Zarówno Joe Biden, jak i Donald Trump obawiają się siostrzeńca prezydenta Johna F. Kennedy’ego.
Były prezydent Donald Trump nie przepuści okazji do krytyki lub ataku. Ostatnio na celownik wziął Roberta F. Kennedy’ego jr., członka słynnej w amerykańskiej polityce rodziny Kennedych, siostrzeńca byłego prezydenta, który o fotel prezydencki ubiega się jako niezależny kandydat.
Nazywa go „demokratycznym przeszczepieńcem”, „radykalnym liberałem lewicowym, którego rolą jest pomóc demokratycznemu prezydentowi”. Rodzinę Kennedych natomiast nazwał „bandą szaleńców”.
„Nie jest republikaninem, więc nie myślcie, że zagłosujecie na niego i dobrze wam z tym będzie” – mówi Donald Trump w poście na swoim portalu Social Truth.
Ostre ataki na Kennedy’ego to sygnał, że były prezydent i jego sztab wyborczy poczuli zagrożenie ze strony Kennedy’ego, który w tych wyborach prezydenckich prezentuje się jako alternatywa dla obu kandydatów. Zarówno uwikłanego w pozwy sądowe Trumpa, jak i krytykowanego za bardzo podeszły wiek Joe Bidena.
Robert F. Kennedy może zabrać kilka procent głosów
Jako kandydat niezależny Robert F. Kennedy (zwany też RFK – przez analogię do prezydenta Johna F. Kennedy’ego zwanego JFK) nie ma większych szans na wygraną w amerykańskich wyborach prezydenckich. Potwierdzają to badania opinii publicznej, wśród której cieszy się zaledwie kilkoma procentami poparcia. Poza tym jako kandydat tzw. partii trzeciej musi się mocno starać, by jego nazwisko mogło się znaleźć na karcie do głosowania w każdym stanie. Twierdzi, że do wakacji dopełni formalności w całym kraju. Ale do tej pory udało mu się to tylko w pięciu stanach, czyli Kalifornii, Delaware, Michigan, Oklahomie oraz Utah.
Niemniej RFK stanowi zagrożenie zarówno dla Trumpa, jak i Joe Bidena. Może odebrać im po kilka procent głosów wyborców, którzy są niezdecydowani albo zniechęceni do kandydatów. Tymczasem w tegorocznych wyborach walka toczy się o każdy głos, bo obaj główni kandydaci wypadają mniej więcej tak samo.
– RFK to facet ze słynnym nazwiskiem, może w ten sposób okazać się niebezpieczny – mówi Pat Dennis, prezes American Bridge, jednej z grup demokratycznych pomagających Bidenowi w kampanii. Tym bardziej że RFK wykorzystuje swoje nazwisko do zbierania pieniędzy na kampanię oraz do grania na sentymentach wyborców. M.in. jego Super PAC (rodzaj komitetu wyborczego, który nie może bezpośrednio wspierać kandydata, ale może m.in. prowadzić kampanię przeciw konkurentom) wydał w trakcie tegorocznego meczu Super Bowl 7 mln dol. na reklamę opartą na reklamie wyborczej jego słynnego wujka, czyli prezydenta Johna F. Kennedy’ego.
Joe Biden i koalicja grup demokratycznych też doskonale zdają sobie sprawę z zagrożenia i prowadzą kampanię przeciwko RFK. Komitet Partii Demokratycznej ustawia billboardy przy miejscach, w których Kennedy spotyka się z wyborcami. Demokratyczny Super PAC American Bridge śledzi go kamerami, a inne grupy szykują negatywną kampanię przeciwko Kennedy’emu. – Panuje głęboki niepokój, że niezależny kandydat Kennedy stanowi prawdziwe zagrożenie dla republiki, bo pomaga Trumpowi wygrać – powiedział w wywiadzie dla Politico.com Matt Bennett z Third Way, centrolewicowej grupy zaangażowanej w kampanię przeciwko RFK, która wcześniej wraz z innymi organizacjami demokratycznymi naciskała na No Labels, aby ta organizacja zrezygnowała z planów wystawienia niezależnego kandydata w obecnych wyborach prezydenckich. – JFK to nie jego ojciec. To prawicowy przekręt. Ludzie nie rozumieją tego jeszcze – dodaje Bennett.
Klan Kennedych przeciw Robertowi Kennedy’emu
Biden wykorzystuje to, że RFK nie jest czarną owcą w klanie Kennedych. Prawie 50 członków tej rodziny pojawiło się w marcu w Białym Domu na znak poparcia dla Bidena. Kilka tygodni temu na wiecu wyborczym kilkunastu Kennedych wystąpiło u boku Joe Bidena i jeden po drugim udzielili poparcia prezydentowi. – Chcemy, żeby było krystalicznie jasne, że naszym zdaniem najlepszą drogą naprzód dla Ameryki jest ponowny wybór Joe Bidena i Kamali Harris na kolejne cztery lata – powiedziała Kerry Kennedy, siostra RFK. Zarówno ona, jak i reszta rodziny, która hołduje demokratycznym zasadom i poglądom, odcinają się od Roberta, którego poglądy budzą znaczne kontrowersje.
Robert F. Kennedy to dosyć barwna postać. Ze zwolennika walki o ochronę środowiska zrobił się antyszczepionkowcem. Niektóre z jego poglądów – jak np. niezłomne poparcie Izraela, zainteresowanie teoriami spiskowymi, krytyka szczepionek oraz lockdownów w czasie pandemii Covid-19 – to kwestie, którymi przypomina Trumpa. Czasem broni też byłego prezydenta, mówiąc, że „wini się go za wiele rzeczy, których nie zrobił”. Miesiąc temu sugerował nawet, że ściganie uczestników ataku na Kapitol, który miał miejsce w styczniu 2021 r., może mieć podłoże polityczne i jak zostanie prezydentem, to nominowałby specjalnego prokuratora do przeanalizowania, czy zwolennicy Trumpa zostali niesprawiedliwie potraktowani. Choć przyznaje, że atak na Kapitol wydarzył się dzięki zachętom Trumpa oraz „w kontekście jego złudzeń, że skradziono mu wybory”.
Podobnie jak były prezydent, Kennedy – który jest katolikiem – ma dosyć niestabilne podejście do aborcji. Najpierw był „za”, potem wycofał się z poparcia 15-tygodniowego zakazu aborcji. Ale twierdzi, że nie zgadza się z Trumpem, że powinny decydować o tym poszczególne stany.
– Bardzo możliwe, że RFK bardziej zaszkodzi Trumpowi niż Bidenowi. Tym bardziej że nie ma umiarkowanego kandydata niezależnego, na którego głosować mogą wyborcy nieznoszący Trumpa – mówi w wywiadzie dla AP Bernard Tamas z Valdosta State University, specjalizujący się w analizowaniu działalności niezależnych kandydatów.
Według marcowego sondażu Associated Press i NORC Center for Public Affairs nieco więcej republikanów niż demokratów ma dobrą opinię o Kennedym. Chociaż z tego samego sondażu wynika, że ponad połowa Amerykanów nie wie, kim on jest.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.