Obama’s Ruse and the Shifting Views of Republicans: Will the US Let Immigrants Be?

<--

Fortel Obamy i zmiana frontu u Republikanów. Ameryka odpuści imigrantom?

Jest nadzieja dla 12 mln nielegalnych imigrantów w USA. Republikanie, którzy byli przeciwko ich “legalizacji”, zmieniają zdanie. Ale stawiają twarde warunki.

Ostatnim prezydentem, który udzielił masowej amnestii nielegalnym imigrantom i przyznał im amerykańskie obywatelstwo, był Ronald Reagan. Barack Obama bardzo chciałby pójść w jego ślady i w zeszłym roku z jego inicjatywy powstał nawet monstrualny, liczący ponad 800 stron, projekt ustawy imigracyjnej. Był on istotny również dla Polaków, bowiem zawierał zapisy umożliwiające zniesienie wiz do USA.

Niestety, projekt przepadł w Kongresie. Wprawdzie Senat go przyjął, ale Republikanie, którzy mają większość w niższej izbie, postanowili, że w ogóle nie będą się nim zajmować.

Od lat stali bowiem na stanowisku, że powszechna amnestia byłaby niemoralna i dałaby niedobry sygnał wszystkim, którym marzy się Ameryka: przekradajcie się przez granicę, przepływajcie Rio Grande z przemytnikami, łamcie prawo wizowe, a za jakiś czas i tak wszystko zostanie wam wybaczone! Rywal Obamy w wyborach prezydenckich w 2012 roku Mitt Romney uważał, że rozwiązaniem problemu nielegalnych jest tzw. samodeportacja. – Trzeba im tak utrudniać życie, przede wszystkim pilnować, żeby nie dostawali pracy na lewo, żeby sami uznali, że nie ma sensu siedzieć w Ameryce, i odjechali – mówił.

Po klęsce Romneya na prawicy pojawiły się głosy, że trzeba w sprawie nielegalnych ustąpić – inaczej Republikanie będą przegrywać wszystkie następne wybory. Obamę poparło ponad 70 proc. Latynosów, którzy są najdynamiczniej przyrastającą mniejszością w USA.

Sprawa wróciła teraz, bo jesienią są wybory do Kongresu. Już kilka tygodni temu pojawiły się sygnały, że za reformą imigracyjną, ale inną, niż wyobrażał sobie Obama, opowiada się najważniejszy z republikanów, czyli przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner. Ale też zaraz pojawiły się protesty i pogróżki w konserwatywnym skrzydle partii.

– Jeśli Boehner przeforsuje amnestię głosami demokratów i niewielkiej liczby republikanów, to będzie to jego ostatni dzień na stanowisku przewodniczącego – groził senator Rand Paul, jeden z najbardziej wpływowych konserwatystów.

Również inni oprócz Boehnera zwolennicy reformy byli zastraszani. Senator John McCain, który reprezentuje surową wobec nielegalnych Arizonę, ale sam jest za amnestią, został oficjalnie upomniany przez stanowe władze partii za “głoszenie liberalnych poglądów”.

Media niemal z każdym dniem donosiły, że walka frakcyjna w Partii Republikańskiej się zaostrza.

We wtorek Obama wygłaszał coroczne orędzie o stanie państwa i o nielegalnych imigrantach wspomniał zaledwie jednym zdaniem. Czyżby tak zwątpił w szanse reformy, że przestał o niej mówić? Otóż nie – jest dokładnie przeciwnie. Uwierzył w szanse reformy i dlatego przestał o niej mówić!

Prezydent zdaje sobie sprawę, że wszystkie projekty ustaw mocno kojarzone z jego nazwiskiem nie mają żadnych szans na poparcie najbardziej zatwardziałych republikanów. Na sam dźwięk słowa “Obama” konserwatywni kongresmeni automatycznie wyciągają paluszek w stronę przycisku “nay”. (“nie”). Tymczasem jeśli nowy projekt ustawy będzie reklamowany nazwiskiem Boehnera, jego szanse dramatycznie rosną.

Nie trzeba było długo czekać, by takie taktyczne oddanie inicjatywy przyniosło owoce. W czwartek wieczorem kierownictwo Partii Republikańskiej przyjęło standardy – jak samo określa w wewnętrznym dokumencie, który wyciekł do prasy – “które muszą być spełnione, żebyśmy poparli reformę imigracyjną”.

Czytamy w nim między innymi, że “nie będzie obywatelstwa dla osób, które łamały prawo – to byłaby zachęta do jego łamania. Osoby przebywające w USA nielegalnie dostaną legalny status i pozwolenie na pracę, nie będą musiały się obawiać deportacji, ale wcześniej muszą przyznać się do winy, zapłacić kary i wstecznie podatki, nauczyć się dobrze angielskiego. Nie dostaną niektórych przywilejów socjalnych, które przysługują obywatelom USA”.

Wyjątek robią Republikanie jedynie dla tych nielegalnych, którzy zostali przywiezieni do Ameryki przez rodziców jako małe dzieci. Oni będą mogli dostać obywatelstwo, ponieważ nie ponoszą winy za występki rodziców.

Takie republikańskie “standardy” nie są oczywiście idealne z punktu widzenia Demokratów, ale z pewnością są sensownym punktem wyjścia do negocjacji. Obama na pewno chwyci się szansy, żeby zapisać na swoim koncie drugą wielką reformę (obok reformy ubezpieczeń zdrowotnych). Dlatego nielegalni imigranci w USA mają największą szansę od wielu lat.

About this publication