Afghanistan: What About Democracy?

Published in Polityka Globalna
(Poland ) on 28 March 2013
by Stanisław Sadkiewicz (link to originallink to original)
Translated from by Matthew Matyjek . Edited by Lauren Gerken.
The initial goal of the U.S. invasion of Afghanistan was to capture Osama bin Laden and to destroy al-Qaida. However, after the destruction of the Taliban, NATO forces changed their objectives and stayed behind to rebuild the country, train its armed forces and introduce democracy.

After more than 11 years of war, it is clear that the latter goal was not accomplished. It is still debatable whether democratizing Afghanistan could have been done using other methods or whether it was necessary in the first place.

If one were to assume that the theories of famed American political scientist Samuel Huntington — who represents the way of thinking of many U.S. officials and indeed the U.S. government itself — were true, the West has long deemed that its core values, especially democracy and freedom, are universal and non-negotiable: Democracy is the marker of the evolution of the state — there is nothing else to aspire to beyond it. Modernization and Westernization are inevitable, and local culture can only be tolerated if it complements those universal values.

The 2004 Afghan presidential elections could be seen as evidence that the NATO coalition had indeed succeeded in its aims. Voter turnout was close to 80 percent, despite the Taliban threatening voter repression and attacks on polling stations. "It was a moral and psychological defeat for the Taliban," concluded Gen. Eric Olson, commander of the U.S. Special Forces.

However, the events that followed those elections exposed the folly of thinking that a single election could transform a country with a feudal-tribal society into a democracy. The 2006 uprising of the “neo-Taliban” erased that hope from the minds of NATO leaders. The 2009 elections were a complete disaster. Voter turnout was just 40 percent but was significantly lower in Taliban-controlled areas. In some voting districts, not a single vote was cast. Over 135 attacks, killing nine civilians and 14 security forces, were launched on voting centers. Many considered the election a sham, rigged by Afghan President Hamid Karzai's supporters.

Less than four years after that election, Karzai’s government is based only on the strength of the U.S. army. In the pro-Taliban south and the anti-Taliban north, tribal and religious leaders enjoy much more legitimacy than their democratically elected counterparts can ever hope for, and their rules are followed more closely than government mandates. All of this calls into question whether the U.S.-led effort to introduce democracy in this country made any sense.

In the foreword to his book on Afghanistan, ["The Races of Afghanistan"] 19th century author Henry Walter Bellew wrote something that rings just as true today as it did in the 1800s:

"For, to know the history, interests, and aspirations of a people, is half the battle gained in converting them to loyal, contented, and peaceable subjects … now that our armies are in possession of Kandahar and Kabul … "

Learning how Afghans think and unraveling the incredible complexity of their society — split along ethnic, cultural, tribal and political lines — is the key to winning support for a government that could be a viable alternative to the Taliban. Sadly, it is too late to try now.


Zbliżający się koniec amerykańskiej misji w Afganistanie skłania do postawienia sobie pytania o sens obecności obcych wojsk w tym kraju, a zwłaszcza o sensowność prób wprowadzenia demokracji.


Początkowo głównym celem Stanów Zjednoczonych w Afganistanie było schwytanie lub zabicie Osamy bin Ladena oraz rozbicie al-Kaidy, jednak po błyskawicznym zwycięstwie nad reżimem talibów wojska NATO zostały w Afganistanie, aby odbudowywać kraj ze zniszczeń wojennych, szkolić afgańskie siły bezpieczeństwa i nadzorować wprowadzanie demokracji.
Po ponad 11 latach wojny wiadomo już, że osiągnięcie tego ostatniego celu się nie udało. Nadal otwarte pozostają jednak pytania czy mogło się udać i czy było to potrzebne.

