Barack Obama, the U.S.’s sitting president, appeared on Jay Leno’s Tonight Show. Leno is the legend of NBC and has been hosting his show for 17 years, making jokes out of everyone and everything, but he has never gone beyond the line of good taste. And he is funny, too. The interview with Obama could not have been only jocular, so the president was asked a few serious questions about the crisis, the future of the American economy and the stunning AIG executive bonuses.
Obama was giving generic answers because the audience expected to see a show, not a lecture on economics. And Leno was not pushy because it was not his intention to “squeeze out” the head of state, but to entertain the viewers. In the informal parts, we watched chats about White House animals (“Listen, this is Washington, that was a campaign promise. The dog will be there shortly.”), about his impressions of Air Force One and Obama’s sports achievements. And here comes the slip.
Leno asked whether he makes use of the bowling alley in the White House (Obama plays the game badly, which can be verified on YouTube). “I have been practicing. I bowled a 129,” said the president when praising the probably mediocre result, because the audience burst out laughing. “No, that’s very good!” mocked Leno. Then the amused Obama said recklessly: “It's like - it was like Special Olympics, or something.”
Oooooops! Many a president’s advisor must have cringed upon hearing these words. The White House immediately issued a suitable statement, claiming that the president had no intention of offending anyone, that he appreciates, respects, apologizes. Only preventatively, because the media has not rushed towards him.
In two days time, Obama’s bowling blunder is going to be forgotten. If similar words flew out of the mouth of George W. Bush, John McCain or Rush Limbaugh, the radio guru of the conservatives, we would have a gigantic scandal and ostentatious outrage. But Obama can get away with more because he is the media demigod. Journalists love him and are ready to forgive him for a lot, even offending the disabled.
But in the long run it is a risky game. Performances on talk shows, friendly relations with journalists and creating the image of a cool president could become a serious burden if the rough times really arrive. Besides, the same could be said about Donald Tusk [Poland’s Prime Minister, Ed. Note], called the “politician in trunks” by Rafal Ziemkiewicz.
Obama’s popularity is slowly falling, similarly to the majority of the U.S.’s economy indexes. After awhile, the doubts could arrive. Is it really normal for the president of the United States to appear on talk shows and tell silly jokes? Is that the leader we were waiting for? It could happen that in four years time, Obama will have much more time to practice bowling.
Kręglarskie perypetie Obamy
Marek Magierowski 20-03-2009, ostatnia aktualizacja 20-03-2009 20:03
Barack Obama wystąpił w programie satyrycznym „The Tonight Show” Jaya Leno jako pierwszy urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych.
skomentuj na blogu
Leno to legenda telewizji NBC. Prowadzi swój program od 17 lat, robi sobie żarty ze wszystkiego i wszystkich, choć nigdy nie przekracza granicy złego smaku i jest... naprawdę śmieszny. Wywiad z Obamą nie mógł być oczywiście wyłącznie „jajcarski”, więc padło kilka poważnych pytań o kryzys, o przyszłość amerykańskiej gospodarki, o skandaliczne premie dla szefów giganta ubezpieczeniowego AIG. Prezydent odpowiadał okrągłymi zdaniami, bo publiczność oczekiwała show, a nie wykładu z ekonomii. A Leno nie dociskał, gdyż nie było jego zamiarem „grillowanie” głowy państwa, tylko zabawianie telewidzów. W części nieformalnej mieliśmy pogaduchy o zwierzętach w Białym Domu („Obiecałem psa moim córkom. To jest Waszyngton. Obietnice wyborcze obowiązują”), o wrażeniach z lotów Air Force One i o wyczynach sportowych Obamy. I tutaj prezydent niespodziewanie się potknął.
Leo zapytał go, czy korzysta z toru bowlingowego w Białym Domu (Obama gra fatalnie, o czym można się przekonać naocznie na YouTube). – Ćwiczę cały czas. Zdobyłem już raz 129 punktów – odparł prezydent, chwaląc się rezultatem chyba dość miernym, bo publika zaczęła ryczeć ze śmiechu. – To całkiem niezły wynik! – naigrawał się Leno. Po chwili rozbawiony Obama wypalił: – No nie, to wynik jak z paraolimpiady...
Ooops. Niejeden doradca prezydenta musiał się chwycić za głowę, słysząc te słowa. Współpracownicy Obamy natychmiast wysmażyli stosowne oświadczenie, że prezydent nie miał zamiaru nikogo obrażać, że docenia, szanuje, przeprasza. Profilaktycznie, bo media jakoś nie rzuciły się Obamie do gardła.
Za dwa dni bowlingowa wpadka Obamy zostanie zapomniana. Gdyby podobne słowa popłynęły z ust George'a W. Busha, Johna McCaina czy Rusha Limbaugh, radiowego guru konserwatystów, mielibyśmy gigantyczną chryję i festiwal oburzenia. Ale Obama może więcej, bo jest medialnym półbogiem. Dziennikarze go kochają i są gotowi wybaczyć mu wszystko. Nawet drwiny z niepełnosprawnych.
Na dłuższą metę to jednak ryzykowna gra. Występy w programach satyrycznych, przyjazne stosunki z dziennikarzami, budowanie wizerunku luzaka mogą być poważnym balastem, gdy nadejdą rzeczywiście ciężkie chwile. To samo można zresztą powiedzieć o Donaldzie Tusku, polityku w krótkich spodenkach – jak pisze dzisiaj Rafał Ziemkiewicz.
Notowania Obamy powoli spadają, podobnie jak większość wskaźników amerykańskiej gospodarki. Za jakiś czas zatem mogą się pojawić wątpliwości: czy to aby normalne, żeby prezydent USA występował w programach satyrycznych i opowiadał głupawe dowcipy? Czy to jest ten właśnie przywódca, na którego czekaliśmy? Może się okazać, że już za cztery lata Obama będzie miał dużo więcej czasu na trenowanie.
Rzeczpospolita
This post appeared on the front page as a direct link to the original article with the above link
.