Are Immigrants ‘Rabid Dogs’?

<--

Imigranci to „wściekłe psy”?

Amerykańska prawica nie chce uchodźców z Syrii. Republikanie – zwłaszcza walczący o prezydenturę – prześcigają się w sianiu paniki i demonizowaniu ludzi uciekających przed okrucieństwami wojny.

Zatrzaśnięcie drzwi przed uchodźcami byłoby zdradą naszych wartości – powiedział prezydent Barack Obama wkrótce po zamachach w Paryżu. Postulat republikańskiego senatora Teda Cruza, by do USA wpuszczać tylko chrześcijan uciekających z Bliskiego Wschodu Obama uznał za „haniebny i nieamerykański”. Dodał, że wszyscy uchodźcy będą skrupulatnie prześwietlani. Wcześniej obiecał przyjęcie 10 tysięcy uciekinierów w roku 2016, a kandydatka demokratów do Białego Domu mająca największe szanse zwycięstwa czyli Hillary Clinton oświadczyła, że Ameryka powinna przyjąć 65 tysięcy.

Barbarzyńcy już tu są i ścinają nam głowy

Diametralnie odmienne pomysły mają politycy ubiegający się o prezydencką nominację Partii Republikańskiej. Donald Trump, który wcześniej ostrzegał, że barbarzyńcy stoją u wrót, teraz straszy, że już weszli. Nowojorski miliarder chce inwigilować meczety i zamykać te podejrzane o sianie nienawiści. „Przyjęcie 250 tysięcy ludzi, z których część stanowić będzie problem, wielki problem, to szaleństwo” – bił na alarm kandydat. Tyle, że od chwili wybuchu wojny w marcu 2011 roku Stany Zjednoczone dały schronienie dokładnie 2164 Syryjczykom. Co więcej mają najbardziej rygorystyczny system przesiewania uchodźców politycznych w świecie. Azylanci czekają na wjazd 18 do 24 miesięcy.

Senator Marco Rubio ocenił zamachy w Paryżu jako element „starcia dwóch cywilizacji” co oznacza, że cywilizacją islamską jest dla niego ISIS. Uderzając w podobny ton gubernator Ohio, John Kasich zaproponował stworzenie nowej agencji rządowej, której celem byłoby rozprzestrzenianie na Bliskim Wschodzie wartości judeo-chrześcijańskich. Wnioski z owej deklaracji płyną dwa: Kasich nie zna konstytucji USA gwarantującej rozdział państwa i religii albo słabo orientuje się w realiach regionu.

Cruz uważa, że „wpuszczenie do kraju dziesiątek tysięcy muzułmanów w świetle wydarzeń paryskich byłoby przejawem obłędu”. Jeb Bush nie poszedł tak daleko jak jego partyjny kolega pragnący chronić jedynie chrześcijan, ale stwierdził, że powinni mieć oni pierwszeństwo. Podczas ostatniej republikańskiej debaty rzucił też koncept, że wyznawcom Chrystusa w Libanie ścina się głowy, którego nikt – włącznie z prowadzącymi – nie zakwestionował, choć Bejrut daje schronienie tysiącom chrześcijan uciekających przed ISIS, zaś wyznawcy religii chrześcijańskich stanowią tam 38 proc. ludności i wywierają spory wpływ na rządy.

Znamienne, że Bush nie wspomniał o Iraku, skąd w wyniku wojny rozpętanej przez jego brata wyjechało ponad trzy czwarte chrześcijan. Przed upadkiem reżimu Saddama Husseina było ich tam 1,4 mln., dziś jest 260-320 tys. Pod despotycznymi skądinąd rządami dyktatora Mosul był sanktuarium dla dziesiątek tysięcy chrześcijan mogących swobodnie wyznawać swoją religię. Po zdobyciu miasta w czerwcu ubiegłego roku, dżihadyści dali im ultimatum: przechodzicie na islam, płacicie podatek pogłówny (zwany dżizją), albo umieracie. Wielu znalazło schronienie na północy kraju, u Kurdów, ale tam również padają ofiarą ISIS.

Już ponad 25 republikańskich gubernatorów zapowiedziało, że nie zgodzą się na skierowanie do ich stanów syryjskich uchodźców. 19 listopada Izba Reprezentantów przyjęła stosunkiem głosów 289 do 137 ustawę o nieprzyjmowaniu uciekinierów, do czasu aż główne agencje bezpieczeństwa dadzą gwarancję, że nie zagrożą oni obywatelom. Oczywiście służby takich gwarancji dać nie potrafią i nie mogą. „Potencjalne ryzyko stwarza każdy cudzoziemiec wjeżdżający do USA – komentował dyrektor FBI, James Comey. – Ustawa uniemożliwi przyjęcie jakichkolwiek uchodźców oraz utrudni życie turystom, także przybyszom z krajów objętych ruchem bezwizowym.

Gubernator New Jersey, Chis Christie zaręczył wyborcom w wywiadzie radiowym, że nie wpuści do siebie ani jednego Syryjczyka. Spytany co z sierotami poniżej piątego roku życia, odparł, że one też nie powinny mieć prawa wjazdu. Trump zarzekał się podczas wiecu w Alabamie, że na własne oczy widział „tysiące (Arabów) wiwatujących w New Jersey, gdy waliły się wieże World Trade Center”. To samo powtórzył następnego dnia na antenie sieci ABC, choć żadna agencja informacyjna ani firma medialna nie potrafiły znaleźć zdjęć czy materiałów filmowych, które potwierdzałyby rzekomą obserwację. Kłamstwo zarzucili Trumpowi nie tylko członkowie władz tego stanu, szefowie lokalnych wydziałów policji i burmistrzowie ale nawet Marco Rubio i walczący o republikańską nominację emerytowany neurochirurg Ben Carson.

About this publication