Zgodnie z tezą Samuela Huntingtona zachodnia cywilizacja uznała, że jej kultura i wartości – zwłaszcza liberalna demokracja – są uniwersalne i nie ma dla nich alternatywy. Demokracja jest nieuchronnym i najwyższym stopniem rozwoju, kraje odmienne kulturowo są po prostu mniej lub bardziej w stosunku do świata zachodniego zacofane. Modernizacja i westernizacja są więc nieuniknione, a miejscowa kultura może być akceptowana tylko w obszarach, gdzie nie koliduje z zachodnimi wartościami, a więc w zasadzie redukowana jest do folkloru.
Wybory prezydenckie w Afganistanie w październiku 2004 roku mogły świadczyć o sukcesie koalicji we wprowadzaniu demokracji. Frekwencja wyniosła 80 proc., mimo gróźb talibów, którzy zapowiadali zamachy na punkty wyborcze i odrąbywanie rąk ludziom, którzy wezmą udział w wyborach. „To moralna i psychologiczna klęska talibów”, podsumował wybory generał Eric Olson, szef Dowództwa Operacji Specjalnych.
Jednak wydarzenia następnych lat pokazały jak złudna była wiara, że samo zorganizowanie wyborów pomoże przekształcić naród żyjący w strukturach feudalno-plemiennych, w społeczeństwo obywatelskie. W 2006 roku wybuch rebelii „neotalibów” położył kres wierze, że uda się zaprowadzić w Afganistanie trwały pokój. Kolejne wybory – w 2009 roku – były już totalną klęską. Frekwencja wyniosła zaledwie 40%, a w dystryktach kontrolowanych przez talibów była dużo niższa – były nawet okręgi wyborcze, w których nie oddano ani jednego głosu. Podczas wyborów w 135 incydentach zginęło 9 cywilów i 14 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, a Hamid Karzaj oskarżony został o fałszerstwa wyborcze.
W niespełna 4 lata po tamtych wyborach władza prezydenta Karzaja opiera się tylko na sile amerykańskiej armii, a zarówno na protalibskim południu kraju, jak i na północy zamieszkanej przez plemiona wrogie talibom, przywódcy plemienni i religijni cieszą się znacznie większym autorytetem niż demokratycznie wybrane władze, a tradycyjne kodeksy honorowe i zwyczaje są ludziom dużo bliższe niż idee demokratyczne. Czy więc próby wprowadzenia liberalnej demokracji w kraju zamieszkanym przez tak tradycyjne społeczeństwo miało w ogóle sens?
We wstępie do wydanej pod koniec XIX wieku książki poświęconej ludom zamieszkującym Afganistan, brytyjski lekarz wojskowy Henry Walter Bellew napisał słowa, które dziś nadal są zaskakująco aktualne:
Teraz, gdy nasze armie są w posiadaniu Kandaharu i Kabulu (…) poznanie historii, spraw i aspiracji miejscowych będzie połową drogi do sukcesu w przekształceniu ich w lojalnych, zadowolonych i pokojowo nastawionych poddanych.
I rzeczywiście: poznanie kultury i historii Afganistanu, zrozumienie sposobu myślenia jego mieszkańców i niezwykle skomplikowanych stosunków społecznych w tym kraju – zamieszkanym przez wiele plemion i narodów, różnych etnicznie, mówiących innymi językami, wyznających inne odłamy islamu, często skonfliktowanych, pogrążonych w trwających pokoleniami wendettach – jest kluczem do zdobycia poparcia Afgańczyków i zaproponowania im odpowiadającego im systemu politycznego po obaleniu talibów. Jednak dziś jest już na to zdecydowanie za późno.
This post appeared on the front page as a direct link to the original article with the above link .

Hot this week

Thailand: Southeast Asia Amid the US-China Rift

Taiwan: Can Benefits from TikTok and Taiwan Be Evaluated the Same Way?

Thailand: Could Ukraine Actually End Up Winning?

Paraguay: Believing What You’re Told without Knowing If It’s True: The Dangers of Disinformation

Japan: Trump Administration: Absurd Censorship

Topics

Singapore: Trump’s Gaza Peace Plan – Some Cause for Optimism, but Will It Be Enough?

Singapore: US Visa Changes Could Spark a Global Talent Shift: Here’s Where Singapore Has an Edge

Thailand: Could Ukraine Actually End Up Winning?

Thailand: Southeast Asia Amid the US-China Rift

Japan: Trump Administration: Absurd Censorship

Taiwan: Can Benefits from TikTok and Taiwan Be Evaluated the Same Way?

Russia: Bagram Absurdity*

   

Related Articles

Poland: Donald Trump’s Delusions about South Africa

Poland: Trump Sets up Power Directorate: Brussels No Longer Rules Europe

Poland: Meloni in the White House. Has Trump Forgotten Poland?*

Poland: Time Is Running Out for Putin. Has Trump Seen through His Tactics?

Poland: America’s Suicide: Trump’s Trade War*