2-0 Putin in Obama vs. Putin Contest

 

 

<--

W przemówieniach na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydenci Obama i Putin zarzucili sobie wzajemnie łamanie zasad demokracji i prawa, zaognianie wojny domowej w Syrii oraz mieszanie się do wewnętrznych spraw Ukrainy. A po wymianie retorycznych ciosów przypominających czasy zimnej wojny, udali się na prywatne spotkanie, by rozmawiać o realiach.

Rozmowa trwała 90 minut. Biuro prasowe Obamy twierdzi, że Putin „desperacko dopraszał się spotkania od wielu tygodni”. Kreml odpowiada, że uległ prośbom Amerykanów, którzy zaproponowali kilka możliwych terminów. Według Białego Domu, głównym tematem było łamanie przez Rosję prawa międzynarodowego na Ukrainie, drugorzędnym – sytuacja w Syrii. Rzecznik Putina oświadczył, że przywódcy rozmawiali przede wszystkim o Bliskim Wschodzie, zaś wątek uboczny stanowiła Ukraina.

Jakby nie było, trudno znaleźć amerykańskiego komentatora, który uważałby, że Obama jest lepszym strategiem niż Putin. Prezydent USA zostawił Syrię na pastwę losu, a Kreml wykorzystuje lukę, by odzyskać wpływy w tym regionie i przeforsować swoje warunki wyjścia z Ukrainy.

Przemawiając w ONZ pierwszy raz od 10 lat Putin zaproponował stworzenie szerokiej koalicji do walki z Państwem Islamskim, przy czym zrobił to z pozycji silniejszego. Poinformował, że Rosja, Syria, Iran i Irak zawarły już porozumienie o współpracy wywiadów i sił bezpieczeństwa, zaś Ameryka może się ewentualnie przyłączyć. Pod warunkiem, że zaakceptuje utrzymanie przy władzy Baszara Assad.

We wcześniejszym wywiadzie dla programu CBS „60 Minutes” prezydent Rosji stwierdził, że amerykański plan wyszkolenia 5400 syryjskich bojowników do walki z ISIS zakończył się fiaskiem: szkolenie przeszło zaledwie 60, a 5 stanęło do walki z bronią w ręku. I mówił prawdę. Rosja tymczasem buduje przyczółek na przedmieściach portowego miasta Latakia. Od ponad 20 dni lądują tam codziennie przynajmniej dwa samoloty transportowe. Przywiozły nową wieże kontrolną i baraki mogące pomieścić tysiąc żołnierzy. Do bazy rosyjskiej marynarki wojennej w Tartusie przypłyneły nowe transportery opancerzone. Rzecznik Pentagonu, Jeff Davis uważa, że Moskwa chce wykorzystać lotnisko w Latakii jako centrum operacji powietrznych.

Obama nie rozmawiał z Putinem w cztery oczy od dwóch lat. Na obiedzie u sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona stuknęli się bez słowa kieliszkami szampana. Przed poniedziałkowym spotkaniem podali sobie dłonie nawet nie udając, że mają ochotę się uśmiechać. Ale przez owe dwa lata Obama tylko wyliczał kogo nie wesprze w Syrii, Putin konsekwentnie realizował szeroko zakrojoną strategię regionalną.

W ciągu ostatnich miesięcy spotkał się z królem Jordanii Abdullahem, prezydentem Egiptu Abdem al-Fattahem as-Sisim, następcą tronu Zjednoczonych Emiratów Arabskich Muhammadem ibn Zaidem an-Nahajanem, który dowodzi siłami zbrojnymi, co najmniej trzema delegacjami syryskiej opozycji, a także dowódcą sił specjalnych irańskiej Gwardii Rewolucyjnej generałem Kasemem Sulejmanim. Sulejmani odegrał decydującą rolę przy tworzeniu w Iraku szyickich oddziałów walczących z ISIS i podobny scenariusz zamierza z pomocą rosyjskiego lotnictwa realizować w Syrii.

Teheran podobnie jak Rosja chce by Assad utrzymał władzę, bo przez lata ułatwiał mułłom wspieranie libańskich bojówkarzy z Hezbollahu. Iran jest też jedynym krajem zadającym Państwu Islamskiemu realne straty w bezpośrednich starciach. – Panie Obama, nie kiwnął pan nawet cholernym palcem. – mówił 24 maja generał Sulejmani. – Nie ma pan zamiaru stawić czoła ISIS.

Podobnie uważają amerykańscy eksperci. – Jedyny sposób na pokonanie dżihadystów to posłanie do regionu silnych oddziałów amerykańskiej piechoty i wyszkolenie oraz uzbrojenie Syryjczyków a także irackich sunnitów gotowych stanąć do walki. – mówi Michael Doran urzędujący za czasów George W. Busha w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Dla Białego Domu takie rozwiązanie jest praktycznie niemożliwe, bo nie zgodzą się na nie amerykańscy wyborcy.

Kreml wykorzystuje zaś sytuację i prowadzi grę podwójną. Chce uratować swojego tradycyjnego sojusznika Assada a zarazem wytargować jak najkorzystniejsze warunki wyjścia ze wschodniej Ukrainy. Gotów jest oddać Kijowowi pseudorepubliki doniecką i ługańską. Czemu nie? Koszty odbudowy będzie ponosiła Ukraina, rosyjskie służby specjalne utrzymają kontrolę nad lokalnymi władzami posiadającymi nominalną autonomię, a Zachód zniesie sankcje nałożone na Moskwę. Podczas gdy Obama spał, Putin się uwijał i ma dziś znacznie lepszą pozycję przetargową.

About this publication