Paweł Łepkowski: Donald Trump nie taki straszny, jak go malują. Dlaczego Amerykanie go wciąż popierają
Donald Trump swoimi osiągnięciami nie tylko się przechwala, ale ma też twarde dowody na ich realizację. Warto im się przyjrzeć, żeby zrozumieć, dlaczego prawica w USA, ale też umiarkowane centrum, chce jego powrotu do władzy.
Publikacja: 06.03.2024 17:29
Donald Trump
Donald Trump
Foto: WIN MCNAMEE / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP
Paweł Łepkowski
Zacznijmy od polityki obronnej USA. Republikańska strategia z lat 2017 i 2018 przekształciła ogromną biurokrację Departamentu Obrony w sprawny kompleks obronny państwa. Pentagon przestał się koncentrować na walce z terrorystami na Bliskim Wschodzie, a zaczął na długoterminowej strategicznej rywalizacji z Chinami i Rosją. W rezultacie amerykańskie wojsko od 2017 roku zmienia sposób szkolenia personelu, aktualizuje kupowane technologie i koncentruje się na tych obszarach geograficznych świata, które były pomijane w strategii poprzednich gospodarzy Białego Domu.
Sztabowcy Donalda Trumpa podkreślają, że to on doprowadził do uporządkowania budżetu Pentagonu i wyboru nowych inwestycji wspieranych przez ponadpartyjną większość w Kongresie. Za jego prezydentury miliardy dolarów zapisano w budżecie federalnym na wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej w regionie Azji i Pacyfiku.
Donald Trump wzbudza lęk w Moskwie
Donalda Trumpa oskarża się o wprowadzenie zamętu w szeregach NATO. Trudno się temu dziwić, skoro bez ogródek oświadczył malkontentom, że nie zamierza bronić tych krajów, które nie dotrzymują porozumienia z 2014 roku o przeznaczaniu minimum 2 proc. PKB na zbrojenie. A przecież tylko w 2018 roku jego administracja przeznaczyła 716 mld dol. na roczny amerykański budżet obronny. Od 2016 roku Trump wymusił na sojusznikach zwiększenie wydatków obronnych o 69 mld dol. Kiedy w Europie rozważano produkcję czołgów, on rozpoczął proces uczynienia sił kosmicznych szóstą gałęzią amerykańskich sił zbrojnych.
Czytaj więcej
Donald Trump
Polityka
Trump podważa art. 5 NATO. “Będę zachęcał Rosję, by robiła, co chce”
Były prezydent Donald Trump powiedział w sobotę, że będzie zachęcał Rosję, aby zrobiła “cokolwiek, do cholery, chce” z każdym krajem członkowskim NATO, który nie spełnia wytycznych dotyczących wydatków na obronę.
Nie tylko w Moskwie czy Pekinie budził lęk. W Paryżu i Berlinie nikt nie darzył go sympatią. Trudno się temu dziwić, skoro Francja, Niemcy, Słowacja, Albania, Chorwacja, Dania, Włochy, Czechy, Norwegia, Holandia, Szwecja, Słowenia, Turcja, Portugalia, Kanada, Belgia, Hiszpania i Luksemburg oczekują obrony ze strony Amerykanów, przeznaczając na budżet obronny ok. 1proc. PKB. To szczególnie niesprawiedliwe wobec polskich podatników, którzy solidarnie poświęcają blisko 4 proc. PKB na ulepszanie obronności polskich sił zbrojnych. Może Trump wzbudza niepokój w europejskich stolicach, ale jeżeli za tym idą decyzje, które wzbudzają lęk w Mokswie, to należy tylko temu przyklasnąć.
Skrajna prawica? Ekstremalny liberalizm gospodarczy?
Donalda Trumpa oskarża się o ekstremalny liberalizm gospodarczy i obojętność na sytuację ludzi ubogich. Republikanie uważają jednak, że w kwestiach polityki społecznej administracja Trumpa nie ma się czego wstydzić i pod wieloma względami wypada lepiej niż demokraci. Przypominają, że już po dwóch latach rządów Trumpa utworzono prawie 4 mln miejsc pracy, w tym ponad 400 tys. w branży produkcyjnej.
Wskazują, że był to największy wzrost zatrudnienia od 30 lat. Zwolennicy 45. prezydenta USA podkreślają, że w czasie trzech pierwszych lat jego rządów dynamika wzrostu gospodarczego była znacznie wyższa niż nawet w czasie wzorcowej pod tym względem prezydentury Billa Clintona. Powołują się na wyniki ogłoszone przez biuro statystyczne Rezerwy Federalnej w 2020 roku. Dopiero w 2020 roku załamanie wzrostu spowodowała pandemia Covid-19.
