Obama ratuje motyle, które przegrywają z uprawami GMO
Administracja Obamy planuje stworzenie “zielonej autostrady”, która ma uratować piękne motyle z gatunku monarcha, co roku milionami migrujące między Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi.
Wprawdzie nie ma żadnych niepodważalnych dowodów, że żywność zmodyfikowana genetycznie (GMO) jest szkodliwa dla ludzi, ale z pewnością okazała się – przynajmniej pośrednio – zabójcza dla monarchów (Danaus plexippus).
Miliony tych pięknych pomarańczowych motyli co roku migrują z Meksyku pod granicę Kanady i z powrotem. Ich wędrówka jest jednym z bardziej efektownych zjawisk w przyrodzie Ameryki Północnej, jeśli nie w ogóle. To tym bardziej imponujące, jeśli wziąć pod uwagę, że pojedynczy osobnik nie waży nawet grama. Niesamowite wrażenie robią drzewa, a nawet całe lasy, które wydają się mieć motyle zamiast liści..
Niestety, jak alarmują naukowcy, w ostatnich dwóch dekadach populacja monarchów zmalała o 90 proc., a w zeszłym roku ekolodzy z Center for Biological Diversity (Centrum ds. Bioróżnorodności) złożyli w Waszyngtonie wniosek o wpisanie owadów na listę gatunków zagrożonych wyginięciem (ich liczbę szacuje się po powierzchni lasu w środkowym Meksyku, który “przykrywają” podczas zimy). Zabija je nie tyle żywność GMO – tej przecież nie konsumują – ile, ściślej mówiąc, technologia jej produkcji. A konkretnie roundup, czyli środek przeciwko chwastom, który stosowany jest w połączeniu z uprawami zmodyfikowanej genetycznie kukurydzy i soi.
Te dwie uprawy zostały w USA tak zmodyfikowane, że roundup (lub inne herbicydy, czyli podobne środki chwastobójcze) jest dla nich nieszkodliwy. Ale zabija wszystkie inne rośliny – dzięki czemu produkcja stała się niezwykle efektywna. W tej technologii zbiera się plony z 60 mln hektarów ziemi, głównie w środkowo-zachodniej Ameryce.
Tak się niefortunnie składa, że tam właśnie rośnie trojeść (Asclepias ), czyli jedyna roślina, na której żerują larwy monarchów. To jest zresztą przyczyna, dla której wiosną motyle porzucają zimowisko w Meksyku i lecą na północ. Żeby ich potomstwo mogło przeżyć, jaja muszą być złożone koniecznie na liściach trojeści. Produkuje ona trujący sok mleczny i dlatego larwy monarchów również są trujące dla wszystkich, którzy je zjedzą. To zapewnia im relatywną nietykalność. W drodze na północ wyrastają kolejne pokolenia monarchów, a umierają ich rodzice. Na przebycie trasy 3 tys. km potrzeba przynajmniej sześciu generacji motyli. Z kolei zima w USA jest dla nich zbyt surowa, dlatego muszą wracać na południe, do środkowego Meksyku.
Cały ten cykl został zakłócony przez roundup, który na masową skalę niszczy trojeść. Niektórzy ekolodzy domagają się zakazu jego stosowania, ale to nierealne. GMO jest w USA wielkim biznesem – ponad 90 proc. kukurydzy jest zmodyfikowana.
Rząd Obamy zaplanował coś znacznie mniej radykalnego, ale bardziej realistycznego. Wzdłuż drogi międzystanowej 35, która biegnie z Teksasu do Minnesoty, czyli z południa na północ, ma powstać “zielona autostrada” o powierzchni około 80 tys. hektarów. Zostanie tam zasadzona trojeść.
Na realizację rządowego planu nie czeka Narodowa Federacja ds. Dzikiej Przyrody (National Wildlife Federation), czyli największa organizacja zajmująca się ochroną przyrody w USA, która już rozdaje nasiona trojeści. Można je zasadzać u siebie na polu, łące czy przed domem. Do akcji “Zostań motylim bohaterem” (Be a Butterfly Hero) wpłynęło ok. 40 tys. zgłoszeń – głównie od dzieci składających obietnicę sadzenia trojeści w imieniu całych rodzin – czyli cztery razy więcej, niż zakładano, dlatego Federacji zabrakło nasion.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.