Czterdzieści pięć lat temu w styczniu 1973 r. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał jedno z najbardziej kontrowersyjnych, brzemiennych kulturowo i politycznie orzeczeń Roe versus Wade, uznających prawo do aborcji za prawo konstytucyjne.Wywołało ono olbrzymi sprzeciw, różnie argumentowany, powodując trwały podział na obozy zwolenników aborcji (pro-choice) i jej przeciwników (pro-life).
Wybuchła też gwałtowna dyskusja. W Waszyngtonie, a także w wielu innych miastach, w rocznicę tego orzeczenia odbywa się co roku Marsz dla Życia. W pierwszym brało udział 20 tys. osób, obecnie liczba ta zbliża się do miliona.
WAŻNA DEKLARACJA
W tym roku po raz pierwszy w historii Marszu przemówił z telebimu bezpośrednio z Białego Domu prezydent Donald Trump. I zadeklarował, że „pod rządami mojej administracji zawsze będziemy bronić pierwszego prawa w Deklaracji Niepodległości, czyli prawa do życia (…). Pochodzicie z wielu środowisk, ale wszyscy przychodzicie tu dla jednej pięknej sprawy: by budować społeczeństwo, w którym życie jest celebrowane, chronione i cenione (….) Marsz dla Życia jest ruchem zrodzonym z miłości – kochacie swoje rodziny, sąsiadów, kochacie nasz naród. I kochacie każde dziecko, narodzone i nienarodzone, ponieważ wierzycie, że życie jest święte, że każde dziecko jest drogocennym darem od Boga” .
Wcześniej wsparcia dla Marszu udzielili prezydenci: Reagan w 1987 r. i George W. Bush w 2003 r., lecz jedynie telefonicznie. Reagan, autor powiedzenia „Za aborcja są ci, którzy się już urodzili”, który jako gubernator Kalifornii podpisał ustawę zezwalającą na aborcję przyznał, że gdyby znał jej skutki, nigdy by się na nią nie zgodził.
Trump dodał, że obok Korei Północnej i Chin, Stany Zjednoczone mają najbardziej brutalne prawo aborcyjne świata i wezwał Kongres do zmiany obowiązującego prawa. Choć orzeczenie Roe v. Wade nie może być zmienione w drodze legislacyjnej, to nałożenie ograniczeń legislacyjnych na warunki i sposób wykonywania aborcji zmniejszyłoby radykalnie ich liczbę. Sam sąd może bowiem zmienić swoją decyzję, o ile większość jego składu za tym zagłosuje.
Wystąpienie Trumpa było zaskakujące. Nie bez racji był bowiem postrzegany jako prezydent-biznesmen o historii życia raczej libertyńskiej. Hugh Hefner, założyciel magazynu „Playboy” po zwycięstwie Trumpa stwierdził, iż jako obyczajowy libertyn wybrany głosami republikanów, w tym chrześcijańskich ewangelików głosujących na niego niejako z rozpaczy w obliczu możliwego zwycięzstwa radykalnie kulturowo lewicowej Hilary Clinton, wieścił śmierć rewolucji konserwatywnej w Ameryce.
Lecz Trump, z motywów czy to osobistych, czy politycznych wyjątkowo mocno zaangażował się w sprzeciw wobec prawu do aborcji. Nie tylko mianował konserwatywnego sędziego Neila McGilla Gorsutcha do SN, lecz zablokował też zagraniczną pomoc i finansowanie z budżetu międzynarodowych organizacji pozarządowych oferujących lub promujących aborcję, w tym szczególnie organizacji Planned Parenthood – a to z jej inicjatywy doszło do sprawy Roe v. Wade. Administracja Trumpa zainicjowała wobec niej dochodzenie w sprawie nielegalnego handlu szczątkami nienarodzonych. Pierwszy taki zakaz wydał Ronald Reagan, podtrzymał go Bush senior, przywrócił Clinton, utrzymał Obama.
Trump obsadził też ludźmi ze środowiska pro-life swoją administrację, wprowadził klauzulę „ochrony sumienia” do ustawy zdrowotnej Obamy. W styczniu 2018 r. powołał też w Departamencie Zdrowia Wydział Ochrony Sumienia i Wolności Religijnej wspierający lekarzy odmawiających aborcji, jako wydział jednego z najważniejszych Biura Praw Obywatelskich, egzekwującego „prawa i przepisy, które chronią sumienie i zabraniają przymusu w kwestiach takich jak aborcja i eutanazja”. Do kompetencji Wydziału należy także strzeżenie praw chroniących swobodne wykonywanie praktyk religijnych i zakaz ich dyskryminacji.
PRZEŁAMAĆ ZŁO
Chociaż dla wielu takie działania Donalda Trumpa są czysto polityczne, to nie ma wątpliwości, że są wyraziste i konsekwentne. Doprowadzić mają do przełamania poglądu leżącego u podstaw rozumowania Roe v. Wade i kultury prawnej Ameryki. Poglądu, że aborcja stanowi problem wyłącznie medyczny i z tej racji należy do obowiązków lekarzy, a nie jest problemem fundamentalnie moralnym.
Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.