Americans Concealed Finding Warehouse of Chemical Weapons in Iraq

<--

Czy bojownicy kalifatu używają broni chemicznej w walkach z Kurdami? Mogli ją zabrać ze starych składów amunicji Saddama Husajna, które Amerykanie znaleźli, ale wstydzili się o nich powiedzieć, bo pochodziła sprzed 1991 r., a Zachód pomagał w jej produkcji

Broń chemiczna miała zostać użyta w Kobane, czyli kurdyjskim miasteczku w Syrii tuż przy granicy tureckiej, które oblężone jest przez radykałów Państwa Islamskiego. Tak przynajmniej przypuszczają jego obrońcy. – Nie mamy nowoczesnego sprzętu, żeby zrobić szczegółowe badania, ale jesteśmy przekonani, że jakieś chemikalia są przeciwko nam używane. Świadczą o tym dziwne białe rany na ciałach zabitych kurdyjskich bojowników – opowiadał jeden z lekarzy z Kobane. Podejrzenia pojawiły się już kilka tygodni temu, dopiero teraz jednak piszą o nich arabskie i kurdyjskie media.

Nie oznacza to, że żołnierze kalifatu, jak nazywają swoje państewko fanatycy spod znaku Państwa Islamskiego, używają broni chemicznej masowo i “profesjonalnie”. Chodzi raczej o “brudną bombę chemiczną” lub pewną liczbę takich bomb, które mogli wyprodukować z porzuconych składów starej broni Saddama Husajna. Od kilku miesięcy kalifat kontroluje rejon miasta Samarra, gdzie znajduje się fabryka, która w latach 80. ubiegłego wieku produkowała iracką broń chemiczną.

W czerwcu, kiedy fanatycy zajęli fabrykę, iracki rząd alarmował, że mogą wykorzystać jej zawartość w niecnych celach i nawet obserwował bojowników kalifatu przeszukujących magazyny na kamerach przemysłowych – zanim zostały wyłączone. Ale Amerykanie uspokajali, że zagrożenie jest niewielkie. – Niebezpieczeństwo grozi raczej temu, kto wejdzie do fabrycznych magazynów. Chemikalia tam składowane są tak stare, że trudno byłoby ich użyć do wyprodukowania broni chemicznej, o ile w ogóle jest to możliwe – mówiła rzecznika Departamentu Stanu Jen Psaki.

Z wczorajszego “New York Timesa” wiadomo jednak, że amerykański rząd nie mówi całej prawdy o broni chemicznej Saddama. A nawet ukrywa fakt, że w latach 2004-11, kiedy Amerykanie okupowali Irak, znaleziono tam około 5 tys. pocisków ze starymi chemikaliami. Kilkanaście razy zdarzyło się nawet, że ucierpieli żołnierze USA, którzy detonowali stare niewybuchy, nie zdając sobie sprawę, że zawierają one gaz musztardowy albo sarin.

Trzymanie tego wszystkiego w tajemnicy wydaje się zaskakujące, jeśli przypomnieć sobie, że główną przyczyną inwazji miała być rzekoma broń chemiczna Saddama. Wydawałoby się, że prezydent George W. Bush powinien raczej zwołać konferencję prasową w Waszyngtonie i z uśmiechem oznajmić: – A nie mówiłem…

Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bo chemiczne niewybuchy, które Amerykanie masowo znajdowali w Iraku, zostały wyprodukowane jeszcze w latach 80., zanim w 1991 r. Saddam zobowiązał się zdemontować swój program produkcji broni masowego rażenia. Co więcej, ta stara iracka broń chemiczna była produkowana z pomocą USA i Europejczyków. Wtedy Saddam był jeszcze sojusznikiem Zachodu, toczył bowiem wojnę z szyickim Iranem, który po rewolucji islamskiej w Teheranie uważany był za poważne zagrożenie.

W pięciu z sześciu opisanych przez “New York Timesa” przypadków, w których amerykańscy żołnierze byli poszkodowani przez broń chemiczną Saddama, okazało się, że pociski były zaprojektowane w USA, wyprodukowane w Europie i wypełnione zabójczymi chemikaliami, których dostarczały irackie fabryki zbudowanych przez zachodnie firmy. Wśród nich m.in. kompleks pod Samarrą, który obecnie kontrolują bojownicy kalifatu.

Został on zbudowany przez Niemców w latach 80. Amerykanie dostarczali do tej fabryki tiodiglikol, czyli składnik gazu musztardowego. Jako nośnik zabójczych chemikaliów armia Saddama wykorzystywała pociski, które kupiła w Hiszpanii, gdzie produkowano je na amerykańskiej licencji.

Można zatem zrozumieć, czemu Amerykanie milczeli – nie było się czym chwalić. Ponadto nie chcieli rozgłosu, żeby iraccy terroryści, wtedy jeszcze nazywający się Al-Kaidą, nie zaczęli szukać owych niewybuchów i wypełniać nimi przydrożne bomby, które detonowali na trasach amerykańskich patroli.

Teraz, jak się wydaje, groźba się spełnia, ale ofiarami są Kurdowie.

About this publication