Zbigniew Lewicki: Putin w pułapce Bidena
Rosja nie była świadoma, jak USA przygotowuje się do wojny.
Publikacja: 26.04.2022 21:00
Zbigniew Lewicki: Putin w pułapce Bidena
Foto: AFP
Zbigniew Lewicki
Dobiega końca drugi miesiąc wojny rosyjsko-ukraińskiej, a obserwatorzy nadal nie postawili jednoznacznej diagnozy powodów jej wywołania przez Putina. Być może chodziło o dążenie do odtworzenia sowieckiego imperium, być może o zdobycie kontroli nad bogactwami naturalnymi Donbasu, być może o zademonstrowanie pogardy dla narodu ukraińskiego i upokorzenie jego charyzmatycznego przywódcy. Nie można wykluczyć żadnego z tych powodów, ale wydaje się, że pomija się w ten sposób fakt, że klucz do zrozumienia natury konfliktu znajduje się nie w Moskwie, lecz w Waszyngtonie.
Stawiam tezę, że podstawową przyczyną wojny rosyjsko-ukraińskiej, a zarazem logicznym wytłumaczeniem wielu związanych z nią wydarzeń, jest zastawienie przez Stany Zjednoczone pułapki na Rosję, która w nią wkroczyła.
Nieświadoma Rosja
Po objęciu prezydentury Joe Biden nie sprawiał najlepszego wrażenia i w wielu momentach zdawał się zagubiony i zdezorientowany. Szybko odstąpił od wstrzymywania prac nad flagowym projektem Putina, gazociągiem Nord Stream 2, który miał na wiele lat uzależnić gospodarki europejskie od Moskwy. Z tych i podobnych przyczyn rosyjski przywódca miał wszelkie podstawy uważać, że cokolwiek zrobi, narazi go na dobroduszną reprymendę.
Nie widział też powodu, by kryć się z przygotowywaniem inwazji na Ukrainę i wręcz demonstracyjnie realizował swoje plany na oczach całego świata. Nie dostrzegł jednak, a my wraz z nim, że choć USA doskonale znały szczegóły przygotowań Rosji i celowo nagłaśniały ustalenia swoich służb wywiadowczych, to Rosja nie była świadoma przygotowań amerykańskich, w znacznej mierze zresztą koordynowanych z Polską.
Dwa miesiące walk przyniosły Ukrainie wiele dramatów, choć zarazem i wiele przejawów niewiarygodnego bohaterstwa, które na pewno ma wielką wartość narodotwórczą. Ukraina nie mogłaby stawiać takiego oporu bez ogromnego wsparcia ze strony USA i innych państw NATO.
Wielkie mocarstwa zwykły dzielić inne państwa na istotne dla nich lub peryferyjne. Ukraina jest istotna dla Rosji, ale peryferyjna dla USA i były wszelkie powody, aby przypuszczać, że Waszyngton uzna prawo Rosji do obszaru dla niej istotnego. Okazało się jednak, że pozornie anemiczny Biden zwiódł Putina. Gdy wszyscy patrzyli na rosyjskie oddziały u granic Ukrainy, Stany przygotowały się do wielkiej operacji logistycznej, gromadząc znaczne zapasy sprzętu militarnego oraz opracowując trasy i tryb dostarczania go Ukrainie. Miał on i ma nadal konsekwentne niszczyć sprzęt znajdujący się w posiadaniu Rosji, którego nie będzie ona w stanie odtworzyć. Takiej strategii Waszyngtonu Moskwa nie przewidziała, choć powinna.
Wielka operacja USA
Wystarczyło sięgnąć do paraleli historycznej. Na początku 1950 r. ówczesny amerykański sekretarz stanu Dean Acheson nakreślił w publicznym przemówieniu granice strategicznego zainteresowania Waszyngtonu w Azji. Pozostawił poza nimi Koreę, co wielu obserwatorów uznało za błąd. Była to jednak pułapka.
Niecałe pół roku po wystąpieniu Achesona marionetkowy przywódca Korei Północnej, Kim Ir Sen zaatakował swego południowego sąsiada. Ku zaskoczeniu zarówno jego, jak i dyrygujących nim Moskwy i Pekinu Waszyngton bez dnia zwłoki ujawnił gotowy plan interwencji po stronie Seulu. Konflikt trwał ponad trzy lata i choć nie zawsze przebiegał po myśli amerykańskiej, uwiązał nie tak przecież zasobny komunistyczny potencjał militarny w zupełnie peryferyjnym regionie, zmniejszając tym samym zagrożenie sowieckim atakiem w Europie.
Istnieje też inna analogia, czyli wkroczenie wojsk sowieckich do Afganistanu w grudniu 1979 r., również właściwie niewytłumaczalne, gdyż jego celem było udzielanie poparcia jednemu ugrupowaniu lewicowemu przeciw innemu, również lewicowemu. Nawet jeśli prezydent Carter i jego doradca Zbigniew Brzeziński nie mieli udziału w sprowokowaniu Moskwy do tego posunięcia, to od razu zrozumieli, że wspieranie jej wrogów jest znakomitą okazją do osłabiania sowieckiego arsenału.
Wydaje się, że Biden i jego otoczenie twórczo wykorzystali te doświadczenia. Wojna w Ukrainie stwarza wyjątkową okazję do dramatycznego obniżenia siły militarnej Rosji, czego nie można było osiągnąć w inny sposób. Mniejsza, na ile nagłaśniane przez Kijów straty sprzętu rosyjskiego są przesadzone. Ważne, że są poważne i rzeczywiste. Co więcej, Ameryka narzuciła wyjątkowe ostre sankcje i skłoniła państwa Europy, by uczyniły to samo. Cały zestaw sankcji zubaża Rosję i paraliżuje kolejne sektory gospodarki, w tym także przemysł zbrojeniowy.
Rosja traci samoloty, helikoptery, czołgi, pojazdy bojowe, a nawet krążownik – i nie zastąpi ich nowym sprzętem. Nie stać jej na to i nie ma odpowiednich mocy produkcyjnych. Wojna w Ukrainie to wielka operacja mająca na celu osłabienie Rosji na wiele lat, jeśli nie dekad. A trwać będzie długo, bo aż do momentu, gdy Waszyngton uzna, że ten cel został zrealizowany.
Cena Ukrainy
Nie ma innego uzasadnienia dla tak potężnego wsparcia, idącego przynajmniej w dziesiątki miliardów dolarów, jakie Waszyngton udziela państwu dla niego peryferyjnemu i niezwiązanemu z USA żadnym sojuszem i to w sytuacji, gdy bezpieczeństwo samych Stanów nie jest zagrożone.
Cenę za tę operację płaci Ukraina i płacą Ukraińcy. Tyle tylko, że to nie USA i nie Europa napadły na Ukrainę i prowadzą z nią wojnę. Putin i tak uderzyłby na ten kraj, a nie można się łudzić, że żołdacy zabijający obecnie dzieci i bezbronne kobiety zachowywaliby się w sposób bardziej cywilizowany po łatwiejszym zrealizowaniu planów okupacji Ukrainy. W świadomości narodowej Ukraińców pozostaną blizny, ale wraz z uzasadnionym przekonaniem, że złożyli ofiarę w naprawdę słusznej sprawie.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.