America's Great Debts Are a Bunch of Baloney

Edited by Anita Dixon

<--

Wielkie długi Ameryki to bujda na resorach

Mariusz Zawadzki

Drodzy czarnowidze, Ameryka wcale nie jest zadłużona po uszy i byłaby głupia, gdyby dalej nie pożyczała!

Groźba bankructwa Ameryki zażegnana w ostatnią środę wywołała powszechne lamenty, że największe mocarstwo bez opamiętania pożycza i “kiedyś to wszystko musi się zawalić”. Z przerażeniem powtarzano, że dług publiczny USA wynosi 16,7 bln dol. W grupie czarnowidzów znalazł się mój redakcyjny kolega Tomasz Prusek – pisał, że Ameryka i jej kolejni prezydenci są jak Scarlett O’Hara z “Przeminęło z wiatrem”, która wszelkie przeciwności losu kwitowała stwierdzeniem: “Nie chce o tym teraz myśleć, pomyślę o tym jutro”.

Prusek nie poprzestał na tej obeldze, ale jeszcze straszy, że ZSRR rozpadł się jak domek z kart, choć nikt się tego nie spodziewał.

Jako bądź co bądź korespondent “Gazety” w Waszyngtonie nie mogę takich zniewag puścić płazem i muszę stanąć w obronie Ameryki. Otóż, drodzy czarnowidze, ona wcale nie jest zadłużona po uszy i byłaby głupia, gdyby dalej nie pożyczała!

Zobaczmy np., na jaki procent Ameryka pożycza na pięć lat, czyli z jakim oprocentowaniem oferuje obligacje pięcioletnie. Nominalne jest to 1,35 proc., ale jeśli uwzględnić inflację, to realne oprocentowanie wynosi minus 0,43 proc.

A zatem Ameryka składa inwestorom z całego świata następującą ofertę: pożyczcie stówkę, a za pięć lat oddam wam 97 dol. i 85 centów (czyli 100 dol. minus pięć razy po 43 centy).

Kto przy zdrowych zmysłach odrzuca taką szansę? Czy gdyby Prusek dostał z banku propozycję: pożyczymy panu milion złotych, jeśli za pięć lat odda nam pan 978 tys., toby odmówił?

Mój kolega jest osobą prywatną i może robić, co chce, ale gdyby Obama nie brał takich pożyczek, to powinien zostać ukarany za niegospodarność.

A warto dodać, że jeszcze rok temu amerykańskie obligacje pięcioletnie chodziły z realnym oprocentowaniem minus 1,43 proc. Akurat ten rodzaj papierów wymieniam nieprzypadkowo, bo średni czas spłaty amerykańskiego długu wypada za nieco ponad 60 miesięcy (czyli najwięcej jest na rynku takich obligacji, które za 60 miesięcy trzeba będzie spłacić pożyczkami zaciągniętymi z emisji nowych).

W przerażających 16,7 bln dol. długu aż 4,8 bln stanowi dług wewnętrzny, czyli pieniądze, które rząd USA jest winien samemu sobie.

To dziwne zjawisko bierze się przede wszystkim stąd, że fundusz emerytalny od niepamiętnych czasów przynosił w USA nadwyżki – każdego roku więcej wpływało z podatków emerytalnych, niż trzeba było wypłacać emerytom. Rząd federalny tych pieniędzy nie chomikował, tylko wydawał na bieżące sprawy, wystawiając funduszowi emerytalnemu kwity za zabrane nadwyżki. I tych kwitów uzbierało się na 4,8 bln dol.

Jeśli wziąć pod uwagę “normalny” dług publiczny, czyli obligacje sprzedane na wolnym rynku, to zobowiązania Ameryki wynoszą dzisiaj 11,9 bln dol., czyli 74 proc. dochodu narodowego. Dla porównania – w Niemczech jest to 82 proc., w Wielkiej Brytanii – 89 proc., a we Francji – 90 proc. Ale jakoś nie słychać, żeby te trzy konie pociągowe Europy stały na skraju bankructwa.

Co więcej, dług publiczny USA mierzony procentem dochodu narodowego właśnie zaczyna spadać, bo maleją deficyty budżetowe. O ile w latach kryzysu (2009-11) były one zastraszające, rzędu 10 proc., o tyle w 2013 roku deficyt wyniesie około 4,5 proc., w przyszłym – 3,5 proc., w 2015 roku – 2 proc. (takie są szacunki kongresowego biura ds. budżetu przy założeniu, że obecne trendy i plany zostaną zachowane).

Gdzie zatem jest tonące w długach mocarstwo, które zachowuje się jak filmowa Scarlett, a może skończyć jak ZSRR? Osobiście widzę tylko Amerykę, która finansowo ma się nieźle, ale jej problemem jest bezsensowne prawo i kongresmeni, którzy je wykorzystują do rozgrywek politycznych. Na złość Obamie do ostatniej chwili nie zgadzali się na podwyższenie limitu długu publicznego. A oni w ogóle nie powinni mieć w tej sprawie głosu, skoro już wcześniej, w budżecie, zaakceptowali wydatki państwa na poziomie, który – przecież wiedzieli! – wymaga pożyczek.

Tylko dlatego pojawiła się wizja bankructwa – całkowicie sztucznego i wykreowanego przez polityków.

About this publication