Dwa przemówienia, dwie wizje przyszłości. Pokoju nie będzie
Po raz pierwszy od początku rosyjskiej inwazji Biden i Putin przedstawili tego samego dnia swoje wizji przyszłości. Tak różne, że o bliskim końcu wojny w Ukrainie nie może być mowy.
Jędrzej Bielecki
Wystąpienie obu przywódców w ten wtorek dzieliło kilka godzin i 1300 kilometrów – odległość między Warszawą i Moskwą. Ale to były tak naprawdę dwa światy. Władimir Putin miał przed sobą ściśle wyselekcjonowane grono sług reżimu. Na wystąpienie Joe Bidena u stóp Zamku Królewskiego w Warszawie mógł przyjść każdy. Rosjanin przez dwie godziny serwował niekończącą się serię kłamstw. Jak to, że Zachód zaczął tę wojnę i że to on „kontroluje” Ukrainę. Bidenowi wystarczyło 30 minut, aby wlać nadzieję w serca wolnego świata i zjednoczyć go wokół wspólnych wartości.
Decydujące pięć lat
– Rok temu Putin szykował się do przejęcia w kilka dni Kijowa. Ale Kijów do dziś trwa, dumny i wolny. Mogę o tym zaświadczyć, bo stamtąd właśnie przyjeżdżam – mówił Biden. – Rosja liczyła, że demokracje będą podzielone, słabe, że nie zareagują. Ale pozostaliśmy zjednoczeni, mocni jak nigdy – oświadczył. I obiecał: – Ameryka i jej sojusznicy będą stali u boku Ukrainy tak długo, jak to konieczne.
W wieczornym wystąpieniu w Warszawie świat usłyszał, że państwa demokratyczne nie zostawią Ukrainy i będą z nią tak długo, jak będzie to potrzebne. Putin podobnej deklaracji o solidarności sojuszników w Moskwie złożyć nie mógł.
Była to jednak też zapowiedź trudnej przyszłości: – Znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym. Najbliższe pięć lat rozstrzygnie, jak będziemy żyli przez kolejne dekady. W świecie strachu czy nadziei, demokracji czy dyktatury – mówił prezydent USA.
Mimo wszystko coś łączyło tego dnia Putina z Bidenem: determinacja, by postawić na swoim. – Rosja oprze się wszystkim wyzwaniom. Jest zjednoczonym, wielkim narodem. Wierzymy w siebie, w naszą siłę. Prawda jest z nami – oświadczył rosyjski prezydent w Moskwie.
Nie widać, jak z tak odmiennych wizji miałby się zrodzić pokój. Przeciwnie: zaostrzając jeszcze bardziej kurs wobec Zachodu, Putin zapowiedział, że zawiesza New START, ostatnią umową o rozbrojeniu nuklearnym (pociski międzykontynentalne), jaka wiązała Rosję ze Stanami.
Wojna w Ukrainie zjednoczyła Zachód. Jednak poza nim duża część ludzkości chce pokoju kosztem Ukraińców.
Ale także Biden nie zarysował w Warszawie żadnego scenariusza, który mógłby zakończyć tę wojnę. – Nic o Ukrainie bez Ukrainy – tłumaczy Jack Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, odrzucając sugestie, że Ameryka może rozważać kompromis i rezygnację przez Kijów z części ziem okupowanych przez Rosjan.
Rok walk kosztował już życie i zdrowie przynajmniej 300 tys. ukraińskich i rosyjskich żołnierzy. Miliony Ukraińców straciły swój dorobek. Wartość zniszczonej infrastruktury sięga setek miliardów dolarów.
Ale to może być dopiero początek tragedii, bo o przyszłości Ukrainy nadal będzie rozstrzygał rozwój wypadków na froncie. Zdaniem zachodniego wywiadu Putin zmobilizował nawet pół miliona żołnierzy, aby przeprowadzić nową ofensywę. Liczy też na dostawę broni z Chin. Ameryka i jej sojusznicy śpieszą z przekazaniem czołgów i wozów opancerzonych, aby Ukraińcy mieli się jak bronić. Najbliższe dni mogą rozstrzygnąć, kto wygra ten wyścig.
Kwestia Krymu
Wciąż jeszcze nie jest to jednak starcie na całego. Putin nie wspomniał o użyciu taktycznej broni jądrowej. Być może dlatego, że nie uważa, aby kluczowy dla Rosji Krym był zagrożony. Z kolei Biden nie zgadza się na przekazanie Ukraińcom broni, która mogłaby dosięgnąć półwyspu: myśliwców F-16 i wyrzutni średniego zasięgu.
We wtorek sekretarz stanu Antony Blinken przyznał, że wyjazd Bidena do Kijowa był uzgodniony z Rosjanami, więc ryzyka dla życia prezydenta nie było. Wojna, choć niezwykle niebezpieczna, jeszcze nie wymknęła się całkowicie spod kontroli.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.