Trump’s Trial on Attempted Coup Charges Begins Day before Crucial Primaries*

<--

Proces Trumpa w sprawie zamachu na demokrację zacznie się dzień przed kluczowym momentem prawyborów

29.08.2023, 13:31

Maciej Czarnecki

Puchnie kalendarz Donalda Trumpa, w którym zbiegają się terminy kampanii wyborczej i licznych procesów. Dobitnie pokazuje to najnowsza decyzja sądu.

Sędzia sądu federalnego w Waszyngtonie Tanya S. Chutkan wyznaczyła datę rozpoczęcia procesu przeciwko Trumpowi za próbę odwrócenia wyniku wyborów z 2020 r. na 4 marca 2024 r. Ledwie dzień później wypada tzw. superwtorek – dzień prawyborów w wielu stanach, który może przesądzić, kto wywalczy nominację Republikanów w wyborach prezydenckich.

“Nienawidząca Trumpa sędzia dała tylko dwa miesiące więcej niż chciał skorumpowany rząd, SUPERWTOREK. Złożę APELACJĘ!”, skomentował były prezydent na swoim portalu społecznościowym Truth Social – najwyraźniej nie wiedząc, że od decyzji o dacie procesu nie można się odwoływać, a co najwyżej prosić sąd o zmianę.

Prokuratura postulowała rozpoczęcie sprawy sądowej 2 stycznia, zaś obrońcy Trumpa chcieli, by proces rozpoczął się w kwietniu… 2026 roku. Przekonywali, że potrzebują aż tyle czasu, by się przygotować.

Zdaniem wielu komentatorów Trump po prostu liczy na to, że w listopadzie 2024 r. wygra wybory i mianuje swojego prokuratora generalnego, który ukręci łeb zarzutom. Przeciąganie posiedzeń leży w jego interesie.

Wszystkie procesy Donalda Trumpa

Poza sprawą w Waszyngtonie Trump ma jeszcze inne zarzuty – za zamach na demokrację w Georgii – które dostał od prokuratorów stanowych. Tam do tej pory formalnie ich nie usłyszał. Ma nastąpić to 6 września o godz. 9.30 lokalnego czasu. Prokuratura chce, by zasadnicza część tego procesu rozpoczęła się 23 października, lecz sąd może wyznaczyć inną datę.

Na razie trwają spory o to, czy proces w ogóle może toczyć się w Georgii. Były szef personelu Mark Meadows i kilku innych współoskarżonych przekonują, że powinien rozgrywać się przed sądem federalnym, nie stanowym. W poniedziałek Meadows zeznawał na sali sądowej. Decyzji jeszcze nie ma. Może ona nieść konsekwencje dla wszystkich oskarżonych, także dla Trumpa. Na pewno woleliby odpowiadać w systemie federalnym, bo jeśli Trump wygra wybory, będzie mógł wszystkich ułaskawić. Wyroków stanowych to nie dotyczy.

25 marca 2024 r. ma jeszcze rozpocząć się proces Trumpa w Nowym Jorku, gdzie prokuratorzy stanowi oskarżają byłego prezydenta o fałszowanie ksiąg w związku z płatnościami dla gwiazdy porno w 2016 r.

Poza tym 20 maja 2024 r. startuje jego proces w sądzie federalnym na Florydzie w sprawie nielegalnego przetrzymywania tajnych dokumentów i utrudniania działań władz próbujących je odzyskać.

Wszystko to nakłada się na kalendarz prawyborów Partii Republikańskiej, które rozpoczną się 15 stycznia głosowaniem w Iowa, a zakończą w połowie lipca konwencją w Milwaukee. To tam ostatecznie zostanie wskazany kandydat, który stanie w szranki z walczącym o reelekcję Joem Bidenem.

Już w tym tygodniu wielka polityka i batalie prawne mogły się ze sobą zazębić w grafiku Trumpa: w środę w Milwaukee odbyła się pierwsza debata w prawyborach, w czwartek zaś były prezydent stawił się do aresztu w Georgii, z którego został zwolniony za kaucją. Ostatecznie postanowił, że i tak nie weźmie udziału w debacie, bo ma ogromną przewagę w sondażach.

Nie wiadomo jednak, czy dalej będzie mógł sobie pozwalać na lekceważenie przeciwników. Pierwsze badania po debacie (i aresztowaniu) pokazują, że stracił kilka punktów procentowych. Średnio może liczyć na 49 proc. poparcia wśród republikańskich wyborców. Jego najpoważniejszy rywal, gubernator Florydy Ron DeSantis ma 15 proc., zyskujący ostatnio w sondażach 38-letni przedsiębiorca Vivek Ramaswamy już 10 proc., a była ambasadorka USA przy ONZ Nikki Haley i były wiceprezydent Mike Pence po 5 proc.

Jak będą bronić Trumpa adwokaci?

Wyznaczając datę procesu w Waszyngtonie, sędzia Tanya S. Chutkan – nominatka Obamy, która dostawała już pogróżki od zwolenników Trumpa – podkreśliła, że nie mogła kierować się “sytuacją osobistą oskarżonego ani jego zobowiązaniami zawodowymi”.

– Pan Trump, tak jak każdy inny oskarżony, będzie musiał dostosować się do daty procesu bez względu na swój grafik – powiedziała, podając przykład zawodowych sportowców i przypominając, że nie można dopasowywać działalności sądów do dat zawodów.

Jej zdaniem obrona będzie miała dostatecznie dużo czasu, by się przygotować. John Lauro, jeden z adwokatów Trumpa, był innego zdania.

– To ogromne, przytłaczające zadanie. Nigdy w historii USA nie zdarzyło się, by sprawa takiej wagi rozpoczęła się po czterech miesiącach – argumentował.

Poniekąd ma rację: po prostu nigdy w historii kraju nie sądzono byłego prezydenta.

Prokuratura zastrzegła jednak, że większość z ok. 12,8 mln (!) stron dokumentów wspierających akt oskarżenia jest Trumpowi świetnie znana, bowiem są tam m.in. jego własne tweety, dokumenty z Archiwum Narodowego i ze wspierających jego kampanię komitetów.

Chutkan tłumaczyła, że przecież oskarżony wiedział, co go czeka.

Niektóre z argumentów Lauro podczas dyskusji o dacie procesu pokazują, jak Trump zamierza się bronić. Prawnik tłumaczył, że potrzebuje dużo czasu, bo zamierza skorzystać z rzadkich lub wręcz wyjątkowych linii obrony: że Departament Sprawiedliwości wybiórczo potraktował jego klienta, a nie pociąga do odpowiedzialności innych (tzw. selective prosecution); że były prezydent z racji swojego stanowiska był objęty immunitetem chroniącym go przed odpowiedzialnością karną; że zarzuty obstrukcji są w przypadku takich działań bezprecedensowe; wreszcie: że wypowiedzi Trumpa były chronione pierwszą poprawką do konstytucji, gwarantującą wolność słowa.

O najważniejszej strategii – celowego przeciągania procesu – oczywiście nie wspomniał.

***

About this publication