Ameryka podzielona w ocenie porozumienia nuklearnego z Iranem
Przepustka do historii, ale w jakiej roli?
Pod znakiem zapytania pozostaje, czy Obama będzie drugim Reaganem, który w rozmowach z Gorbaczowem zakończył zimną wojnę, czy może Chamberlainem, który ośmielił Hitlera do dalszych podbojów.
Amerykanów i Europejczyków najbardziej niepokoi terroryzm ze strony Państwa Islamskiego.
Ameryka nie jest jednomyślna w ocenie nuklearnego porozumienia z Iranem. Komentatorzy zgadzają się tylko co do jednego – zawierając je, prezydent Obama przejdzie do historii. Najważniejsze gazety poinformowały o układzie na całostronicowych czołówkach.
Nie wiadomo jednak, czy przyniesie on trwały pokój w stosunkach z Republiką Islamską, czy tylko – jak ostrzegają krytycy prezydenta – odsunie zbrojny konflikt w czasie. Innymi słowy, czy Obama zostanie Reaganem, który w rozmowach z Gorbaczowem zakończył zimną wojnę, czy Chamberlainem, który ośmielił Hitlera do dalszych podbojów (bo i takie porównania w USA się pojawiają).
Demokraci i sprzyjające im media, z „New York Times” na czele, chwalą porozumienie, twierdząc, że praktycznie uniemożliwi on Iranowi wyprodukowanie broni jądrowej przez najbliższe 10–15 lat, a jeśli będzie on oszukiwał, sankcje zostaną przywrócone. Zwolennicy układu przyznają, że nie gwarantuje on utrzymania pokojowego charakteru irańskiego programu atomowego, ale podkreślają – i to jest ich ostateczny argument – że osiągnięcie takiego celu było, zważywszy na nieustępliwość irańskich negocjatorów, po prostu nierealne.
Zdaniem krytyków Obamy, tj. Republikanów, a zwłaszcza proizraelskiej prawicy tej partii, porozumienie jest nic niewarte, bo nie zapewnia wystarczającej kontroli jego przestrzegania. Zwracają np. uwagę, że międzynarodowi inspektorzy z MAEA będą musieli zawiadamiać Teheran na 24 godziny przed zamierzoną kontrolą irańskich instalacji nuklearnych. A tymczasem zniesienie sankcji niesłychanie wzmocni Iran ekonomicznie, ułatwiając przyspieszenie realizacji programu atomowego.
Wszyscy republikańscy kandydaci do nominacji prezydenckiej zapowiedzieli więc, że kiedy ich partia obejmie z powrotem Biały Dom, zerwie „nuklearny układ Obamy”. A przywódcy GOP w Kongresie obiecali uchwalenie ustawy blokującej zniesienie sankcji na Iran. Tyle że Obama taką ustawę zawetuje i Republikanom prawdopodobnie nie uda się jego weta uchylić.
Jednak republikańska opozycja osłabia znaczenie porozumienia, podkreślając jego chwiejność, która odzwierciedla podział Ameryki w sprawie konfliktu z Iranem. Nawet w „NYT” przypomina się, że negocjacje z dyktaturami często nic nie przynoszą – co pokazały układy z Koreą Północną, a ostatnio z Rosją w sprawie Ukrainy.
A „Washington Post” chyba chwycił byka za rogi, pisząc w edytoriale, że los porozumienia z Iranem zależy ostatecznie od tego, czy dialog z nim rozmiękczy reżim ajatollachów i skłoni ich do „powrotu do rodziny narodów”. Bo na to najbardziej liczy Obama.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.