Red Light for Poland: US Secretary of State Reacts Sharply to TVN Law

<--

Zbłyskawiczną i zastanawiająco silną reakcją administracji USA spotkało się uchwalenie w środę przez Sejm ustawy, która pod pretekstem ochrony rynku mediów przed Rosją, Chinami i narkobiznesem zmierza do uciszenia nieugięcie krytycznej wobec rządu PiS telewizji TVN. Nowela, która musi być jeszcze zatwierdzona przez Senat i podpisana przez prezydenta, zakazałaby obecności w Polsce mediów będących własnością organizacji spoza obszaru europejskiego, czyli takich jak korporacja Discovery, właściciel TVN. Ogłoszone w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego oświadczenie sekretarza stanu Antony′ego Blinkena nie pozostawia wątpliwości, że Ameryka jest naprawdę zaniepokojona ewolucją Polski pod wodzą Zjednoczonej Prawicy w stronę autorytaryzmu.

Blinken wzywa polski rząd

„Ustawa ta poważnie osłabiłaby rynek medialny, który naród polski od dawna buduje. Wolne i niezależne media czynią nasze demokracje silniejszymi, sprawiają, że Sojusz Transatlantycki jest prężny, i mają fundamentalne znaczenie dla naszych bilateralnych stosunków. Wielkie amerykańskie inwestycje w Polsce wzmacniają nasz dobrobyt i zwiększają wspólne bezpieczeństwo. Ustawa zagraża wolności mediów i może osłabić klimat dla inwestycji w Polsce. Polska jest ważnym sojusznikiem, który rozumie, że NATO opiera się na przywiązaniu do wspólnych demokratycznych wartości. Ustawa zaprzecza zasadom i wartościom, przy których obstają nowoczesne demokratyczne narody. Wzywamy rząd Polski, aby okazał oddanie tym zasadom nie tylko w słowach, lecz także w czynach” – czytamy w oświadczeniu Blinkena.

Znalazł się w nim również długi akapit poświęcony uchwaleniu przez Sejm ustawy o przedawnieniu kwestionowania decyzji administracyjnych o nacjonalizacji majątków w PRL, które jest podstawą do restytucji mienia ofiar Holokaustu i ich spadkobierców. Sekretarz stanu wzywa prezydenta Dudę do niepodpisywania ustawy albo przekazania jej do rozpatrzenia Trybunałowi Konstytucyjnemu. Podkreśla – o co upominają się organizacje żydowskie w USA – że „potrzebna jest ustawa regulująca sprawę roszczeń do skonfiskowanych majątków”. Przypomina też, że „ustawa taka byłaby korzystna dla wielu polskich obywateli, jak również osób zmuszonych do opuszczenia Polski w czasie II wojny światowej i po wojnie, które uzyskały obywatelstwo innych krajów”.

USA stają w obronie TVN

Jak widać, w części poświęconej lex TVN Blinken skrytykował zagrożenie amerykańskiej inwestycji w Polsce, a więc nie ukrywał, że przedmiotem troski są także ekonomiczne interesy USA. Akcent w oświadczeniu położony jest jednak głównie na sprawie wolności mediów. Ameryka od dłuższego czasu daje rządowi PiS do zrozumienia, że nie jest obojętna wobec tej kwestii. Poprzednie próby uciszenia niezależnej telewizji potępiała już administracja Donalda Trumpa – protestowała jego ambasadorka w Warszawie Georgette Mosbacher, chociaż poprzedni prezydent nie był znany jako gorący obrońca liberalnych wartości.

Ekipa Bidena od początku podkreśla, że sprawom demokracji i praw człowieka nada rangę priorytetową i nie zawaha się publicznie piętnować przykładów naruszania norm w tej dziedzinie, także przez kraje sojusznicze. Stąd poprzednie krytyczne wypowiedzi rzecznika departamentu stanu Neda Price′a, chargé d′affaires ambasady w Warszawie Bixa Aliu, wizyta specjalnego wysłannika resortu Dereka Choletta oraz ostrzegające listy prominentnych kongresmenów i senatorów.

Czerwone światło dla Polski

Oświadczenie Blinkena należy potraktować jako prawdziwe czerwone światło. Sekretarz stanu w USA to czwarta osoba w państwie; kiedy zabiera głos, oznacza to, że Ameryka jest naprawdę zaniepokojona. I nic dziwnego – polityka rządu „dobrej zmiany” i jego kierującego z tylnego siedzenia sternika nie pozostawia wątpliwości, że celem jest zakneblowanie niezależnych mediów, tak jak na Węgrzech. Pod władzą PiS Polska spadła już z 18. na 64. miejsce w rankingu World Press Freedom Index. Po ubezwłasnowolnieniu sądownictwa przychodzi kolej na zdominowanie rynku informacji i opinii. A Polska to w końcu największy sojusznik USA w regionie, ważniejszy niż państwo Viktora Orbána.

Pozostaje oczywiście pytanie: co zrobi Waszyngton, jeżeli Jarosław Kaczyński nie ugnie się i będzie dalej przeciągał strunę? Czy skończy się na ostrzeżeniach? Niekoniecznie – ale to już osobny temat.

About this publication