Obama: między wizją a realizmem
Obietnice wsparcia klasy średniej i ograniczenia dostępu do broni – to zapamiętają Amerykanie z orędzia.
Rozpoczynający drugą kadencję prezydent USA przedstawił zarówno mieszankę pobożnych życzeń, jak i listę spraw, które rzeczywiście będzie można uzgodnić z republikanami w Izbie Reprezentantów.
Z tego orędzia Amerykanie zapamiętają przede wszystkim długą listę działań, jakie rząd chce podjąć dla poprawy sytuacji klasy średniej, oraz emocjonalny apel o przegłosowanie ustawy w sprawie ograniczenia dostępu do broni palnej.
Wystąpienie Baracka Obamy na forum połączonych izb Kongresu mogły obserwować ofiary przemocy, które ucierpiały w niedawnych masakrach w Newtown, Tucson, Aurorze i Blacksburgu oraz ich rodziny.
Minimum 9 dolarów na godzinę
W komentarzach po przemówieniu akcentowano przede wszystkim te elementy orędzia, które w ambitnym programie prezydenta na pierwszy rok drugiej kadencji będą rzeczywiście możliwe do zrealizowania. Prezydent pozostawił konserwatywnej republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów niewielkie pole manewru.
Obiecał co prawda nie powiększać deficytu budżetowego i zasugerował, że będzie gotowy na niewielkie cięcia w programach społecznych Social Security i Medicare, ale jednocześnie wystąpił z propozycją podwyższenia płacy minimalnej z 7,25 dolara na godzinę obecnie do 9 dolarów, a co więcej – indeksację wynagrodzeń do kosztów życia.
Ta ostatnia propozycja, podobnie jak zapewnienie wszystkim dzieciom dostępu do opieki przedszkolnej i zwiększenia kontroli broni palnej napotka na Kapitolu na największy opór.
Stosunkowo najmniej kontrowersji wzbudziła kwestia reformy imigracyjnej, której Obama poświęcił należną część wystąpienia.
Z jej założeniami zgadzają się także republikanie, którzy jednak kładą większy akcent na kontrolę bezpieczeństwa granic niż na program legalizacji 11 milionów nielegalnych imigrantów.
Obie strony mogą znaleźć także wspólny grunt przy próbie upraszczania prawa podatkowego.
Podatkowa mania
Jednak republikanie ostro skrytykowali przedstawiony we wtorkowy wieczór prezydencki program zwiększenia inwestycji w odnawialne źródła energii kosztem ograniczania wydobycia surowców kopalnych, mogących przynieść Stanom Zjednoczonym energetyczną niezależność, oraz plany podwyższania podatków dla najbogatszych.
Senator z Florydy Marco Rubio, który wygłosił oficjalną replikę w imieniu swojej partii, mówił wręcz o „manii” prezydenta Obamy do podwyższania podatków.
Stosunkowo najmniej komentowano w USA fragmenty orędzia poświęcone polityce zagranicznej. Prezydent niczym tu nie zaskoczył. Zapowiedział dalszą walkę z Al-Kaidą, potępił północnokoreańskie próby nuklearne i wezwał Iran do negocjacji w sprawie programu budowy bomby atomowej przez ten kraj.
Wezwał także do zawarcia umowy o wolnym handlu z Unią Europejską. Zapowiedź wycofania amerykańskich wojsk z Afganistanu do końca przyszłego roku także nie była niespodzianką.
– Zamiast mówić o wyjściu z tego kraju, prezydent powinien skupić się przede wszystkim na tym, jakie cele osiągnąć w Afganistanie – uważa Luke Coffey, ekspert konserwatywnej Heritage Foundation.
Odpowiedź po hiszpańsku
Niespodzianki nie było także po prawej stronie. Republikanie potwierdzili, że przeżywają obecnie poważny kryzys tożsamości, czego najdobitniejszym przykładem były dwie oddzielnie wygłoszone repliki.
Oficjalną przedstawił senator Rubio (po raz pierwszy w historii zrobił to w dwóch językach – po angielsku i po hiszpańsku), drugą – w imieniu dużo radykalniejszego ruchu Tea Party – republikański kongresmen Ron Paul.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.