Joe Biden nazwał rzeź Ormian ludobójstwem. “Kolejna cegiełka dorzucona do walącej się konstrukcji”
PRZEMYSŁAW MOSUR-DAROWSKI
24 kwi, 20:09
– Relacje Turcji i USA są w tak fatalnym stanie, że to oświadczenie jest tylko kolejną cegiełką dorzuconą do walącej się konstrukcji. Nie było lepszego momentu na takie pismo – mówi Onetowi Karol Wasilewski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, komentując ruch Joego Bidena. Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, duszpasterza środowisk ormiańskich, jest to “duże, pozytywne zaskoczenie”.
W sobotę prezydent USA Joe Biden nazwał rzeź Ormian ludobójstwem. Prezydent USA napisał tak w oświadczeniu wydanym z okazji dnia upamiętnienia tej zbrodni. Komunikat mówi o 1,5 mln Ormian “deportowanych, zamordowanych lub zmuszonych do marszu do śmierci podczas kampanii eksterminacji”.
“Każdego roku tego dnia wspominamy życie wszystkich tych, którzy zginęli w ludobójstwie Ormian za czasów Imperium Osmańskiego i ponownie zobowiązujemy się, by taka zbrodnia nie zdarzyła się nigdy więcej” – napisano w oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom.
Dla Stanów Zjednoczonych może to oznaczać kolejne zaostrzenie stosunków z Turcją, która od lat zaprzecza ludobójstwu. Rząd tego kraju utrzymuje, że wydarzenia z lat 1915–1917, gdy zabitych zostało 1,5 mln Ormian, nie są ludobójstwem, a efektem wojny, która doprowadziła do licznych strat po obu stronach. Ich zdaniem liczba zabitych Ormian jest o wiele mniejsza.
Jak oceniana jest decyzja Joego Bidena, by rzeź Ormian wprost określić jako “ludobójstwo”?
Zobacz również: Rzeź Ormian – zapomniane ludobójstwo
Karol Wasilewski: Turcja zrobiła wszystko, by zniechęcić do siebie Kongres
– Politycznie, zwłaszcza dla stosunków amerykańsko-tureckich, jest to duże wydarzenie. Joe Biden jest pierwszym prezydentem od czasów Ronalda Reagana, który posłużył się słowem “ludobójstwo”, określając doświadczenia Ormian z czasów I wojny światowej. W zasadzie chyba każdy prezydent obiecywał, że to zrobi, ale powstrzymywał się, wiedząc, że będzie to duży cios dla stosunków USA i Turcji – ocenia w rozmowie z Onetem Karol Wasilewski, analityk ds. Turcji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
– W międzyczasie w tych stosunkach pojawiło się już tak wiele problemów, że w tym momencie trochę trudno powiedzieć, jak traktować to obecne wydarzenie. Czy to rzeczywiście będzie miało takie znaczenie, czy raczej Turcy – mimo że będą oczywiście głośno protestować – przejdą nad tym do porządku dziennego? – zastanawia się ekspert.
Pierwsze przemówienie Bidena jako prezydenta USA
– Spodziewam się przede wszystkim deklaracji tureckich polityków kierowanych do swoich obywateli, podkreślenia tego, że to, co powiedział Joe Biden, jest przede wszystkim aktem politycznym, niemającym wagi prawnej. Oczywiście Turcy będą też mówić, że jest to sprzeczne z historią. Natomiast patrząc na reakcje amerykańskich ekspertów, to panuje przekonanie, że to nie jest duży problem, a nawet jeśli, to Turcy na tym etapie nie mogą sobie pozwolić na objęcie zbyt ostrego kursu wobec USA, bo mogłoby to pogrążyć turecką gospodarkę – wyjaśnia Wasilewski.
Czy oświadczenie Bidena będzie miało długofalowe konsekwencje dla relacji turecko-amerykańskich? – One i tak są w tak fatalnym stanie, że dzisiejsze oświadczenie jest tylko kolejną cegiełką dorzuconą do tej walącej się konstrukcji. Dlatego też nie było lepszego momentu na takie pismo – komentuje ekspert.
