The election of the Republican speaker of the House of Representatives is challenging because the party doesn’t know whether to return to its traditional roots or follow Donald Trump's vision of destroying American democracy.
This was supposed to be a triumphant day for Republicans. For the first time since 2019, House Speaker Nancy Pelosi would be replaced, and it would be by Republican Majority Leader Kevin McCarthy. His political supporters assumed this would be a prelude to winning back the White House — preferably with Donald Trump.
Yet the outcome of Tuesday's vote was not clear. Republicans hold 222 seats in the lower house of Congress, more than the 218 minimum required for an absolute majority. Republicans had dreamed of a much larger lead over Democrats in the November midterms. Didn’t Republicans stand to benefit from from high prices caused by the war in Ukraine, or the seemingly poor condition of 80-year-old Joe Biden?
Yet, McCarthy could not even count on such a slim majority. Although he has negotiated with several members of the “Freedom Caucus,” its leader, Pennsylvania Rep. Scott Perry, said on Tuesday that he does not feel bound by anything. In his view, even such concessions as McCarthy's veiled agreement to block aid to Ukraine or a promise that he would submit to a no-confidence vote if called for by five representatives were not enough.
Something much more profound lies behind this procedural clash: the Republican Party’s future. Will it return to its roots, as moderates who support McCarthy wish, or will it become an obedient instrument in the hands of Trump, someone a House select committee has openly accused of intentionally destroying American democracy just to remain in power?
This is not just about lofty ideals; it's about power. In the November election, Democrats retained a majority in the Senate and prevented a catastrophe in the House of Representatives. It turned out that for Americans, the rule of law is almost as important as rising prices and falling incomes. If Republicans don't heed that expectation, little may come of their plans to deprive Biden of a second term.
McCarthy plans to fight till the end. He wants a repeat vote for the first time since 1923, even if he loses in the first round. Republicans have no other obvious candidate. If they start looking for one, the rift in the party might prove to be even deeper.
*Editor's Note: As of Jan. 4, McCarthy has lost six ballots for speaker of the House.
Kłopoty z wyborem spikera Izby Reprezentantów. Populizm przegrywa w Ameryce
Wybór republikańskiego spikera Izby Reprezentantów rodzi się w bólach, bo partia nie wie, czy wrócić do tradycyjnych korzeni, czy iść za wizją Trumpa niszczenia amerykańskiej demokracji.
Jędrzej Bielecki
To miał dzień wielkiego tryumfu republikanów. Po raz pierwszy od 2019 roku na urzędzie spikera Izby Reprezentantów demokratkę Nancy Pelosi miał zastąpić lider republikańskiej większości Kevin McCarthy. W jego ugrupowaniu zakładano, że to będzie wstęp do odzyskania za dwa lata Białego Domu - najlepiej przez Donalda Trumpa.
Jednak do ostatniej chwili wynik głosowania nie był we wtorek jasny. Co prawda republikanie mają w izbie niższej Kongresu 222 deputowanych, więcej, niż wynosi minimum 218 posłów zapewniający bezwzględną większość.
To jednak o znacznie większej przewadze nad demokratami marzyli przed listopadowymi wyborami uzupełniającymi republikanie. Czyż nie sprzyjała im drożyzna wywołana wojną na Ukrainie czy pozornie słaba forma 80-letniego Joe Bidena?
Ale nawet na tak niewielką większość McCarthy liczyć nie może. Choć od miesiąca negocjuje z kilku-kilkunastoosobowym „ogniskiem wolności”, jego przewodniczący Scott Perry z Pensylwanii we wtorek oświadczył, że nie czuje się niczym związany. Jego zdaniem nawet takie ustępstwa McCarthy jak zawoalowana zgoda na blokadę pomocy dla Ukrainy czy obietnica, że jeśli tylko będzie sobie tego życzyło przynajmniej 5 deputowanych, podda pod głosowania swoje stanowisko spikera nie wystarczyły.
Za tym proceduralnym starciem kryje się coś o wiele głębszego: czym ma być w przyszłości Partia Republikańska. Czy wróci do swoich korzeni, jak chcieliby umiarkowani popierający McCarthy’ego czy raczej pozostanie powolnym narzędzie w rękach Trumpa, którego specjalna komisja Kongresu otwarcie oskarża o zamiar zniszczenia amerykańskiej demokracji byle utrzymać się u władzy.
Czytaj więcej
Po kadencji znienawidzonego w Brukseli Trumpa Joe Biden wydawał się tam wielkim przyjacielem UE
Świat
Nie chodzi tylko o szczytne ideały ale i władzę. W listopadowych wyborach wyborach demokraci obronili większość w Senacie i zapobiegli katastrofie w Izbie Reprezentantów bo okazało się, że dla Amerykanów zachowanie rządów prawa jest przynajmniej równie ważne, jak drożyzna i spadek dochodów. Jeśli więc republikanie nie wsłuchają się w te oczekiwanie, niewiele może wyjść z ich planów pozbawienia Bidena drugiej kadencji.
McCarthy zamierza walczyć do upadłego. Chce, aby po raz pierwszy od 1923 roku powtarzać głosowania do skutku nawet, jeśli w pierwszej turze przegra. Inne oczywistego kandydata republikanie nie mają. Jeśli zaczną go szukać, podział w partii może okazać się jeszcze głębszy.
This post appeared on the front page as a direct link to the original article with the above link
.
These costly U.S. attacks failed to achieve their goals, but were conducted in order to inflict a blow against Yemen, for daring to challenge the Israelis.
[The voter's mandate]t does not give [Trump] the right to destroy everything that politicians have spent decades building to appease a sick need for vengeance.