Julian Assange ostatnio stwierdził, że Edward Snowden odniósł zwycięstwo, a ludzkość ma u niego dług wdzięczności. Ba, taki dług ma u niego nawet sam prezydent Barack Obama. Myślę, że Władimir Putin w takim razie też musi mieć dług wdzięczności u Snowdena, a teraz i u jego duchowego protoplasty Assange’a, to pewne. W końcu: great minds think alike.
Snowden z całą pewnością myśli podobnie o Assange’u – uważa go za wielkiego zwycięzcę, obrońcę cnót, praw, a nade wszystko naszej wolności. Jeżeli dotąd tego nie powiedział, to z pewnością wkrótce tak powie.
A jak jest z długiem ludzkości? Ja przynajmniej, nie mam żadnych długów, nic nikomu nie jestem winien. Severski to 1/7 095 217 980 plus-minus ludzkości, jak każdy z was. Zatem, Assange i Snowden nie wypowiadają się w imieniu mojej części ludzkości, tylko jakiejś innej. Ile ta jego ludzkość liczy sztuk? Tego nie wiemy.
Zawsze bardzo interesowały mnie postacie, które przypisywały sobie występowanie w imieniu ludzkości i wolności. Paru osobom to się udało i dzisiaj pełnią rolę proroków, mesjaszy. Reszcie jednak nie poszło tak dobrze i zaginęli oni w krwawych odmętach historii, pociągając za sobą swych wyznawców. Zrozumiałe, że wokół pretendentów do roli proroków znajdują się liczne rzesze wyznawców, bo człowiek, po ludzku, zawsze czegoś chce i czegoś szuka. Chodzi po ziemi i grzebie, to tu, to tam, ale nie zawsze wie czego. Dlatego potrzebny jest mu prorok.
Teraz o wolności.
Najpiękniejsze i najbardziej puste słowo jakiego używa człowiek. Słowo wytrych, mgiełka, balonik, marzenie. Dla tego słowa miliony ginęły i dla niego zabijano miliony. Tak jest od czasu, kiedy człowiek złożył te sylaby w słowo i zrozumiał jak można je wykorzystać, aż do jednej z ostatnich operacji wolnościowych – “Operation Iraqi Freedom” – która przyniosła wolność prawie milionowi ofiar. Dlatego Assange, Snowden ani żaden inny prorok tego typu nic dobrego nie zrobi dla wolności ludzkości. Będzie jak zawsze, jak z każdym prorokiem – zabierze kawałek wolności komuś innemu.
Ponownie przypominam hasło WRF, która jest fundamentem “naszej europejskiej wolności” – Liberté, Égalité, Fraternité, ou la Mort czyli Wolność, Równość, Braterstwo, albo Śmierć. Przez wieki, powtarzano to hasło na sztandarach w najróżniejszych kombinacjach, według bieżących potrzeb politycznych i historycznych, omijając delikatnie tę jego czwartą cześć. A tymczasem, jak się okazuje, to wciąż najważniejsza część tego hasła i choć prorocy i politycy zgrabnie próbują je omijać, to doskonale wiedzą, że bez niego, trzech pierwszych haseł nie da się wprowadzić w życie.
Czy ty, który teraz czytasz ten tekst i plujesz na ekran swojego własnego komputera, jesteś wolny? Czy Assange i Snowden pomogli ci zrozumieć, czym jest wolność? Jakiej wolności potrzebuje ten, który pluje na ekran telewizora, a jakiej ten, który pluje na gazetę? Czy jeżeli ktoś nie pluje, jest wolny? Czy wolni są geje, lesbijki, żołnierze, politycy, niepełnosprawni, kibole, anarchiści i narodowcy? Nawet użytkownicy internetu nie są wolni.
Dziwne to wszystko.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.