Europa po rezygnacji Joe Bidena. Każdy demokrata lepszy od Donalda Trumpa
To kluczowe, aby Europę z prezydentem USA łączyły partnerstwo i relacje oparte na wzajemnym zaufaniu.
Publikacja: 23.07.2024 04:30
Anna Słojewska
Reklama
Każdy kandydat Partii Demokratycznej na prezydenta, który zwiększa szanse na pokonanie Donalda Trumpa, to dla Europy dobra wiadomość. Nawet jeśli o poglądach tego kandydata na sprawy bliskie Europejczykom wiadomo niewiele.
Pomysły na politykę zagraniczną
Kamala Harris jest prawdopodobną kandydatką Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich, po tym jak z wyścigu o nominację wycofał się Joe Biden. Harris nie jest osobą nieznaną, przecież od czterech lat była wiceprezydentem u boku Bidena. Ale nie ma doświadczenia ani w Kongresie, ani w Senacie, nigdy nie była gubernatorem stanowym. Zanim została wybrana przez Bidena na stanowisko wiceprezydenta, zajmowała stanowisko prokuratora generalnego stanu Kalifornia.
W tej roli nie musiała wykazywać się ani wiedzą, ani poglądami w sprawach międzynarodowych. Od osób, które miały okazję ją spotkać przy okazji oficjalnych wydarzeń na przestrzeni ostatnich czterech lat, czyli gdy była już wiceprezydentem, słyszymy, że trudno cokolwiek powiedzieć o jej pomysłach na politykę zagraniczną. To byłaby wielka zmiana w porównaniu z Joe Bidenem, który zajmuje się tymi sprawami od dekad.
Ale to wszystko schodzi na dalszy plan. Dla Europy kluczowe jest zatrzymanie Donalda Trumpa. Dlatego że jego dążenie do niszczenia amerykańskiej demokracji ośmieliłoby populistów w demokratycznych państwach Unii, którzy niebezpiecznie balansują na granicy demokracji i dyktatury. Ale też dlatego, że Trump jest izolacjonistą, który w wyznawanych przez Europę wartościach widzi samo zło. Liczy się tylko z argumentem siły, nie rozumie zatem porządku międzynarodowego opartego na powszechnie uznawanych instytucjach, takich jak ONZ czy Światowa Organizacja Handlu.
Do gospodarki ma podejście wybitnie protekcjonistyczne, co dla Europy zbudowanej na wolnym handlu jest bardzo niebezpieczne. W kluczowej geopolitycznej kwestii, czyli wojny w Ukrainie, Trump wypowiadał się wielokrotnie i wiadomo, że nie ma mowy o bezwarunkowym poparciu dla Kijowa. W najlepszym wypadku będzie dążył do zawarcia pokoju na warunkach mało korzystnych dla Ukrainy, w najgorszym zostawi ją po prostu samą na polu bitwy.
Oczekiwania wyborców
W tej sytuacji nadzieja demokratycznej Europy na wygraną Kamali Harris czy jakiegokolwiek innego demokraty jest zrozumiała. Może Harris będzie z mniejszym zapałem odnosić się do wsparcia dla Ukrainy, może będzie zmuszona do większej ochrony interesów amerykańskich firm. To zresztą nie byłoby nic nowego, bo już pod rządami Bidena takie zmiany nastąpiły. Przypomnijmy choćby półroczne zwlekanie z uchwaleniem pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy czy ustawę IRA o gigantycznym wsparciu dla amerykańskiej gospodarki, naruszającą zasady uczciwej konkurencji na globalnym rynku.
W ciągu jednej kadencji osiągnięcia prezydenta Bidena przewyższyły dorobek większości prezydentów, którzy sprawowali tę funkcję przez dwie kadencje – mówiła Kamala Harris w swoim pierwszym wystąpieniu po rezygnacji Joe Bidena i wskazania jej jako tej, która będzie się starać o nominację demokratów.
Takie są tendencje w Partii Demokratycznej odzwierciedlające oczekiwania amerykańskich wyborców. I z tymi zmianami trzeba się liczyć. Europa musi coraz bardziej wybijać się na geopolityczną suwerenność. Kluczowe jest jednak, żeby w tym procesie mogła liczyć na relacje partnerskie z USA, oparte na wzajemnym zaufaniu. A nie musiała współpracować z nastawionym wrogo do Europy sojusznikiem Putina.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.