.
Posted on March 10, 2014.
Znikające księgarnie
Justyna Sobolewska
Amerykańska dziennikarka w czasie swojego pobytu w Warszawie zdziwiła się, że mamy tak dużo księgarni. Nie to co u nich. Zabrzmiało paradoksalnie, bo akurat zamykano kolejną warszawską księgarnię, a w witrynie pojawiła się kartka „likwidujemy się ze względu na czynsz”. Przypomniała mi się moja pierwsza wizyta w Stanach w 2001 roku, kiedy odwiedziłam księgarnię Barnes&Noble. Miałam wrażenie, że to jakiś inny, lepszy świat stworzony dla czytelników, którzy polegiwali aż do nocy na miękkiej wykładzinie i fotelach, czytali i popijali kawę. Ach, myślałam, kiedy u nas tak będzie.
No i raj przyszedł, nawet dość szybko. I okazuje się, że dziś prawie każda księgarnia musi być kluboksięgarnią, albo sklepem z gospodarstwem domowym – inaczej ciężko przędzie. W mojej okolicy zamknęły się ostatnio kolejne księgarnie. Została jedna, ale nie lubię jej, bo na witrynie zdarzają się antysemickie tytuły. Do Empiku chodzić to żadna przyjemność – znowu ktoś poproszony o pomoc zdziwi się: Robert Walser? Ten od diety? Dawny Traffic lubiłam odwiedzać, wiem, że nie płacili, ale mieli z głową ustawione książki. A najprzyjemniej było w dawnym Czytelniku, gdzie i rozmowa z paniami była ciekawa. Teraz po książkę naukową do Libra i Prusa na Krakowskie Przedmieście (najczęściej trzeba zamówić). Na kawę z książką do Tarabuka, a we Wrocławiu, wiadomo, najprzyjemniej jest w Tajnych Kompletach, gdzie wszystko można znaleźć, i jest kawa, i życie literackie. A poza tym zostaje internet. Tam bez problemów znajdę Roberta Walsera, nie tego od diet. Pytanie, co dalej?
Polska Izba Książki przygotowuje projekt ustawy o książce, która zamrozi (na określony czas) cenę książki ustaloną przez wydawcę – nie będzie tak, że wielcy gracze będą mogli obniżać ceny. Czy to pomoże małym księgarniom? Na razie trwają burzliwe dyskusje. Sprawa czynszów zależy od władz lokalnych. W Polsce giganci sprzedają najwięcej i chwalą się wzrostem sprzedaży, ale desperackie wprowadzanie patelni do Empiku świadczy, że to nie książki sprzedają im się najlepiej. Empik zamknął księgarnię na krakowskim rynku, a drugi wielki gracz – sieć księgarń Matras właśnie została wystawiona na sprzedaż.
Optymiści mówią, że dziś liczy się pomysł. Formuła sklepu z książkami się zużyła, czas na coś nowego. Sprawdza się specjalizacja: np. Kredka cafe – kluboksięgarnia z książkami dla dzieci połączona z salą zabaw, czy Wrzenie świata – kluboksięgarnia z reportażem. W Łodzi, w klubie Niebostan całą ścianę zajmują książki – bardzo starannie wybrane. Na Zachodzie była też moda, żeby książki sprzedawać w eleganckich butikach. Skoro w księgarniach można kupić już wszystko, to książki rozpychają się w Rossmanach i sklepach z ubraniami. Świetnie, że w miastach powstają takie miejsca jak Tajne Komplety, Niebostan. Ale co z mniejszymi miejscowościami? Potrzebny jest plan odgórny plan wsparcia. Książki nie są takim samym towarem jak patelnia. Na Zachodzie funkcjonują rozmaite programy wspierające niezależne księgarnie. My też bez tego nie damy rady.
A tak w ogóle, to gdzie państwo kupują książki?
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.