The White House Would Be Cool

<--

Kino, basen, siłownia, kort tenisowy, wielki ogród, stuosobowa obsługa, sala balowa, kuchnia serwująca wykwintne posiłki. 132 pokoje, a na drugim i trzecim piętrze 24 do prywatnej dyspozycji rodziny prezydenckiej. Salon słoneczny z telewizorem i przeszklonym sufitem, z którego roztacza się widok na Waszyngton. Obamowie są czwartą rodziną od początku XX w. – po Rooseveltach, Carterach i Kennedych – która z małymi dziećmi wprowadza się do Białego Domu. Kiedy zamieszkali w nim Carterowie, dla małej Amy zbudowano w ogrodzie domek na drzewie.

Michelle i Barack Obama też chcą stworzyć w Białym Domu przestrzeń przyjazną dzieciom.

Pierwsza Dama już wybrała dekoratora wnętrz – Kalifornijczyka Michaela Smitha, który projektował domy celebrytów, m.in. Cindy Crawford i Stevena Spielberga. Jego głównym zadaniem będzie “odmuzealnienie” prywatnych wnętrz prezydenckich i zamiana ich w zwyczajne mieszkanie. Pierwsza Dama wybierze kolory zasłon i nowe meble. Prezydent znany z miłości do koszykówki chce zmienić kręgielnię w salę do basketu. Obamowie na wzór Kennedych planują też otwarcie Białego Domu dla artystów, muzyków, poetów i naukowców.

Jednak żółty szkolny autobus, którym do tej pory 7-letnia Sasha i 10-letnia Malia jeździły do szkoły, już zamieniono im na samochód z szybami kuloodpornymi. “Wujkowie” z Secret Service nie odstępują ich ani na krok. Przyjęcia urodzinowe i popularne wśród amerykańskich dzieciaków sleepover (noc u kolegów lub koleżanek) nie będą już możliwe bez przejścia przez ochronę i wykrywacz metali.

Michelle Obama od kilku miesięcy podkreśla, że jej najważniejszym zadaniem w Białym Domu będzie rola Mom-in-chief, czyli naczelnej mamy – pilnowanie, by dziewczynki miały odrobione lekcje, szły spać o przyzwoitej godzinie, utrzymywały kontakty z rówieśnikami. Na szczęście do Białego Domu przeprowadza się także babcia – Marian Robinson, mama Pierwszej Damy, z którą dziewczynki są bardzo związane. To właśnie Pierwsza Babcia, znana z tego, że nie znosi rozgłosu i zamieszania medialnego, będzie najważniejszym strażnikiem prywatności dziewczynek.

– Czy normalna rodzina w Białym Domu może się udać? – Może – twierdzi Ann Stock, która pracowała u Clintonów. 12-letnia Chelsea Clinton chodziła na lekcje tańca, odrabiała w Białym Domu lekcje, jadła kolacje z rodzicami i szła do łóżka.

– Mieszkanie w Białym Domu będzie cool – już w listopadzie cieszyła się mała Sasha Obama.

Źródło: Gazeta Wyborcza

About this publication