Snowden Was Right, but He Is Still Considered a Spy

<--

Snowden miał rację, ale jest szpiegiem

Z końcem maja wygasa prawo, którego rząd USA nadużywał, by na masową skalę inwigilować Amerykanów. Czy Kongres je przedłuży? A jeśli nie, co wymyśli zamiast tego?

Chodzi o rozdział 215 tzw. ustawy patriotycznej przyjętej kilka tygodni po zamachach terrorystycznych 11 września 2001 r. Jest tam zapisane, iż “rząd USA może gromadzić dane telefoniczne istotne dla bezpieczeństwa narodowego”. Dwa lata temu Edward Snowden, zbiegły analityk wywiadu USA, ujawnił, że rząd Baracka Obamy interpretuje ów rozdział w najszerszy możliwy sposób – tzn. gromadzi dane o WSZYSTKICH rozmowach telefonicznych na terenie USA.

Do baz wywiadu elektronicznego NSA trafia każdorazowo informacja o numerach rozmówców, czasie rozmowy i miejscach, w których w jej trakcie przebywali (jest to możliwe, ponieważ telefony komórkowe, by zrealizować połączenie, muszą się “skontaktować” z najbliższym nadajnikiem swojej sieci, zdradzając w ten sposób położenie). Treść rozmów nie jest nagrywana – rządy George’a W. Busha i Obamy uznały, że byłoby to zbyt wielkie naruszenie prywatności obywateli.

Snowden, który uciekł z USA i dostał azyl w Rosji, przekazał dziennikarzom “Guardiana” tajny nakaz tajnego sądu w Waszyngtonie, który zmuszał Verizon, jedną z czterech największych sieci komórkowych w USA, do przekazywania rządowi danych o wszystkich rozmowach swoich abonentów. Jest niemal pewne, że podobne nakazy narzucono pozostałym sieciom.

Snowden uważał, że już w ten sposób – nawet bez nagrywania treści rozmów – wolność Amerykanów jest gwałcona. A przynajmniej – argumentował – obywatele powinni wiedzieć, że rząd tak głęboko ingeruje w ich prywatność, i świadomie podjąć decyzję, że się na to godzą. Tymczasem nikt ich o zdanie nie pytał, bo program był tajny, a rząd nie wyjaśniał publicznie, jak interpretuje rozdział 215.

W ostatni czwartek sąd apelacyjny w Nowym Jorku wydał wyrok, który de facto przyznał rację Snowdenowi. To swego rodzaju pokrzepienie i moralne zwycięstwo zbiega, którego prokuratura oskarża o szpiegostwo. Obama zaś uznał, że “Snowden nie jest patriotą”, a dokonana przezeń kradzież tajnych dokumentów była szkodliwa i niepotrzebna, bo rząd sam dokonałby rewizji metod masowej inwigilacji.

“Rząd nie miał prawa tak szeroko interpretować zapisu w rozdziale 215” – orzekł jednogłośnie trzyosobowy sąd w Nowym Jorku (tzn. uznać, że “dane istotne dla bezpieczeństwa narodowego” oznaczają “wszystkie dane”). “Żeby tak bezprecedensowy i głęboko ingerujący w życie obywateli program był legalnie prowadzony, powinien go w sposób wyraźny i niedwuznaczny zaakceptować Kongres”. A zatem kongresmeni powinni przegłosować ustawę, w której explicite jest napisane, że rząd może gromadzić “wszystkie dane telefoniczne”.

Mimo iż sąd apelacyjny uznał, że zbieranie wszystkich danych jest nielegalne, nie nakazał rządowi, by przestał je gromadzić. Z tej przyczyny, że rozdział 215 wygasa z końcem maja, a w Kongresie trwają prace nad mającą go zastąpić ustawą.

.

Część republikanów chce, by przedłużyć rozdział 215 bez zmian, ale w obliczu niedawnego wyroku jest to mało prawdopodobne. Administracja Obamy proponuje, by nie gromadzić danych o rozmowach w rządowych bazach danych, tylko przechowywać w bazach danych sieci komórkowych. Jeśli rząd (czyli FBI, CIA, prokuratura itp.) będzie miał podejrzenia wobec konkretnego obywatela, wystąpi do sieci o przekazanie danych o jego (i jego znajomych) rozmowach telefonicznych.

Projekt ten popierają demokraci i ci spośród republikanów, którzy określają się jako libertarianie, tzn. przykładają szczególną wagę do praw obywatelskich. Prawdopodobnie taka egzotyczna koalicja – tzn. lewica i skrajna prawica – zdobędzie większość potrzebną do uchwalenia ustawy.

Cała dyskusja dotyczy jednak tylko praw obywateli USA. Jeśli idzie o obcokrajowców, amerykański wywiad może robić, co mu się żywnie podoba – np. bez ograniczeń nagrywać ich rozmowy albo czytać e-maile. I jest to uznawane za legalne. Tutaj nic się nie zmieni, w Ameryce panuje bowiem zgoda, że obcokrajowcy są w pewnym sensie ludźmi niższej kategorii, których prawa do prywatności rząd USA nie musi przestrzegać. Ich praw i wolności powinny bronić ich własne rządy.

Nie zmienia się również nic w sprawie Snowdena – gdyby wrócił do USA, czeka go proces o szpiegostwo i zapewne wieloletnie więzienie.

About this publication