Is Nuclear Weapon Agreement with Iran a Historic Opportunity for Obama?

<--

Podpisanie wstępnego porozumienia w sprawie irańskiego programu jądrowego to duży sukces i jeszcze większe wyzwanie dla prezydenta Baracka Obamy.

Negocjacje z Teheranem prowadzą USA, Wielka Brytania, Francja, Rosja, Chiny plus Niemcy, ale nikt nie ma wątpliwości, że rozgrywka toczy się między Teheranem a Waszyngtonem. Dla Obamy porozumienie byłoby nie tylko przepustką do historiii, o którą stara się – z mniejszym lub większym powodzeniem – każdy prezydent USA. Stanowiłoby również namacalny dowód, że dialog lansowany przez prezydenta od chwili objęcia urzędu jest skuteczniejszy niż brutalna siła, którą stosował jego poprzednik George W. Bush.

Realizując strategię dyplomacji zamiast sankcji, Obama poparł demokratyczne reformy w Birmie, choć był to krok ryzykowny, ponieważ prowadzone są pod kuratelą dawnej junty wojskowej. W grudniu ubiegłego roku, po 53 latach wrogości, prezydent ogłosił normalizację stosunków dyplomatycznych z Kubą i zapowiedział zniesienie restrykcji dotyczących podróży oraz eksportu na wyspę, a docelowo – embarga gospodarczego. To wszystko jednak drobiazgi w porównaniu z sukcesem, którym byłoby – jak ujmuje to Obama – „ponowne wprowadzenie Iranu do społeczności narodów świata”.

Nie chodzi tylko o uniemożliwienie Teheranowi wyprodukowania bomby atomowej. Nie wiadomo nawet czy dysponuje on wystarczającą ilością wzbogaconego uranu, by to zrobić. Z całą pewnością natomiast kraj, którym od 35 lat rządzą islamiści, sponsoruje międzynarodowy terroryzm i destabilizuje Bliski Wschód. Obama sam przyznaje, że nie ma pewności czy jego podejście przyniesie rezultaty. Uważa jednak, że lepiej rozmawiać niż bombardować irańskie instalacje jądrowe, bo skutkiem rozwiązania siłowego byłaby kolejna wojna w regionie.

Prawica zarzucała prezydentowi naiwność i nadmierne ustępstwa wobec mułłów, ale zaskakująco szczegółowe i restrykcyjne porozumienie osiągnięte w Lozannie dowodzi, że Obama nie jest naiwny. Układ przewiduje ograniczenie irańskich możliwości wzbogacania uranu o ponad dwie trzecie. W zamian amerykańskie i europejskie sankcje będą stopniowo uchylane, lecz dopiero po stwierdzeniu przez międzynarodowych inspektorów, że Teheran wypełnia zobowiązania. Iran nie będzie budował nowych zakładów wzbogacaniu uranu przez 15 lat, i w tym czasie zmniejszy zapasy nisko wzbogaconego uranu z 10 ton do 300 kg. Reaktor ciężkowodny, który może wytwarzać pluton, zostanie zniszczony lub umieszczony poza granicami kraju. A inspektorzy uzyskają prawo kontroli na 25 lat. „To porozumienie nie opiera się na zaufaniu, ale na weryfikacji”. – podkreślił w czwartek prezydent USA.

Republikanie grożą zablokowaniem negocjacji i przygotowali w tym celu dwa projekty ustaw. Pierwszy przewiduje nałożenie na Teheran nowych sankcji, jeśli ostateczne porozumienie nie zostanie osiągnięte w określonym terminie. Drugi zawiera postanowienie, że Kongres musi udzielić prezydentowi zgody na zawarcie układu z Iranem. Biały Dom zapowiedział zawetowanie obu ustaw, a prawica nie ma wystaczającej liczby głosów, by obalić prezydenckie weto.

Większym problemem dla Obamy będzie przekonanie bliskowschodnich sojuszników, że układ z Iranem nie zagrozi ich bezpieczeństwu. W ubiegłym miesiącu premier Izraela, Benjamin Netanyahu nie zawahał się wykorzystać Kongresu USA jako tuby propagandowej i oświadczył na forum połączonych izb, że porozumienie złagodzi sankcje bez żadnych realnych gwarancji ze strony Iranu. Wystąpienie Netanyahu doprowadziło do ostrego kryzysu w stosunkach amerykańsko-izraelskich. Wczoraj jednak Obama pierwszy wyciągnął gałązkę oliwną. Zadzwonił do premiera i zapewnił go, że układ nie zagraża Izraelowi.

Jeśli prezydentowi uda się pokonać wszystkie przeszkody, miejsce w podręcznikach ma zagwarantowane.

About this publication