Powrót geopolityki
2010-10-22 07:27
Broń warta 60 miliardów dolarów, którą USA chcą sprzedać Arabii Saudyjskiej – jednemu z najbardziej autorytarnych reżimów na świecie to nie tylko przejaw zwycięstwa cynicznej geopolityki, ale również smutne przypomnienie, że Polska nie jest dla Waszyngtonu pierwszoplanowym sojusznikiem.
Nad Wisłą wiele osób ma nadzieję, że z powodu naszej tragicznej historii, zasług w obaleniu komunizmu, a także przelewania przez naszych żołnierzy krwi w Iraku i w Afganistanie, Stany Zjednoczone uznają nas za swojego czołowego sojusznika na świecie. Wielu polityków wierzy, nie zawsze po cichu, że oba kraje połączą strategiczne więzi: nie będziemy musieli poniżać się prosząc o pomoc militarną, przestaniemy otrzymywać okręty wojenne ze szrotu i nie będziemy musieli płacić astronomicznych sum za dzierżawienie baraków w swojej bazie w Kosowie.
Tak się jednak nie stanie – dla Waszyngtonu liczy się bowiem wyłącznie położenie danego kraju na mapie – im bliżej strategicznych obszarów, tym większe prawdopodobieństwo na wielomiliardowy zastrzyk pomocy finansowej i wojskowej. Transakcja do jakiej ma dojść między USA a Arabią Saudyjską to ostateczny dowód na powrót do bezwzględnej geopolityki i hasła – to może być drań, ale ważne, że to nasz drań.
Sprzedaż sprzętu wojskowego wartego ponad 60 miliardów dolarów nie jest nagrodą dla Arabii Saudyjskiej za postępy w rozwoju demokracji – bo demokracji w Rijadzie i okolicach nie ma. Nie ma tam też nawet śladów wolności – ani politycznej, ani religijnej. Co więcej – to z Arabii Saudyjskiej a nie z Iraku, Iranu czy Syrii, pochodzi największa liczba terrorystów z Osamą bin Ladenem na czele.
Nie jest to także nagroda za sojuszniczą wierność – Arabia Saudyjska wielokrotnie działała przeciwko amerykańskim interesom: wywołała wojnę cenową na rynku ropy naftowej, mało stanowczo zwalczała islamski radykalizm, a w 2003 roku, kiedy szykowano się do agresji na Irak, uniemożliwiła Amerykanom dostępu do swoich baz.
Jaka nauka płynie z tego dla Polski? Nieważne na ile misji pojedziemy jeszcze wraz z US Army, nieważne czy będziemy nieść kaganek demokracji całemu światu, nieważne czy będziemy w każdej sprawie bezwzględnie popierać Waszyngton – żadne z tych działań nie sprawi by Amerykanie zaostrzyli kły polskie armii. Jeżeli chcemy nowoczesnych technologii wojskowych musimy zmienić swoje położenie na mapie. Nierealne? Tak. Tak samo jak nierealne jest to, że Polska stanie się kiedykolwiek najważniejszym sojusznikiem USA.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.