Polaryzacja impregnowała nas na widmo śmierci i przemoc. Przykładów opinii po zamachu na Donalda Trumpa w Pensylwanii, których autorzy mogliby nam oszczędzić, jest zbyt wiele. Niestety Janusz Palikot, Tomasz Piątek, Michał Karnowski i TV Republika również w tym przypadku nie zawiedli.
Pamiętam dokładnie dzień, w którym zginął prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Mimo że był jasno zdeklarowanym po jednej stronie politykiem, przez pierwsze kilka dni panowało w Polsce swego rodzaju wyciszenie. Każdy, nawet najżarliwiej wojujący publicysta instynktownie wiedział, że należy ważyć każde słowo.
Co się zmieniło w Polsce od śmierci Pawła Adamowicza do dnia zamachu na Donalda Trumpa?
Z przykrością muszę stwierdzić, że po pięciu i pół roku jesteśmy już w innym miejscu. W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu doszło do zamachu na byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, podczas którego kandydat został ranny, a jeden z jego zwolenników zginął. Nie żyje też sam zamachowiec. Tymczasem nad Wisłą Janusz Palikot, polityk wyjątkowo skompromitowany, tweetuje: „Totalna ustawka z Trumpem. Wszystko taniocha aż z daleka bije. To zdjęcie, ta pięść, naprawdę amatorka putinowska. Oczywiście politycy muszą życzyć zdrowia bo tym bardziej będzie bolesne jak się okaże że to blef”.
Poprawił Marcin Samsel, pisząc: „Fajna prawacka ustawka. Prymitywna, ale działa na prosty. PiSmafia też grała zamachem smoleńskim”. Wpis co prawda usunął, ale inne nie wskazują na to, że ostudził emocje.
W sukurs obu panom przyszedł niezawodny w takich sytuacjach Tomasz Piątek, który dokonał brawurowej wiwisekcji internautów posługujących się językiem rosyjskim, którzy według niego „spędzili pracowitą noc, przekonując wszystkich, że strzały do Trumpa nie były ustawką wyborczą”. W domyśle: coś jest na rzeczy.
Druga strona, w domyśle protrumpowska, nie lepsza
Michał Karnowski na łamach wpolityce.pl stawia tezę, że „lewica i liberałowie na całym świecie dają zgodę na bezprawne areszty, skręcone wyroki i odstrzał przeciwników”, czym przyrównał polskie rozliczenia poprzedniej władzy do amerykańskiego zamachu. Z kolei Telewizja Republika na lewo i prawo pokazuje zdjęcia Donalda Tuska, który lata temu żartobliwie pokazywał w kierunku Donalda Trumpa ułożony z palców pistolet.
Żeby było jasne – nie zająknąłbym się o tym, gdyby w ten sposób zachowywali się internetowi trolle albo zwyczajnie sfrustrowane anonimy. Ale te wpisy i komentarze zamieszczali pod nazwiskiem ludzie pretendujący do miana poważnych i szanowanych – politycy, dziennikarze, eksperci i tzw. liderzy opinii.
„Jak zamach na Trumpa wpłynie na wynik wyborów w USA?” Trochę nie na miejscu takie pytania
I oczywiście, jak zawsze przy takich okazjach, dyżurni komentatorzy główkują, jak to wpłynie na wynik wyborów. „Czy Donald Trump będzie próbował to wykorzystać w kampanii?” – pyta gościa w studiu dziennikarka TVP Info.
Nie wiem i mało mnie to interesuje. W takich okolicznościach to pytania skrajnie nie na miejscu, bo – powiedzmy to otwarcie – miliarder i kandydat w wyborach, mający przecież masowe poparcie społeczne, mógł zginąć. Naprawdę chcemy rozbierać na czynniki pierwsze wtórne wobec tego faktu wyborcze kalkulacje? Kilka godzin po zdarzeniu?
Polaryzacja impregnowała nas na widmo śmierci i przemoc. Nie rusza nas, jeśli jej ofiarą jest znienawidzony przeciwnik polityczny. I to chyba najsmutniejszy wniosek, jaki płynie z tej sytuacji.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.