Barack Obama a sprawa polska
Marcin Bosacki, Waszyngton2008-11-24, ostatnia aktualizacja 2008-11-24 00:51
Gdy kto? z Polski pyta mnie, jaka b?dzie polityka Obamy wobec Polski czy naszego regionu, opowiadam dwie fascynuj?ce rozmowy, jeszcze sprzed wyborów. Obie z profesorami stosunków mi?dzynarodowych najlepszych ameryka?skich uniwersytetów.
ZOBACZ TAK?E
Dlaczego Obam? lubi? na Uralu (24-11-08, 00:00)
Obama zapowiada ogromny plan antykryzysowy. Gie?da ju? reaguje (24-11-08, 00:00)
SERWISY
Wybory w USA 2008
Obaj moi rozmówcy w latach 90. pracowali w dyplomacji Billa Clintona, obaj poparli w tym roku Obam? i obaj maj? szans? wróci? za dwa miesi?ce do Departamentu Stanu.
– Najwa?niejsz? zmian? nowej dyplomacji USA powinno by? sko?czenie z nawykiem prowokowania Rosjan – mówi? mi pewnej zimnej pa?dziernikowej nocy przy winie profesor X. – Robili?my to przez dziesi?? lat, niepotrzebnie rozszerzaj?c NATO o kolejne kraje. Teraz ju? ?adnych mrzonek o Ukrainie! My Rosji potrzebujemy do wa?niejszych spraw: Iranu, walki z terroryzmem. Musimy w ko?cu uzna? rzeczywisto?? – wielkie kraje maj? swoje strefy wp?ywów. Czy my pozwoliliby?my Rosjanom budowa? tarcze antyrakietowe czy te? tworzy? sojusze z Meksykiem czy Kanad??
Reklamy googleZ Polski do Irlandii
Loty z Irlandii do Polski z Aer Lingus.
www.AerLingus.com/Polski-Irlandii
Neostrada z TV
Oto historyczna chwila Koniec epoki p?atnych telewizji !
tp.pl
Na m? bezczeln? uwag?, ?e s? mi?dzy USA a Rosj? pewne ró?nice, bo Ameryka nie stara si? w Meksyku i Kanadzie sterowa? wynikami wyborów, co Rosja na Ukrainie czy w Gruzji robi?a, profesor X odrzek? zupe?nie niezmieszany: – Regiony ?wiata maj? swoj? specyfik?, my na pewno musimy przesta? wtr?ca? si? Rosji w jej podwórko!
Profesor X zostawi?by mnie lekko przera?onego now? logik? supermocarstwa, wed?ug której mieszkaniec Edmonton ma mie? wi?ksze prawa wyborcze ni? mieszkaniec Charkowa. Zostawi?by, gdyby nie rozmowa, któr? kilka dni wcze?niej odby?em z profesorem Y.
– Najwi?kszym niebezpiecze?stwem w ekipie Obamy s? nasi lewicowi pseudoreali?ci – mówi? mi Y, sam nale??cy do szerokiej ekipy Obamy. – Ta ich wiara w “wielkie interesy” z Rosj? to mrzonki, ale próbuj?c je realizowa?, mog? odda? Ukrain? na trwa?e w ramiona Moskwy… Na szcz??cie, powiem panu – ci?gn?? Y – oni przegraj? walk? o dusz? Obamy, tak jak przegrali kiedy? walk? o dusz? Clintona.
Na razie ta walka o dusz? Obamy, oczywi?cie nie tylko na froncie rosyjskim, ale te? irackim, chi?skim czy latynoskim, trwa. Nowego prezydenta, a tak?e jego prawie ju? pewn? szefow? dyplomacji Hillary Clinton, staraj? si? przekona? do swych pogl?dów ró?ne szko?y my?lenia o ?wiecie i roli w nim Ameryki.
Na naszym, rosyjsko-?rodkowoeuropejskim froncie nie jest to, jak si? czasem w Polsce mówi, prosty podzia? na obóz pro- i antyrosyjski w USA.
Ta ró?nica jest g??bsza, wr?cz filozoficzna. To ró?nica mi?dzy tymi, którzy widz? ?wiat jako pole gry mocarstw, która, je?li jest dobrze prowadzona, mo?e ?wiatu przynie?? pokój, a tymi, dla których najpewniejszym gwarantem post?pu i pokoju w ?wiecie jest rozszerzanie strefy demokracji i praw cz?owieka. W obu obozach s? rozs?dni i uczciwi ludzie. Tylko patrz? na ?wiat (i interesy USA) zupe?nie inaczej.
T? ró?nic? najwyra?niej wida? w podej?ciu do Ukrainy dwóch m??ów stanu, których radzi si? Obama. Zbigniew Brzezi?ski by? najbli?szym doradc? Jimmy’ego Cartera, Brent Scowcroft – Geralda Forda i George’a Busha seniora. W?a?nie wydali wspólnie ksi??k?, w której co do wielu problemów ?wiata si? zgadzaj?. Jednak ich d?ugi spór o Ukrain? trwa. W 1991 r. Brzezi?ski by? entuzjastycznym zwolennikiem niepodleg?o?ci Ukrainy, Scowcroft doradza? Bushowi starszemu, by ten namawia? Ukrai?ców do pozostania w ZSRR… W 2008 r. Brzezi?ski widzi w otwieraniu Kijowowi drzwi do NATO pokazywanie Moskwie perspektyw drogi na Zachód. Scowcroft – tylko “prowokowanie Rosjan”.
Kogo b?d? s?uchali Obama i Clinton? Scowcrofta czy Brzezi?skiego? Znanego analityka lewicy Anatola Lievena, który de facto zgadza si? z twierdzeniem Putina, ?e by?y ZSRR to strefa wp?ywów Rosji, a którego ksi??k? Clinton niedawno publicznie chwali?a? Czy ekspertów takich jak Ron Asmus i Michael McFaul, którzy pisz?, ?e takie podej?cie by?oby katastrof??
Waszyngton przypomina dzi? kocio?, do którego wielu kucharzy wrzuca swe ingrediencje. Smak zupy poznamy za par? miesi?cy. Nie do przecenienia jest, ?e sw? szczypt? próbowa? tu doda? szef polskiej dyplomacji Radek Sikorski, spotykaj?c si? z kilkoma tuzami Demokratów. W Waszyngtonie pojawi?y si? g?osy, ?e “Polacy jak zwykle boksuj? powy?ej swej kategorii”, ale tym si? nie nale?y przejmowa?. Wa?ne, ?e kto?, w tym miejscu i czasie, zada? najwa?niejsze dzi? dla Polski pytanie. Brzmi ono: czy Zachód de facto odda Rosji wszystko, co le?y na wschód od polskich granic, czy nie?
Jak?e surrealistycznie brzmi? dzi? niedawne oskar?enia prezydenta Lecha Kaczy?skiego wobec Sikorskiego o kontakty z Asmusem. Kaczy?ski nie powinien by? wówczas zadawa? ministrowi oskar?ycielskiego pytania “Czy zna pan Rona Asmusa?”.
W?a?ciwe pytanie prezydenta RP do szefa dyplomacji powinno wówczas brzmie?: – Czy z Asmusem i innymi wa?nymi postaciami Demokratów spotyka si? pan co najmniej raz w miesi?cu?
?ród?o: Gazeta Wyborcza
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.