– Pamiętajmy, że dwa lata temu Izba Reprezentantów nazwała rzeź Ormian ludobójstwem i zrobiła to 29 października, a więc w dniu, w którym Turcja obchodzi największe państwowe święto – Święto Republiki. To dopiera była polityczna potwarz. To, że prezydent Biden zdecydował się to powiedzieć, jest po prostu konsekwencją tego, w jakim kierunku zmierzają stosunki między oboma państwami – dodaje Wasilewski.
Jak stwierdza, “Turcja w tym momencie nie ma już przyjaciół w Waszyngtonie”. – W ostatnich latach zrobiła naprawdę wszystko co się da, by zniechęcić do siebie Kongres. Jednym z takich wydarzeń była głośna sprawa z wizyty prezydenta Erdogana w Waszyngtonie w 2017 r., kiedy jego ochroniarze pobili grupę protestujących Amerykanów. Nic nie rozsierdziło kongresmanów tak bardzo, jak to wydarzenie – przypomina.
Ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski: brakowało tego, co zrobił Joe Biden
– Dla mnie to duże zaskoczenie – komentuje w rozmowie z Onetem ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duchowny działający na rzecz upamiętnienia ludobójstwa Ormian. I przypomina, że przedstawiciele tego narodu mieszkający w USA, szczególnie w Kalifornii, od dziesiątków lat apelowali do kolejnych prezydentów o uznanie ludobójstwa.
– Nawet prezydenci, którzy byli bardzo życzliwi wobec mniejszości ormiańskiej, w decydującym momencie uciekali od oficjalnego uznania ludobójstwa. Myślę, że na to, co się stało, wpływa sytuacja na Bliskim Wschodzie i fakt, że Turcja nie jest już tak wiarygodna. Na pewno jest to decyzja o zmianie pewnego politycznego podejścia do Turcji, a nie sytuacja, w której Joe Biden tak by się przejął sprawami historycznymi czy moralnymi – wskazuje Isakowicz-Zaleski.
Jak jednak zauważa, decyzja Bidena “jest ważna dla diaspory ormiańskiej”. – Trzy czwarte Ormian od czasów ludobójstwa mieszka poza granicami kraju. Największe skupiska są we wspomnianej Kalifornii czy na terenie Francji. Francja i większość krajów NATO uznały ludobójstwo, ale zostały jeszcze Stany Zjednoczone, najważniejszy członek sojuszu. To zawsze był ból dla Ormian. Poszczególni Kongresmeni i środowiska wypowiadały się na temat ludobójstwa, ale brakowało tego, co zrobił Joe Biden. Jest to pozytywne zaskoczenie – ocenia.
Duchowny zastrzega, że sprawa jest istotna nie tylko dla Ormian. – Ofiarami ludobójstwa w latach 1915-1921 padły też inne mniejszości chrześcijańskie na terenie ówczesnego Imperium Osmańskiego, np. Grecy czy Asyryjczycy. Dla całego świata chrześcijańskiego na tych terenach jest to bardzo ważna deklaracja – wyjaśnia.
Duchowny, mówiąc że zdecydowana większość krajów uznała ludobójstwo Ormian, przypomniał, że Watykan zrobił to w 2001, a Polska – w 2005 r. Wtedy to pojawiła się uchwała Sejmu w tej sprawie, a rok wcześniej postawiony został pierwszy pomnik ofiar ludobójstwa – krzyż ormiański, czyli chaczkar. Stoi on w Krakowie, przy kościele św. Mikołaja.
Ludobójstwo Ormian
Ludobójstwo na Ormianach zostało popełnione przez Turków w Imperium Osmańskim w czasie I wojny światowej, w latach 1915–1917. Według współczesnych obliczeń tureckich, w latach 1915–1917 zginęło 972 tys. osób. Wcześniej Turcy przyjmowali, że zginęło 300 tys. Ormianie natomiast liczbę ofiar szacowali na 1,5 mln.
Ludobójstwo Ormian jest drugim po Holocauście najdokładniej udokumentowanym i opisanym ludobójstwem dokonanym przez władze państwowe na grupie etnicznej w czasach nowożytnych.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.