Czwarty Rzym
W ferworze politycznych sporów w Waszyngtonie o budżet pojawiają się rozważania o „bankructwie Ameryki, którego nigdy nie będzie”. Czyżby?
Po upadku najpierw Cesarstwa Zachodniego, a potem Wschodniego centrum świata, czyli „Trzecim Rzymem”, miała zostać Moskwa. Mnich Filoteusz pisał do wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla III: „Dwa Rzymy upadły. Trzeci stoi. Czwartego nie będzie, gdyż twoje królestwo chrześcijańskie przez żadne inne nie zostanie zastąpione”.
Ale „Trzeci Rzym” upadł. Dziś za „Czwarty Rzym” uchodzą Stany Zjednoczone. Podobno Ameryka, która emituje dolara będącego zapasową walutą świata i która ma najnowocześniejsze technologie militarne, upaść nie może. ZSRR też miał arsenał nuklearny i emitowanego przez siebie rubla transferowego, który był podstawową walutą świata socjalistycznego, a jednak upadł. Czy 30 lat temu ktoś przewidywał, że upadnie?
Ojcowie Założyciele Stanów Zjednoczonych też nawiązywali do tradycji Rzymu. Tylko nie cesarstwa, ale republiki. To dość ciekawe, dlaczego nie poszukiwali inspiracji w Atenach? Dziś Ameryka porzuca wartości republikańskie i zaczyna hołdować czemuś, co jest mieszanką ateńskiej „demos” i rzymskiego „empire”, co jest jednym z powodów jej budżetowych kłopotów – ale to temat na zupełnie inną „bajkę”.
Obniżeniem ratingu USA bym się specjalnie nie przejmował. Kiedy zaczynały one budować swoją potęgę, rynków finansowych i agencji ratingowych w ogóle nie było. O wiele większym problemem Ameryki jest sukcesywne niszczenie „american dream”, czyli idei wolności, która była najgroźniejszą amerykańską bronią – groźniejszą niż technologie wojskowe.
Technologie się dziś szybko starzeją. Te stosowane w samolotach bojowych są „przestarzałe”, zanim po raz pierwszy wzbiją się one w powietrze. A Ameryka buduje je ciągle na kredyt! Owszem, głównym kredytodawcą są amerykańscy obywatele – dług wewnętrzny jest zdecydowanie większy od zewnętrznego. Ale te proporcje się coraz bardziej zmieniają. A wśród zewnętrznych wierzycieli jeden uzyskuje pozycję coraz silniejszą – Chiny. Może to będzie „Piąty Rzym”?
Wyrażona w Deklaracji Niepodległości wiara, że wszyscy ludzie mają takie samo prawo „dążenia do szczęścia”, tworzyła przewagi konkurencyjne, pozwalające emitować pieniądz, w którym inni pokładają zaufanie, czy budować najnowocześniejsze samoloty bojowe. Niektórzy jednak uznali, że samo „prawo dążenia” nie wystarczy i że szczęście trzeba zadekretować, i że najlepiej zapewni je Amerykanom rząd federalny. I w tym się mogą bardzo mylić. Tak jak wszyscy poprzednicy.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.