje o ruchach wroga. Byli zatem wspólnikami w gazowaniu irańskich żołnierzy. Również na tę współpracę z Saddamem są dokumenty, które niedawno ujawnili.

W 1988 r. okręt USS “Vincennes” omyłkowo zestrzelił w Zatoce Perskiej irański samolot pasażerski, zabijając 290 osób na pokładzie. Nie zboczył z kursu, leciał poprawnie, cała wina za pomyłkę spada na Amerykanów. Cóż, nieszczęścia się zdarzają. Ale co powiedział wiceprezydent USA George H. Bush, który wtedy ubiegał się o prezydenturę?

– Nigdy nie będę przepraszał za Stany Zjednoczone i nie obchodzą mnie fakty! – tak powiedział.

Lista irańskich dowodów na to, że Amerykanie są Wielkim Szatanem, jest oczywiście dłuższa. Warto o niej pamiętać. W ogóle warto czasami wyjść z siebie, stanąć obok i spojrzeć na świat oczami innych. Niestety, z tym my, ludzie na Zachodzie, mamy zwykle spory problem.

About this publication