Nie przeszkodziły w tym protesty Republikanów twierdzących, że jest antysemitą, ma radykalne poglądy i brak mu kwalifikacji
W ponaddwustuletniej historii Stanów Zjednoczonych zdarzyło się tylko dziewięć razy, że Senat odrzucił kandydata wytypowanego przez prezydenta do rządu. A jeśli prezydent – Demokrata wybiera Republikanina, jak było w tym przypadku, to teoretycznie rzecz biorąc problemów z nominacją nie powinno być już absolutnie żadnych.
Ale były, i to ogromne, bo Hagel jest uważany przez republikańskich kolegów za zdrajcę, farbowanego lisa i niebezpiecznego radykała.
Po kilku tygodniach proceduralnego blokowania głosowania przez Republikanów Hagel został zaakceptowany przez senatorów stosunkiem głosów 58 do 41. Wynik ten na oko wygląda dość przekonująco, ale po II wojnie światowej żaden sekretarz obrony nie miał aż tylu głosów przeciw. Odchodzący na emeryturę Leon Panetta, którego Hagel zastępuje, w 2011 roku w głosowaniu w senacie uzyskał poparcie jednogłośne – stu senatorów za, zero przeciw. Jego poprzednicy mieli najwyżej po kilka głosów na “nie”, bo sprawy obronności są uważane w Ameryce za ponadpartyjne.
Czym nowy sekretarz obrony tak podpadł republikańskim kolegom?
Po raz pierwszy zdradził partię w połowie poprzedniej dekady, kiedy ostro krytykował prezydenta George’a W. Busha za niedolną okupację Iraku. Okazało się również, że nie jest wystarczająco proizraelski – stwierdził nawet, że “żydowskie lobby w Waszyngtonie zastrasza wielu ludzi”, co w ostatnich tygodniach wypominano mu najczęściej. Wzywał do nawiązania kontaktów z Hamasem, palestyńską partią uznawaną przez USA za grupę terrorystyczną, ponieważ jego zdaniem zwiększy to szanse na trwały pokój na Bliskim Wschodzie.
Senator opuszczony przez przyjaciół
– Choć szanuję senatora Hagela za to, co zrobił w wojnie w Wietnamie, i choć był tam bohaterem, to jaka jest jego filozofia? Był jednym z dwóch senatorów, którzy głosowali przeciwko sankcjom względem Iranu i jednym z czterech, którzy odmówili podpisania listu otwartego solidaryzującego się z Izraelem! – wyliczał grzechy Hagela republikański senator Jim Inhofe.
Za bohaterską służbę w Wietnamie, gdzie Hagel jako młody chłopak zgłosił się na ochotnika, dostał kilka medali. Podobnie jak senator John McCain, uważany za największego wśród republikanów eksperta od obronności, bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Kiedyś byli przyjaciółmi, ale ostatnio stali się wrogami. W styczniu, kiedy Hagel był przesłuchiwany w Senacie jako kandydat, właśnie McCain atakował go najzacieklej. Ale nie tylko – wszyscy dawni przyjaciele się od niego odwrócili. Hagel, zaskoczony wrogim przyjęciem, wypadł słabo. Obiecywał, że nie dopuści do zdobycia bomby atomowej przez Iran i przypominał, że jako senator wielokrotnie głosował za pomocą wojskową dla Izraela. Ale jego odpowiedzi były nieprzekonujące, sprawiał wrażenie zagubionego.
Hagel ma jednak to szczęście, że jeden przyjaciel z Senatu – Barack Obama – pozostał mu wierny. Polubili się już w czasach, kiedy miał opinię outsidera we własnej partii i obydwaj zasiadali w komisji. ds zagranicznych. Dla młodego, ciemnoskórego senatora z Chicago stał się kimś w rodzaju przewodnika w sprawach międzynarodowych. Teraz, kiedy ten dawny senator wygrał drugą kadencję w Białym Domu i Panetta postanowił iść na emeryturę, Obama postawił na Hagela i twardo bronił starego przyjaciela.
Wczoraj Obama podkreślał, że Hagela poparło czterech z 45 republikańskich senatorów, co uznał za dowód “ponadpartyjności” swojego faworyta. – W sprawach bezpieczeństwa nie ma Demokratów ani Republikanów, są tylko Amerykanie – mówił prezydent, próbując zaklinać rzeczywistość.
Sekretarz na chude lata
Tym sposobem Ameryka ma nowego sekretarza obrony, który natychmiast zostanie rzucony na głęboką wodę. Wydaje się już nieuchronne, że w piątek wejdą w życie automatyczne cięcia w budżecie obronnym – około 500 mld dolarów przez 10 lat. Kongres przegłosował je dwa lata temu, zakładając, że nigdy do nich nie dojdzie, ponieważ w międzyczasie politycy w Waszyngtonie mieli się dogadać, jak innymi metodami ograniczyć deficyty budżetowe, które każdego roku rządów Obamy przekraczały bilion dolarów. Ale się nie dogadali i teraz lamentują, że bezpieczeństwo państwa zostanie zagrożone.
Dwa lata temu budżet obronny został już obcięty o 500 mld dolarów w ciągu dekady, więc Hagel będzie musiał wdrożyć bilionowe oszczędności. Jeszcze Panetta zdecydował, że w Zatoce Perskiej będzie pływał tylko jeden amerykański lotniskowiec, a nie jak dotąd dwa. Zapewne znacznie zredukowane zostaną rządowe zamówienia na nowy myśliwiec F-35.
Niedawno Hagel mówił, że budżet obronny USA jest rozdęty ponad miarę – co również oburzyło Republikanów – więc wydaje się idealnym kandydatem na chude lata w swoim departamencie. Jednakże słowo “chude” należy interpretować jako “relatywnie chude”, bowiem USA wydają na obronność prawie tyle samo co wszystkie pozostałe kraje świata razem wzięte. Wymuszone oszczędności rzędu 9 proc. to głównie cięcia planowanych wzrostów wydatków w następnych latach, więc o schyłku amerykańskiej dominacji militarnej na razie nie ma mowy.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.