The warning of possibly sending more U.S. troops to Asia, given by Barack Obama during talks with China's President Hu Jintao, is just one example of Washington's tougher policies toward Beijing. President Obama has made it clear — China must put more pressure on North Korea so that it reverts to pursuing a more balanced policy toward its southern neighbor. Otherwise, the United States will send additional U.S. troops to Asia, which of course will not please China. Even if these are just words, ultimatums are not common in diplomacy at the highest level — especially during a conversation between two leading superpowers.
Obama's harsh words are proof that the United States doesn't intend to implement submissive policies toward China, which describes several European countries afraid to criticize regimes in fear of losing out on lucrative contracts. Around the same time that Obama was announcing his warning, Secretary of State Hillary Clinton said publicly something that many European politicians don't dare to think: China must respect fundamental values. In other words, it must respect human rights.
Treasury Secretary Timothy Geithner also didn't waste time on diplomatic clichés, stating that China cannot count on favorable economic conditions until it eliminates trade and investment barriers from its market. The problem also lies in the yuan devaluation, which — according to the Americans — makes achieving an economic equilibrium difficult. Only after Washington's expectations are met will the United States grant China's requests, mainly regarding exports of technologically advanced products. Some representatives of the American administration wanted this war of nerves to go further and suspend the collaborative communication, in order to force China to surrender.
Both parties have chosen a strategy of firmness — of course within the limits of diplomacy. The United States keeps pressing and openly expressing its doubts about policies used by China, which doesn't have the slightest intention of giving way. Despite a series of drastic failures in foreign policy, China hasn't lost confidence and doesn't want to give in to U.S. pressure. It is no coincidence that information on the new Chinese jet (J-20) turned up just before Hu Jintao's visit to the United States.
It's worth mentioning that the current U.S. attitude toward China is a major change in American politics, which still a little over a year ago was passive. This attack is useless on many fronts; during the U.S.-China summit virtually nothing was achieved. Although in the long term there's no point counting on China to change its attitude toward North Korea, when it comes to economic issues it seems to be a bit different. The coming months will show whether this new strategy for settling these issues yields results for the Americans. The ball seems to be in China's court, since the United States is still struggling with the effects of the economic crisis and probably won't refrain from adopting a harsh tone as long as Beijing does not allow the yuan to appreciate more rapidly.
Ostrzeżenie o możliwości dosłania amerykańskich żołnierzy do Azji, które w czasie rozmów z prezydentem Chin Hu Jintao przedstawił Barack Obama to tylko jeden z kilku przejawów twardszej polityki Waszyngtonu wobec Pekinu.
Prezydent Obama postawił sprawę jasno – Chiny muszą w większym stopniu naciskać na Koreę Północną, by ta powróciła do bardziej wyważonej polityki względem swojego południowego sąsiada. W przeciwnym razie Stany Zjednoczone wyślą dodatkowych żołnierzy do Azji, co rzecz jasna raczej nie ucieszy Chińczyków. Nawet jeśli to tylko słowa, to samo postawienie takiego ultimatum nie jest częste w dyplomacji na najwyższym szczeblu – zwłaszcza jeśli rozmawiają ze sobą przywódcy dwóch mocarstw.
Mocne słowa Obamy to jednak tylko jeden z dowodów na to, że Stany Zjednoczone nie zamierzają już prowadzić wobec Chin polityki uległej, która charakteryzuje wiele państw europejskich obawiających się krytykować reżim z obawy o utratę intratnych kontraktów. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Obama formułował swoje ostrzeżenie, sekretarz stanu Hillary Clinton powiedziała publicznie coś, czego wielu europejskich polityków nie ma odwagi pomyśleć – Chiny muszą respektować podstawowe wartości. Innymi słowy, muszą przestrzegać praw człowieka.
Sekretarz skarbu, Timothy Geithner, również nie bawił się w dyplomatyczne frazesy stwierdzając, że Chiny nie mogą liczyć na korzystniejsze warunki gospodarcze dopóty, dopóki nie zniosą barier handlowych i inwestycyjnych na swoim rynku. Problemem jest też niedoszacowanie juana, co - zdaniem Amerykanów - utrudnia osiągnięcie równowagi gospodarczej. Dopiero po zrealizowaniu oczekiwań Waszyngtonu Stany Zjednoczone spełnią chińskie prośby, dotyczące głównie eksportu produktów technologicznie zaawansowanych. Niektórzy przedstawiciele amerykańskiej administracji chcieli w tej wojnie nerwów posunąć się jeszcze dalej i wstrzymać prace nad wspólnym komunikatem końcowym ze szczytu, by zmusić Chińczyków do uległości.
Obie strony wybrały strategię stanowczości - oczywiście w granicach wyznaczonych przez dyplomację. Stany Zjednoczone naciskają i otwarcie wyrażają swoje wątpliwości co do polityki Chin, które z kolei ani myślą ustępować. Pomimo serii drastycznych niepowodzeń w polityce zagranicznej, Chińczycy nie stracili pewności siebie i nie chcą ulec wobec amerykańskiej presji. Nie jest przypadkiem, że pojawienie się informacji o nowym chińskim odrzutowcu (J-20), nastąpiło tuż przed wizytą Hu Jintao w Stanach Zjednoczonych.
Warto odnotować, że obecna postawa USA wobec Chin oznacza wielką zmianę w amerykańskiej polityce, która jeszcze nieco ponad rok temu miała charakter pasywny. Mimo to ów atak na wielu frontach na niewiele się zdał – podczas amerykańsko-chińskiego szczytu właściwie niczego nie udało się uzyskać. O ile jednak w dłuższej perspektywie nie ma co liczyć na zmianę chińskiej polityki wobec Korei Północnej, to nieco inaczej wyglądają kwestie gospodarcze. Najbliższe miesiące pokażą czy w tych kwestiach nowa strategia opłaci się Amerykanom. Piłeczka zdaje się być teraz po stronie Chin, bowiem wciąż walczące ze skutkami kryzysu gospodarczego Stany Zjednoczone zapewne nie zrezygnują z ostrej retoryki tak długo, jak długo Pekin nie dokona korekty wartości juana.
This post appeared on the front page as a direct link to the original article with the above link
.