Amerykańska epidemia strzelanin
Jak po każdej tragedii z użyciem broni, politycy wznawiają debatę na temat jej dostępności. Od wielu lat nie podjęto jednak żadnych konkretnych działań.
Publikacja: 07.06.2022 19:49
Pogrążeni w smutku mieszkańcy Buffalo (stan Nowy Jork), gdzie 14 maja zamachowiec rasista zastrzelił dziesięć osób, trzy inne ranił
Aleksandra Słabisz
Ameryka wciąż nie może się otrząsnąć po ostatniej fali strzelanin. W połowie maja dziesięć osób zginęło w supermarkecie w Buffalo, dziewiętnaścioro dzieci i dwóch nauczycieli w szkole podstawowej w Teksasie i cztery osoby w szpitalu w mieście Tulsa. To trzy strzelaniny, o których ostatnio głośno było w mediach.
Organizacja Gun Violence Archive od początku roku naliczyła ponad 240 masowych strzelanin. Tylko w ubiegły weekend media donosiły o około dziesięciu takich wydarzeń, w których były ofiary śmiertelne oraz ranni. Doszło do nich m.in. na przyjęciach z okazji zakończenia szkoły w Karolinie Południowej i Teksasie, na pogrzebie oraz w klubie nocnym w Tennessee.
“Dość, dość!” – oświadczył Joe Biden, który w przemówieniu emitowanym na żywo przez amerykańskie telewizje wezwał Kongres do ograniczenia prawa dostępu do broni poprzez zakaz sprzedaży broni szturmowej (kategoria broni, która obejmuje w USA m.in. broń automatyczną).
Codziennie
Masowe strzelaniny zdarzają się w USA średnio raz na dzień, a ich liczba rośnie z roku na rok. W 2019 r. liczba tragedii z użyciem broni przekroczyła 400, ale w roku 2021 już sięgnęła 700.
W ubiegłym tygodniu prezydent Joe Biden zaapelował do narodu oraz Kongresu o zakaz sprzedaży broni szturmowej i magazynków o wysokiej pojemności, jak również o rozszerzenie kontroli nad potencjalnymi nabywcami broni i wprowadzenie przepisów pozwalających na wczesne reagowanie w przypadkach osób stanowiących zagrożenie.
– Nie chodzi tu o zabieranie ludziom broni. Niemniej jednak po Columbine, po Sandy Hook, po Charleston, po Orlando, po Las Vegas, po Parkland nic nie zostało zrobione – podkreślał prezydent, wymieniając najgłośniejsze z tragedii, jakie miały miejsce w USA. – Wystarczy. Czas, żeby każdy z nas coś zrobił. Dla tych dzieci, które straciliśmy. Dla dzieci, które możemy uratować – mówił Biden.
Nie pierwszy raz Joe Biden tak ostro wypowiadał się za podjęciem konkretnych działań, ale bez większych perspektyw na skuteczność tych apeli. Choć Biden ma na swoim koncie sukces w sprawie regulowania dostępu do broni, bo w 1994 r. uczestniczył w zatwierdzaniu ustawy o zakazie używania broni szturmowej, to teraz ani on, ani demokraci w Senacie nie mają strategii przeforsowania podobnego projektu.
Lobby
Lobby sektora broni w USA jest niezwykle silne i ma ogromne poparcie konserwatywnych polityków i wyborców, którzy uważają, że druga poprawka do konstytucji gwarantuje im nieograniczony dostęp do broni. Nie udało się tego przełamać m.in. prezydentowi Barackowi Obamie po tragedii w szkole Sandy Hook, gdzie w 2012 r. zginęło dwadzieścioro dzieci i sześciu pracowników szkoły.
– To, że większość republikanów w Senacie nie zgodzi się na żadną z tych propozycji ani nawet na debatę nad nimi, jest dla mnie niezrozumiałę. Nie możemy znowu zawieść narodu – apelował Biden dzień po strzelaninie w szpitalu w mieście Tulsa w Oklahomie, gdzie napastnik zabił cztery osoby, i dziewięć dni po masakrze w szkole w Uvalde w Teksasie.
Projekt
W ubiegłym tygodniu demokraci w Izbie Reprezentantów zatwierdzili projekt ustawy o zakazie sprzedaży strzelb półautomatycznych osobom poniżej 21. roku życia i magazynków dużej pojemności, ale eksperci nie dają szansy temu projektowi w Senacie.
W izbie wyższej działania podjęła niewielka koalicja pod przewodnictwem republikańskiego senatora z Teksasu Johna Cornyna i demokraty z Connecticut Chrisa Murphy’ego. – Powinniśmy przerwać impas w Kongresie. Musimy tego dokonać ustawą, która uratuje życie, a nie ustawą, którą tylko będziemy mogli sobie wpisać w rejestr, że została uchwalona – powiedział Murphy.
Rozważają różne opcje: od zachęcenia poszczególnych stanów do zatwierdzania tzw. red flag laws, które pozwalają członkom rodziny, policji czy pracownikom służby zdrowia na podjęcie kroków bezpieczeństwa, np. złożenie wniosku do sądu o odebranie broni osobie, która może być zagrożeniem dla otoczenia lub siebie. Inne to m.in. przegląd zasad bezpieczeństwa w szkołach czy zaostrzenie kontroli nad potencjalnymi nabywcami broni i nad tym, jak jest ona przechowywana w prywatnych domach. Ich sukces zależy od tego, czy znajdą sposób na pozyskanie 60 głosów w Senacie, co będzie trudne przy równym podziale (50 na 50) i republikańskich senatorach przeciwnych wszelkim ustawom ograniczającym dostęp do broni.
Pierwszy stan
Konkretne kroki udało się podjąć demokratycznym ustawodawcom w stanie Nowy Jork. Zatwierdzili przepisy, które zabraniają kupna półautomatycznej broni osobom poniżej 21. roku życia. To pierwszy stan, który podjął konkretne działanie po ostatnich strzelaninach. W tym jednym z największych miast w kraju – Nowym Jorku – mówi się już o pladze śmiertelnych incydentów z użyciem broni.
Podczas gdy Kongres od lat nie jest w stanie dojść do porozumienia w sprawie regulacji posiadania broni, w tempie ekspresowym działania podjęła Kanada. To dość znaczące posunięcie, bo Kanada to jeden z krajów o największym procencie posiadaczy broni.
Przy czym Kanada, jak USA, ma system, w którym dwie partie dominują politykę. Podobne są podziały społeczne i kulturowe, w obu krajach rośnie w siłę skrajna prawica. Dostęp do broni również jest tam od dekad kwestią sporną, a mimo to ustawodawcy kanadyjscy są w stanie sprawniej podjeść do tego rodzaju problemów.
Zdaniem ekspertów dlatego, że ich system polityczny jest mniej skomplikowany niż amerykański, gdzie jedną ustawę zatwierdzić musi i Izba Reprezentantów, i Senat.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.