It reappeared in the Dmowski roundabout in Warsaw after having been removed. Where did the idea of such clocks come from?
Wiktor Wojciechowski: The first to come up with such an idea, was a private property developer who worked in New York. His fight to stir a greater interest in debt started with sending Christmas cards to congressmen and senators with a note of the U.S. national debt per capita. In 1989, he went all out and fitted a debt clock that informed New Yorkers about how much they would have to pay the state in future taxes.
Today, a similar clock stands in Times Square, the main square in New York.
Has the American clock worked continuously since 1989?
It was turned off from 2000 to 2002 for a mundane reason: During these years, the U.S. debt declined because the economy was in good shape. In 2008, the clock ran out of space to show a 14th digit on the display. It was designed to display 13 digits; the U.S. debt had reached $10 trillion by then.
This problem, however, was solved by replacing the dollar symbol with the next digit. This has served as a temporary solution until today. Soon, the debt clock will strike $17 trillion.
Are there such clocks in other countries?
There are — in many places, including Canada, the United Kingdom, Australia, Germany and France.
In other countries, similar clocks work electronically, on the Internet. This tool aims at increasing public awareness and therefore should be easily available. Once, there was a mobile debt clock in the United Kingdom: A truck with huge displays on both sides drove throughout the country.
How do people react to such clocks?
I have not heard of them receiving such negative reactions as here in the United States, where a government member said the clock should be turned off.
Lastly, such a clock is just like a thermometer: It is worth having on hand to check if the disease is progressing.
Rozmowa "Rz"
Licznik długu jest jak termometr
Z ronda Dmowskiego w Warszawie zniknął, a następnie powrócił tam licznik długu publicznego. Skąd w ogóle wziął się pomysł uruchamiania podobnych liczników?
Wiktor Wojciechowski: Pierwszy wpadł na taki pomysł prywatny deweloper działający w Nowym Jorku. Biznesmen ten zaczął walkę o większe zainteresowanie długiem od wysyłania kongresmenom i senatorom kart świątecznych z informacją, ile wynosi amerykański dług publiczny w przeliczeniu na osobę. W 1989 roku postanowił pójść na całość i zamocował na jednym ze swoich budynków licznik, który pokazywał nowojorczykom, jaką kwotę będą musieli spłacić za państwo w formie przyszłych podatków.
Dziś podobny licznik stoi na Times Square, czyli na głównym placu Nowego Jorku.
Amerykański licznik działa bez przerwy od 1989 roku?
Był wyłączony między 2000 a 2002 rokiem z prozaicznego powodu: w tych latach wielkość amerykańskiego długu spadała, gdyż gospodarka USA znajdowała się w bardzo dobrej sytuacji. Za to w 2008 roku zabrakło na jego wyświetlaczu miejsca na kolejną cyfrę długu. Licznik był przygotowany na 13 cyfr, a dług amerykański osiągnął wtedy 10 bilionów dolarów. Ten problem jednak udało się rozwiązać poprzez zastąpienie na tablicy symbolu dolara kolejną cyfrą. To prowizoryczne rozwiązanie przetrwało aż do dziś. Niedługo licznik wybije 17 bilionów długu publicznego.
W wielu krajach działają podobne liczniki?
W wielu miejscach, m.in. w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, w Niemczech czy Francji. W innych państwach podobne liczniki funkcjonują w formie elektronicznej, czyli gdzieś na stronach elektronicznych. To narzędzie ma zwiększyć świadomość społeczną, dlatego powinno być jak najlepiej widoczne. Swego czasu w Wielkiej Brytanii pojawił się nawet mobilny licznik długu: z obu stron długiej ciężarówki zawieszono olbrzymie wyświetlacze i jeżdżono z nimi po całym Zjednoczonym Królestwie.
Z jakimi reakcjami się spotykają się takie liczniki?
Nie słyszałem, by gdziekolwiek spotkały się z tak negatywnymi reakcjami jak u nas: by ktoś z rządu mówił, że licznik trzeba wyłączyć. W końcu taki licznik jest jak termometr. Warto go mieć pod ręką, by widzieć, czy choroba postępuje czy też nie.