Europa nie jest gotowa na Donalda Trumpa
Od wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zależy wiarygodność Ameryki na świecie – mówi „Rz” zastępczyni sekretarza obrony USA, Celeste Wallander. – Chiny uważnie się temu przyglądają.
Tegoroczna edycja Warsaw Security Forum (WSF) ma znaczenie szczególne. Za nieco ponad miesiąc Amerykanie mogą ponownie posłać do Białego Domu Donalda Trumpa. A ten wielokrotnie ostrzegał, że nie tylko doprowadzi do porozumienia pokojowego z Moskwą ponad głowami Ukraińców, ale wręcz zachęcał Rosjan do „zrobienia, co im się żywnie podoba” z tymi sojusznikami z NATO, którzy nie łożą należnych środków (2 proc. PKB) na obronę. To przypadek 9 spośród 32 członków organizacji.
Czy zatem Trump może rzeczywiście wyprowadzić Amerykę z sojuszu atlantyckiego? I czy Europa byłaby w takim przypadku samodzielnie się bronić? – te pytanie zaprzątały uwagę uczestników tegorocznego spotkania.
– Można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że Donald Trump jest nieprzewidywalny. Nikt nie wie, czy spełni swoje groźby – mówi „Rzeczpospolitej” Jason Crow, demokratyczny kongresmen z Kolorado, który służył przez trzy zmiany w mundurze w Iraku i Afganistanie. – Jednak znam bardzo wielu republikanów, którzy głęboko wierzą w więź transatlantycką. Dlatego nie spodziewałbym się zaraz po objęciu władzy przez Trumpa jakichś gwałtownych ruchów, ale raczej gorącej debaty w ramach samej Partii Republikańskiej, co zrobić z relacjami z Europą.
USA zrozumiały, że Rosja i Chiny tworzą jeden blok
Celeste Wallander, która wcześniej służyła jako specjalna doradczyni ds. relacji z Rosją prezydenta Bidena, stara się uspokajać. – Wybory dotyczą w pierwszym rzędzie polityki krajowej. Mogę dziś powiedzieć w imieniu Ameryki, że Stany nie byłyby w stanie w takim stopniu wspierać Ukraińców bez zaangażowania Europy. To dzięki temu współdziałaniu mogliśmy powstrzymać Rosję przed eskalowaniem tej wojny poza Ukrainę – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Wallander.
Zdaniem Crowa inaczej niż w czasach Baracka Obama i „skrętu” (pivot) z Europy ku Azji dziś wśród amerykańskich elit powszechna jest świadomość, że Rosja i Chiny tworzą jeden blok autorytarnych potęg wojskowych. Jeśli więc Ameryka przegra w Ukrainie, wzmocni w ten sposób Pekin. Chiny są zaś powszechnie postrzegane za Atlantykiem jako największe zagrożenie. To przemawia za utrzymaniem amerykańskiego zaangażowania w bezpieczeństwo Europy.
Jest też kontekst wewnętrzny w USA. Wysokie rangą źródła wojskowe mówią „Rzeczpospolitej”, że jeśli Trump będzie działał ze szkodą dla strategicznych interesów bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, amerykańskie siły wojskowe nie wykonają jego poleceń. Zdaniem naszych rozmówców na to pozwala mundurowym amerykańska konstytucja. Precedensy już były. Pentagon nie zgodził się np., aby wojsko brało udziału z zabezpieczeniu granicy z Meksykiem, na co naciskał w czasie swojej pierwszej kadencji Donald Trump.
Co jednak, jeśli Trump jednak postawi na swoim i Ameryka przestanie gwarantować bezpieczeństwo Europy?
Źródła wojskowe: istnieje długa lista zdolności militarnych, które mają Stany Zjednoczone, ale których brakuje Europie. To w szczególności możliwość precyzyjnego uderzenia na wielkie odległości w głąb terytorium wroga, siły kosmiczne czy wykorzystanie sztucznej inteligencji. Europa nie ma tak ogromnego potencjału produkcyjnego jak amerykański przemysł zbrojeniowy, który potrafi bardzo szybko zwiększyć produkcję, nie tylko ciężkiego uzbrojenia, ale i amunicji. Inną luką po naszej stronie Atlantyku są niewielkie zasoby pocisków manewrujących. A także to, że tylko Wielka Brytania i Francja dysponują bronią jądrowa i nie jest jasne, do jakiego stopnia byłyby gotowe jej użyć w obronie innych aliantów.
Gdyby kraje europejskie zamawiały broń w Europie, można by sfinansować jej rozwój
– Ile lat zajęło uzgodnienie między Niemcami i Francją wspólnego czołgu! Mamy mnogość modeli uzbrojenia, co nas bardzo osłabia. Nadrobienie tych zaległości też bardzo nas osłabia – mówią nasi rozmówcy.
Potencjał w Europie jednak jest. O tym jest przekonany Wouter van Wersch, wiceprezes Airbusa.
– Robimy bardzo wiele zaawansowanych produktów. Co z tego, kiedy 63 proc. uzbrojenia, jakie zostało zakupione przez europejskie rządy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, pochodziło spoza naszego kontynentu. A przecież rozwój nowych technologii jest bardzo drogi i musi jakoś się zwrócić – mówi „Rzeczpospolitej” van Wersch.
Źródła wojskowe wskazują jednak, że kluczowy jest tu czynnik czasu. Amerykanie, ale także Koreańczycy, są w stanie bardzo szybko zrealizować zamówienie. A to wobec rosyjskiego zagrożenia ma pierwszorzędne znaczenie. Dlatego np. Niemcy kupili amerykańskie F-35 zdolne do przenoszenie pocisków jądrowych w ramach natowskiego systemuwspółdzielenia (code-share). Postawili też na amerykańskie patrioty w ramach budowy systemu obrony powietrznej Sky Shield.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.