Po dwóch latach w Białym Domu Donald Trump chwalił się nie bez przyczyny, że bezrobocie wśród kobiet osiągnęło najniższy poziom od 65 lat, a wśród ludzi młodych najniższy od prawie pół wieku
Republikanie podkreślają, że mimo tragedii, jaką przyniosła pandemia, w czasie prezydentury Trumpa liczba nowych zarejestrowanych bezrobotnych spadła do najniższego poziomu od 49 lat. Średni dochód gospodarstwa domowego osiągnął najwyższy poziom w historii, a kluczowe w narracji demokratów bezrobocie wśród Afroamerykanów zanurkowało do najniższego poziomu od czasu, kiedy ta mniejszość uzyskała prawa obywatelskie. Podobnie bezrobocie wśród Latynosów spadło do najniższego poziomu w historii. Po dwóch latach w Białym Domu Donald Trump chwalił się nie bez przyczyny, że bezrobocie wśród kobiet osiągnęło najniższy poziom od 65 lat, a wśród ludzi młodych najniższy od prawie pół wieku.
Autopromocja
NAJLEPSZA OFERTA POWRACA
Półroczna e‑prenumerata 50% taniej
Kup teraz
3,9 mln Amerykanów przestało pobierać bony żywnościowe, co oznaczało, że wreszcie są aktywni zawodowo. Forsowany przez Trumpa federalny program Pledge to America’s Workers spowodował, że pracodawcy zostali zobowiązani do przeszkolenia ponad 4 mln Amerykanów. Skończyły się czasy, kiedy ludzie nie mają kwalifikacji zawodowych.
Przedsiębiorcy murem za Donaldem Trumpem
Badania zadowolenia w środowisku biznesowym wskazywały, że w czasie jego prezydentury 95 proc. amerykańskich przedsiębiorców i pracodawców optymistycznie patrzyło w przyszłość. To był najwyższy wynik w historii tych badań. Sztabowcy Trumpa z dumą podkreślają do dzisiaj, że za jego prezydentury sprzedaż detaliczna wzrosła o 6 proc. w porównaniu z latami poprzednimi. Dlaczego? Ponieważ zdjęto z przedsiębiorców kaganiec fiskalny. Za Trumpa wszedł w życie jeden z największych w historii pakietów obniżek podatków.
W wyniku wprowadzenia nowej ustawy podatkowej małym firmom obniżono górną stawkę podatkową do najniższego poziomu od ponad 80 lat. Trump zgodził się na ulgi regulacyjne dla lokalnych banków i spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Jego administracja zlikwidowała kontrowersyjną karę za unikanie obowiązkowego wyboru ubezpieczenia w ramach programu zdrowotnego Obamacare. W zamian republikanie wprowadzili tańsze opcje opieki zdrowotnej w obszarze planów zdrowotnych i planów krótkoterminowych.
Czytaj więcej
Paweł Łepkowski: Nie boję się Donalda Trumpa
Opinie polityczno – społeczne
Paweł Łepkowski: Nie boję się Donalda Trumpa
Słowa Donalda Trumpa wywołały wzburzenie w Europie. Część mediów i polityków odebrała je jako zapowiedź wycofania się USA pod rządami Trumpa z NATO. Czy to słuszne obawy? A może powinniśmy spojrzeć na sprawy z innej perspektywy?
Pod naciskami Białego Domu Agencja Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła tańsze leki dla ludzi starszych, a firmy farmaceutyczne wycofały planowane podwyżki cen. Kto zarzucał Trumpowi niszczenie Obamacare, musiał zauważyć gruntowną reformę programu Medicare. Jednym z jego skutków była ścisła kontrola szpitali pobierających wysokie opłaty za leki dla seniorów o niskich dochodach. Podpisane przez Donalda Trumpa ustawy rozszerzyły stosowanie usług telezdrowotnych oraz zobowiązały przychodnie i szpitalne ośrodki ratunkowe do zapewnienia podstawowej i psychiatrycznej pomocy medycznej w dniu zgłoszenia.
Strategia faktów dokonanych
Republikanie nie wstydzą się tego, że w latach 2017–2021 na świecie rosła niechęć do Trumpa, podżegana przede wszystkim przez środowiska obrońców przyrody. Zapominają, że za jego rządów Stany Zjednoczone bezmyślnie wycofały się z porozumienia paryskiego i „antywęglowego” planu czystej energii, zwiększając eksport węgla o 60 proc. Produkcja amerykańskiej ropy w tym czasie osiągnęła najwyższy poziom w historii. Skutki tych decyzji poznają dopiero następne pokolenia.
Wyborcy żyją teraźniejszością. Dla znacznej części społeczeństwa amerykańskiego ważne jest, że Trump kierował się przede wszystkim interesem narodowym. Poza tym skutecznie zmieniał swój kraj, jak choćby w obszarze sądownictwa, gdzie rekordowo zwiększył liczbę sędziów federalnych sądów okręgowych i mianował dwóch sędziów Sądu Najwyższego.
W polityce zagranicznej przyjął strategię faktów dokonanych. Bez zbędnych dyskusji przeniósł ambasadę USA w Izraelu do Jerozolimy. Podpisał umowę handlową między USA a Meksykiem, która miała zastąpić NAFTA. Twardo wynegocjował przełomowe porozumienie z UE w celu zwiększenia amerykańskiego eksportu. Nałożył cła na zagraniczną stal i aluminium, aby chronić rodzimy przemysł metalurgiczny. W odpowiedzi na wymuszony transfer technologii, kradzież własności intelektualnej i chroniczne nadużycia Chin nałożył na ten kraj surowe cła. Skutki były widoczne gołym okiem: amerykański eksport netto wzrósł o 59 mld dol.
Mimo szorstkiego języka w temacie imigrantów jego administracja postępowała z cudzoziemcami znacznie bardziej humanitarnie niż administracja Baracka Obamy. Ulepszono systemy weryfikacji statusu uchodźców, dzięki czemu ludzie naprawdę potrzebujący pomocy mogli ubiegać się o stały pobyt w USA. Nie deportowano nielegalnych imigrantów, którzy nie łamali prawa.
Koronnym argumentem demokratów przeciw Trumpowi było rozpoczęcie budowy muru na granicy z Meksykiem. Prezydentowi zarzucano izolacjonizm, rasizm i brak empatii dla ludzi pragnących poprawy swojego losu. Nikt jednak ze strony amerykańskiej lewicy nie wziął pod uwagę, że uszczelnienie granicy zmniejszyło liczbę ofiar próbujących nielegalnie przedostać się do USA. Zmalała liczba osób, które w czasie przekradania się przez granicę zmarły z wycieńczenie i odwodnienia lub zostały zastrzelone na amerykańsko-meksykańskim pograniczu.
Joe Bidena czeka bardzo trudna kampania wyborcza
Amerykanie uznali, że Trump chroni ulice ich miast przed meksykańskimi kartelami narkotykowymi i lokalnymi gangami. Poczucie bezpieczeństwa znacznie wzrosło. Pod tym względem cztery lata prezydentury Joe Bidena przyniosły regres. Nawet zwolennicy Partii Demokratycznej są w wielu sprawach zawiedzeni.
Sztabowcy Trumpa nie pozostawiają na 46. prezydencie USA suchej nitki. Amerykanie nie zapomną Bidenowi, że w obliczu rekordowej fali przestępczości w amerykańskich miastach anulował program „Legenda” Departamentu Sprawiedliwości, w ramach którego Donald Trump wcześniej oddelegował funkcjonariuszy federalnych do pomocy lokalnym organom ścigania, dzięki czemu aresztowano ponad 6 tys. przestępców.
Nie zapomną też innych błędów, w tym pozwolenia uzbrojonym agentom FBI na wkraczanie do szkół w okresie pandemii, zmuszania pracodawców zatrudniających ponad 100 osób do zwalniania nieszczepionych pracowników, decyzji o zmniejszeniu wydobycia ropy naftowej i uzależniania rynku paliwowego od OPEC, zielonego światła dla rosyjskiego rurociągu Nord Stream 2 do Niemiec.
Republikanie wypominają Bidenowi, że naciskał na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, aby zaakceptował rosyjską dominację energetyczną nad swoim krajem. Nie zapominają, że obecny prezydent okazał słabość w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, przez co rosyjski prezydent Władimir Putin groził Ukrainie zaledwie kilka miesięcy po katastrofalnym wycofaniu się Bidena z Afganistanu i jego kapitulacji w sprawie Nord Stream 2. Takich błędów było znacznie więcej w ciągu ostatnich czterech lat. Joe Biden ma przed sobą trudną kampanię, w której będzie musiał się wytłumaczyć z tych wszystkich poważnych pomyłek swojej prezydentury.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: rp.pl
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.